Protestujących robotników, którzy zorganizowali masowe strajki w czerwcu 1976 r. oraz ich duchowego przywódcę - księdza Romana Kotlarza, upamiętnia wystawa otwarta w czwartek w Senacie.
"Ówczesne, pamiętne wydarzenia bezpośrednio przyczyniły się do powstania największego ruchu wolnościowego za +żelazną kurtyną+, który doprowadził do demokratycznych przemian" - powiedział wicemarszałek Senatu Adam Bielan, z inicjatywy którego powstała wystawa.
Ekspozycję „Czerwiec ’76. Życie i działalność księdza Romana Kotlarza" otwarto w czwartek w siedzibie Senatu RP w Warszawie. Przygotowało ją Stowarzyszenie Osób Internowanych i Represjonowanych w Stanie Wojennym w Radomiu oraz radomska Delegatura Instytutu Pamięci Narodowej.
Wystawa przypomina tzw. wydarzenia radomskie z 1976 r., które zapoczątkowały strajki pracowników Zakładów Metalowych "Łucznik". Protestujący wyszli na ulice w odpowiedzi na drastyczne podwyżki cen żywności. Strajkujących aktywnie wspierał kapłan z parafii Pelagów, ks. Roman Kotlarz, biorąc udział w ulicznych strajkach i opowiadając się za postulatami protestujących w swoich kazaniach.
Na otwarciu wystawy obecni byli świadkowie tzw. wydarzeń radomskich.
"Strajk zaczęły kobiety, to one wyszły z pracy, a my do nich dołączyliśmy. Wyszedł do nas dyrektor i zaczął nam ubliżać, kazał wracać do pracy. Atmosfera była napięta, pełna niepokoju, ponieważ nasz zakład był zakładem wojskowym, robiliśmy broń, było tam dużo ubeków, obstawa. Ale nie mogli już nad nami zapanować, bo było nas 9 tysięcy. Potem to przeniosło się na ulice" - wspominał z rozmowie z PAP były pracownik i założyciel Solidarności w Zakładach Metalowych w Radomiu Stanisław Walczak.
Jak dodał "postawa ks. Kotlarza w tamtym czasie utwierdzała protestujących w przekonaniu, że te postulaty są słuszne".
Udział w ulicznych strajkach oraz popieranie postulatów robotników w kazaniach, a także wcześniejsza krytyka ustroju komunistycznego sprawiły, że ks. Kotlarz naraził się ówczesnym władzom. Duchowny padł ofiarą serii brutalnych pobić przez nieznanych sprawców, które doprowadziły do jego śmierci.
"Był symbolem pewnej formacji polskich księży rzymskokatolickich, którzy nie chcieli zmieścić się w sztywnym gorsecie ustrojowym komunistycznego państwa polskiego. I za ten akt niedostosowania się zapłacili najwyższą cenę - własnego życia. Z tego powodu możemy stawiać ks. Kotlarza w jednym szeregu z ks. Jerzym Popiełuszką" - powiedział Arkadiusz Kutkowski z radomskiej delegatury IPN.
Radomska prokuratura dwukrotnie wszczynała i umarzała śledztwo w sprawie śmierci Kotlarza; również po zmianie ustrojowej nie udało się wyjaśnić jej okoliczności. IPN, w ramach prowadzonych śledztw dotyczących represji wobec opozycjonistów i ludzi Kościoła w latach 1956-1989, także nie ustalił personaliów sprawców śmierci duchownego.
W zeszłym roku Senat przyjął uchwałę w sprawie wydarzeń czerwcowych w 40. rocznicę strajków. (PAP)
nak/ agz/