10 mln zł zadośćuczynienia domaga się syn za represje, jakie dotknęły jego ojca - członka AK w latach 40. ub. wieku i wszczęcie wobec niego śledztwa przez władze PRL, w wyniku czego ojciec się rozchorował i zmarł. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie rozpoczął się proces w tej sprawie.
Wnioskodawcą jest Andrzej Dolina, syn porucznika AK Stanisława Doliny, który brał udział m.in. w akcji "Burza". W związku z tą działalnością oraz z tym, że nie ujawnił się po wyzwoleniu, został zatrzymany przez UB w Mielcu i przekazany radzieckim władzom. Został wywieziony do ZSRR, gdzie był więziony trzy lata.
W latach 60. ubiegłego wieku był inwigilowany przez polskie władze komunistyczne w związku z opracowaniem i kolportażem swoich wspomnień z okresu pobytu w sowieckich łagrach. Zarzucano mu wrogą działalność antypaństwową i że jego wspomnienia mają charakter „wrogich opracowań”.
W marcu 1972 r. prokuratura wszczęła wobec Stanisława Doliny postępowanie przygotowawcze. Przeprowadzono też rewizję w jego domu w poszukiwaniu nielegalnych materiałów. Prokurator postawił mu zarzuty rozpowszechniania fałszywych wiadomości, które mogły wyrządzić poważną szkodę interesom Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, oraz sporządzania, przechowywania, przenoszenia lub przesyłania pisma, nagrania, filmu zawierającego "wrogą" treść.
Jak mówili dziennikarzom Andrzej Dolina i jego żona Wanda w związku z tymi wydarzeniami stan zdrowia ojca uległ "diametralnemu załamaniu". 31 marca 1972 roku Stanisława Dolinę przewieziono do szpitala w Mielcu, gdzie po kilku dniach zmarł na skutek zawału serca oraz udaru mózgu.
Wnioskodawca i jego żona podkreślali, że Stanisław był osobą pod stałą inwigilacją Służby Bezpieczeństwa. Był m.in. wzywany często na przesłuchania, z których wracał posiniaczony i psychicznie przybity. "Nazywany był bandytą. Prześladowano także jego bliskich, np. syna wyrzucono ze szkoły wojskowej na ostatnim roku" – opowiadała Wanda Dolina.
Przesłuchiwani byli też bliscy Stanisława Doliny. Jego dom rodzinny oraz zakład krawiecki były pod stałą obserwacją, co skutkowało tym, że klienci omijali zakład i nie było zamówień. Według wnioskodawcy stan ciągłej niepewności oraz towarzyszący temu stres wpływał na codzienne funkcjonowanie Stanisława Doliny i doprowadził do jego śmierci.
Obecnie Andrzej i Wanda Dolinowie mieszkają w Gdyni. (PAP)
Autorka: Agnieszka Pipała
api/ robs/