Ponad 30 eksponatów - misternie haftowanych strojów kobiecych i obrazów autorstwa Alicji Stańskiej-Stryjeckiej - pokaże Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie. To pierwsza w Polsce prezentacja prac tej artystki. Wernisaż wystawy odbędzie się w czwartek.
Stańska-Stryjecka jest pierwszą i jak do tej pory jedyną Polką, która ukończyła Ecole Lesage – prestiżową szkołę ręcznego haftu należącą do domu mody Chanel. Paryska placówka od prawie 100 lat kształci hafciarzy, którzy są autorami skomplikowanych zdobień na kreacjach kolekcji haute couture najsłynniejszych projektantów mody. Tam polska artystka poznała tajniki, stosowanego w świecie mody, haftu luneville.
Wśród garderoby kobiecej na wystawie zatytułowanej "Nić życia" obejrzeć można będzie suknie, spódnice i płaszcze z jedwabiu, kaszmiru i wełny. Bogato zdobione haftem stroje będą prezentowane na manekinach.
"W takich strojach można się śmiało pokazać np. na balu we Wiedniu lub na czerwonym dywanie w Hollywood, ale już na wyjście na ulicę czy do restauracji niespecjalnie się nadają. Stroje mają charakter teatralny, kilka sukienek i spódnic jest zainspirowanych baletem" - powiedziała PAP Stańska-Stryjecka.
Wyjaśniła, że tego rodzaju wystawy w stolicach światowej mody - Paryżu czy Mediolanie - są naturalnym zjawiskiem i odbywają się kilka razy w roku.
"W Polsce moda wciąż nie jest traktowana jak sztuka. Moją prawdziwą pasją jest hafciarstwo; fach, który jest na liście zanikających zawodów w kraju. Jedyne, co mnie w modzie fascynuje, to haute couture - czyli nie to, co projektant wymyśli, tylko kto za tym tak naprawdę stoi, tj. sztab genialnych, światowej klasy rzemieślników. Samej mody, kreacji haute couture nie tworzę, bo to jest strzeżone przez francuskie prawo. Ja zdobię stroje technikami z rynku haute couture" - podkreśliła artystka.
Najcenniejszym ubraniem i najbardziej czasochłonnym eksponatem - artystka pracowała nad nim dwa miesiące - będzie na wystawie marynarka z ponad 30 tys. kryształków Swarovsky'ego, które zostały nałożone pincetą na tkaninę po wcześniejszym rozgrzaniu nad ogniem.
"Fascynuję się kobiecością, wdziękiem, stylem i elegancją, jaką posiadały np. Marlena Dietrich, Frida Kahlo, Coco Chanel, Greta Garbo, co staram się wyrażać w swoich pracach. Kobiety we współczesnym świecie, niestety, same sobie odebrały naturalną piękność. Jak się ogląda stare zdjęcia i filmy, od razu widać zarówno z tyłu, jak i z boku, czy to jest kobieta, czy mężczyzna. W dzisiejszych czasach nie jest to już tak oczywiste" - oceniła artystka.
Stańska-Stryjecka haft ze świata mody wykorzystuje też do tworzenia obrazów. Na specjalnym jedwabiu haftuje m.in. zwierzęta. Obrazy zdobi za pomocą specjalnego szydełka crochet de luneville, używanego w świecie mody. Według menedżerki artystki Marzeny Reinert, to prawdopodobnie jedyne na świecie obrazy, które wykonane zostały taką techniką.
Artystka w swojej pracy świadomie używa wyłącznie tkanin i nici pochodzących z Europy, nie chce korzystać z surowców z takich krajów jak Chiny i Indie, gdzie nie zawsze przestrzega się zasad uczciwego traktowania pracowników.
Stańska-Stryjecka ma 31 lat. Urodziła się w Szczecinku, ale dzieciństwo spędziła w Słupsku. Haftować nauczył ją ojciec, zawodowy żołnierz, gdy miała mniej więcej sześć lat, chcąc w ten sposób poskromić nadpobudliwy temperament córki. Szycie, dzierganie i hafciarstwo było jednak tradycją w jej rodzinie: prababka prowadziła zakład krawiecki, babka i ciotki również były krawcowymi.
Studiowała dwa kierunki - filologię angielską i zarządzanie przedsiębiorstwem - ale ich nie ukończyła. Od października zacznie studiować kryminalistykę. Mieszka w Sopocie i Warszawie.
Wystaw prac Stańskiej-Stryjeckiej w sopockiej PGS będzie czynna do 11 października. (PAP)
rop/ gma/