"Znikające krajobrazy” - taki tytuł nosi wystawa, którą od środy będzie można oglądać w Muzeum Warszawskiej Pragi. Opatrzona podtytułem "Opowieść przestrzenna Mirona Białoszewskiego" ekspozycja nawiązuje do "Chamowa" - książki o przenosinach poety na prawy brzeg Wisły.
"Wystawa ukazuje prawobrzeżną Warszawę w okresie jej dynamicznej urbanizacji i modernizacji, widzianą oczami poety. Punktem wyjścia do obserwacji miasta jest powieść +Chamowo+, powstała w 1975 r., gdy Białoszewski przeprowadził się ze Śródmieścia do mieszkania przy ulicy Lizbońskiej 2" - powiedziała kuratorka wystawy Agnieszka Karpowicz na wtorkowej konferencji prasowej.
Fragmenty „Chamowa” i innych utworów literackich Białoszewskiego zderzono na wystawie z fotografiami wykonanymi przez mieszkańców okolic opisywanych w książce. Elementem wystawy są nagrania głosu Białoszewskiego, który miał w zwyczaju zapisywać na taśmie głośną lekturę swoich utworów.
"Układają się one w opowieść o prawobrzeżnej Warszawie, a zwłaszcza Pradze-Południe lat 70. i 80. XX w. Zapisany w powieści rok życia pisarza na +Chamowie+ staje się kanwą +opowieści przestrzennej+. Rozpoznając tereny rozpościerające się wokół Kępy Gocławskiej, gdzie mieszkał Białoszewski, wchodzimy do wnętrza utworu literackiego. Proponujemy spojrzenie oczami pisarza na procesy zagarniania przez wielkie miasto i nowoczesność słabo zurbanizowanych obrzeży: Grochowa, Gocławia, Saskiej Kępy czy Przyczółka Grochowskiego. Wystawa zachęca nie tylko do podążania śladem Białoszewskiego po prawobrzeżnej Warszawie, ale również do refleksji nad procesami urbanizacyjnymi, wspólnymi dla wszystkich rozbudowujących się miast" - dodała Karpowicz.
Białoszewski pisał "Chamowo" od czerwca 1975 do maja 1976 r. Przeniósł się wtedy z placu Dąbrowskiego, gdzie mieszkał razem z Le, czyli Leszkiem Solińskim. Postanowili jednak, że zamieszkają osobno. Białoszewski przeniósł się do nowego bloku na Lizbońską, czyli na Chamowo, jak nazywali tę część miasta za Trasą Łazienkowską mieszkańcy pobliskiej Saskiej Kępy.
"Dom ogromny, na dziesięć pięter wysoki, na ćwierć kilometra długi, stał szary i pusty. Na podwórzu skorupy. Między domem a Trasą Łazienkowską ni to skwer, ni to łączka. Le powiedział — tu była sadzawka, ale już ją zakopali. Został rząd topól, idący ukosem przez łączkę" - tak zapisywał Białoszewski swoje pierwsze wrażenia z Lizbońskiej.
O widoku z okna pisał: "Wymyśliłem sobie, że w oknach będzie niebo. Tymczasem zaskok. Jak z morzem. Do połowy horyzont. Widok wydał mi się na pół nudny. Pośrodku między dziesięciopiętrowcami widać dalszy ukośny bieg Saskiej i przecięcia z jakąś, czasem autobus. Dalej domki, garaże, dwa łyski Wisły, bardzo skąpe, dalekie drzewa i na końcu trzy kominy z dymami — elektrownia na Siekierkach. Jak zamek. Po lewej stronie od lewego wieżowca widać pole Gocławka, szybowcowe. I na końcu kilka jedenastopiętrowców i kościół".
Gdy Białoszewski sprowadził się na Lizbońską czytał akurat "Robinsona Crusoe" - część, gdy bohater poznaje dopiero wyspę, gdzie rzucił go los. Białoszewski czuł się właśnie jak Robinson - wrzucony w całkowicie nową rzeczywistość, pomiędzy nieznanych ludzi. "Chamowo" opisuje krok po kroku, dzień po dniu poznawanie przez poetę nowego miejsca, wrastanie w obce otoczenie. Do bloku stopniowo sprowadzają się lokatorzy, powstają kolejne bloki, znikają ślady dawnej zabudowy. Poeta nie do końca oswoił się z nowym miejscem mieszkania, do końca czuł się na Lizbońskiej nieco obco. Wystawa w Muzeum Warszawskiej Pragi przypomina, jak bardzo zmieniły się okolice, gdzie mieszkał poeta.
Wystawa "Znikające krajobrazy" czynna będzie do końca października. (PAP)
aszw/ agz/