Ostatni biały prezydent RPA Frederik de Klerk i Nelson Mandela - jej pierwszy czarnoskóry przywódca - zostali 20 lat temu wspólnie wyróżnieni Pokojową Nagrodą Nobla. Obaj w latach 1990-94 przewodniczyli negocjacjom, poprzedzającym pierwsze wolne wybory w RPA.
We wtorek mija 20 rocznica przyznania im nagrody przez norweski Komitet Noblowski "za pracę nad pokojowym zniesieniem apartheidu i położenie fundamentów pod nową, demokratyczną Republikę Południowej Afryki".
Doprowadziły do tego negocjacje zakończone triumfem Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC), który przejął w RPA władzę. Mandela został prezydentem, a de Klerk, przywódca drugiej w wyborach Partii Narodowej (PN) - wiceprezydentem.
W 1990 r. de Klerk, prezydent w latach 1989-94, podjął decyzję o zniesieniu (obowiązującego od 1948 r.) apartheidu, wypuszczeniu na wolność Mandeli, skazanego w 1964 r. na dożywocie za walkę z dyskryminacją rasową, oraz ponownej legalizacji partii Mandeli - ANC. Nazywano go "południowoafrykańskim Gorbaczowem".
Negocjacjom z ANC towarzyszyły krwawe rozruchy w czarnych osiedlach wokół Johannesburga. Mandela oskarżał de Klerka, że za dnia rozmawia z nim o pokoju, nocą zaś nasyła na jego zwolenników "szwadrony śmierci", wspierając Zulusów z partii Inkatha, w celu osłabienia zwolenników ANC. Kiedy obu politykom przyznano wspólnie Pokojową Nagrodę Nobla, oburzał się, że przyszło mu ją dzielić z podżegaczem wojennym.
W 1999 r. Mandela złożył urząd i nie ubiegał się o następną kadencję.
Jest nie tylko najpopularniejszym obywatelem RPA, ale i najbardziej kochanym. Rodacy nazywają go z szacunkiem i miłością "Tata" Mandela.
Urodził się w klanie Thembu, w królewskiej rodzinie ludu Khosa, w wiosce Mvezo w późniejszym bantustanie Transkei. Członek ANC od 1943 r., po sześciu latach wszedł do jego władz i w 1952 r. został szefem kampanii przeciwko segregacji rasowej.
W 1995 r. utworzył Fundację Nelsona Mandeli na rzecz Dzieci, zajmującą się edukacją i pomocą dla dzieci niepełnosprawnych, chorych na AIDS; wspiera ona też dzieci uzdolnione.
Z życia publicznego wycofał się w 2004 r., a w 2009 r. na wiecu ANC przekazał swoje ostatnie przesłanie: o konieczności walki z ubóstwem.
W więzieniach zaraził się gruźlicą i od 1988 r. często zapada na infekcje płuc. Na początku września br. 95-letni Mandela po prawie trzech miesiącach pobytu w szpitalu w Tshwane (dawna Pretoria) został przewieziony do domu w Johannesburgu.
Frederik Willem de Klerk, dużo rzadziej wspominany przez media, urodził się w 1936 r. jako syn senatora, w rodzinie potomków hugenotów przybyłych na Przylądek Dobrej Nadziei pod koniec XVII w. Z wykształcenia prawnik, w 1972 r. został deputowanym PN. Stał na czele kilku resortów od 1978 r. Objąwszy przywództwo partii w 1989 r., wezwał do budowy nierasistowskiej RPA i negocjacji o przyszłości kraju.
Jako wiceprezydent zabiegał o napływ kapitału, zapewniając finansistów, że rząd najbardziej rozwiniętego kraju kontynentu nie ustąpi wobec żądań populistów i będzie prowadził zdrową politykę gospodarczą.
Krytykował nieustępliwość ANC podczas redagowania projektu ustawy zasadniczej. Twierdził, że "Południowa Afryka zapłaci za nową konstytucję bardzo wysoką cenę". Mówił, że "mamy do czynienia z nowym modelem dominacji większości" i zdanie to podtrzymuje nadal. Demokrację południowoafrykańską krytykował jako chorą, wskazując, że według niego liderzy zbyt potężnego ANC zatracili poczucie moralności.
W 1996 r. wycofał się z rządu, uznając, że ANC ignoruje jego opinie, a rok później - z polityki.
W 1999 r. założył fundację swego imienia. Jej misją jest "obrona konstytucji i promowanie pokoju w społecznościach złożonych z wielu wspólnot". Niedawno przyjęła ona przeprosiny DJ-a, który na Twitterze napisał, że "jedyny sposób, by skończyć z rasizmem, to zabić realnie istotną liczbę białych".
Kolejnym przedsięwzięciem było założenie w 2004 r. Global Leadership Foundation - sieci byłych szefów państw i rządów, którzy bez rozgłosu doradzają obecnym przywódcom.
Zdaniem 77-letniego de Klerka przyczyną upadku apartheidu była w pierwszym rzędzie zachłanność: biali przeznaczyli dla siebie za wielką część kraju, a korzystali z pracy czarnych, odmawiając im równych praw i zamykając w bantustanach.
W lipcu trafił do szpitala w Johannesburgu, by przejść zabieg wszczepienia rozrusznika serca.
Monika Klimowska (PAP)
klm/ ro/