W środę mija 150. rocznica śmierci Abrahama Lincolna, uznawanego za jednego z najwybitniejszych prezydentów USA, który uratował kraj od rozpadu i doprowadził do zniesienia niewolnictwa. Lincoln został zamordowany pięć dni po zakończeniu wojny secesyjnej.
14 kwietnia 1865 roku miał być jednym z najszczęśliwszych dni w życiu Lincolna. Szesnasty prezydent USA świętował zwycięstwo. Pięć dni wcześniej generał wojsk Konfederacji (zbuntowanych stanów południowych) Robert E. Lee ogłosił kapitulację pod Appomattox w Wirginii, co uznawane jest za koniec czteroletniej wojny secesyjnej.
Wraz z żoną Mary prezydent Lincoln udał się powozem z Białego Domu do Ford's Theatre na sztukę "Our American Cousin". Lincoln został postrzelony podczas przedstawienia przez sympatyzującego z Konfederacją aktora Johna Wilkesa Bootha. Prezydent zmarł nazajutrz o 7.22.
14 kwietnia 1865 roku miał być jednym z najszczęśliwszych dni w życiu Lincolna. Szesnasty prezydent USA świętował zwycięstwo. Pięć dni wcześniej generał wojsk Konfederacji (zbuntowanych stanów południowych) Robert E. Lee ogłosił kapitulację pod Appomattox w Wirginii, co uznawane jest za koniec czteroletniej wojny secesyjnej.
150 lat później, w środę, o godzinie 8 rano czasu lokalnego mają rozdzwonić się dzwony w waszyngtońskich kościołach, dokładnie tak samo jak 15 kwietnia 1865 roku. By uhonorować szesnastego prezydenta, w Waszyngtonie przewidziano szereg obchodów i wystaw, w tym największe odbędą się w Teatrze Forda, gdzie z udziałem aktorów i setek wolontariuszy przedstawiona będzie inscenizacja tragicznych wydarzeń.
Wojna secesyjna z lat 1861-1865 do dziś uchodzi za najważniejsze wydarzenie i najbardziej krwawy konflikt w dziejach Stanów Zjednoczonych. Wygrana przez Unię pod przywództwem prezydenta Abrahama Lincolna wojna pochłonęła - według różnych szacunków - od 620 tys. do 750 tys. ofiar po obu stronach i zniszczyła znaczną część Południa.
Lincoln nie tylko uratował kraj przed rozpadem, do którego mogło dojść po secesji południowych stanów sprzeciwiających się zniesieniu niewolnictwa, ale jednocześnie doprowadził do przyjęcia 13. poprawki do konstytucji USA, która zniosła niewolnictwo na terenie całego kraju. 4 mln Afroamerykanów, wcześniej traktowanych jako własność, w 1868 roku zostały obywatelami USA.
Wojna secesyjna zaczęła się 12 kwietnia 1861 roku, gdy Stany Zjednoczone istniały zaledwie 85 lat. We wszystkich rebelianckich południowych stanach, które stopniowo już od końca 1860 roku ogłaszały secesję od Unii, gospodarka oparta była na pracy niewolników na wielkich plantacjach bawełny, ryżu czy trzciny cukrowej, a wybrany na prezydenta USA w 1860 roku Lincoln był tam znienawidzony za dążenie do zniesienia niewolnictwa.
Historycy uważają, że to wola utrzymania przez Południe instytucji niewolnictwa była podstawowym powodem rebelii, która doprowadziła do wojny domowej. Sam Lincoln podkreślał, że jego główną motywacją w wojnie było uratowanie Unii. "Gdybym mógł zachować Unię, nie uwalniając ani jednego niewolnika, zrobiłbym to. Gdybym mógł ją zachować, uwalniając wszystkich niewolników, zrobiłbym to. (...) To, co robię w kwestii niewolników i kolorowej rasy, robię, ponieważ wierzę, że to pomoże zachować Unię" - pisał w liście do Horace'a Greeleya z 22 sierpnia 1862 roku.
Zdaniem wielu historyków słowa te świadczą przede wszystkim o pragmatyzmie Lincolna, prawnika z Illinois, który zawsze był przeciwnikiem niewolnictwa. Już w inauguracyjnym przemówieniu w marcu 1861 wskazał, że kluczowym powodem konfliktu dzielącego kraj jest niewolnictwo. We wrześniu 1862 roku ogłosił Proklamację Emancypacji, która znosiła niewolnictwo w rebelianckich stanach, a potem zaangażował się w przyjęcie 13. poprawki do konstytucji, która na stałe zniosła niewolnictwo w całym kraju.
"Był niezwykle poświęcony Unii. Jego główną motywacją w wojnie było uratowanie Unii. Ale choć nie był abolicjonistą, zawsze był przeciwnikiem niewolnictwa" - powiedziała PAP historyk i kuratorka pokazywanej w Bibliotece Kongresu wystawy "Civil War in America" Michelle Krowl. Doprowadzając do zniesienia niewolnictwa - dodała - Lincoln chciał też spełnić obietnicę daną Afroamerykanom, którzy zaangażowali się w wojnie po stronie Unii.
Debatę na temat motywacji i taktyki Abrahama Lincolna ożywił dwa lata temu w USA uhonorowany Oscarami głośny film w reżyserii Stevena Spielberga "Lincoln", w którym w tytułową rolę mistrzowsko wcielił się Daniel Day-Lewis.
Lincoln uznawany jest za jednego z najwybitniejszych prezydentów USA. Do jego dziedzictwa wielokrotnie nawiązuje prezydent Barack Obama. Podczas zaprzysiężenia na prezydenta USA zarówno w 2009, jak i 2013 roku Obama składał przysięgę prezydencką na Biblię Lincolna i nawiązał w przemówieniu inauguracyjnym do jego słów.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
icz/ ksaj/ mc/