25 lat temu w Poznaniu, podczas próby "Króla Leara", zmarł Tadeusz Łomnicki, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, reżyser, pedagog, założyciel i pierwszy dyrektor Teatru Na Woli w Warszawie. Największą popularność przyniosła mu rola Wołodyjowskiego w "Panu Wołodyjowskim", "Przygodach pana Michała" oraz „Potopie”.
Tadeusz Łomnicki urodził się 18 lipca 1927 roku w Podhajcach koło Lwowa. Po ukończeniu Gimnazjum Handlowego w Dębicy przyjechał do Krakowa, gdzie pracował w banku i na kolei. Uczył się gry na skrzypcach i podjął pierwsze próby literackie, pisał wiersze i nowele.
W 1945 roku zdał do Studia Teatralnego przy Teatrze Starym w Krakowie, gdzie zadebiutował epizodem w "Mężu doskonałym" Jerzego Zawieyskiego. Jego pierwsza większa rola to Włodek w "Teorii Einsteina" Antoniego Cwojdzińskiego.
"Jakieś życie świta przede mną" - tak brzmiały jego ostatnie słowa, będące zarazem fragmentem sztuki.
W sezonie 1946/47 występował w Teatrze Miejskim w Katowicach, gdzie odniósł wielki sukces jako Franio w "Szczęściu Frania" Włodzimierza Perzyńskiego i Puk w "Śnie nocy letniej", który został wyróżniony na festiwalu szekspirowskim w Warszawie.
W 1949 przeniósł się do stolicy, gdzie związał się z Teatrem Współczesnym, zaangażowany przez Erwina Axera, który wspomina, że "Łomnicki zachwycał i szokował reżyserów ekscentrycznymi zagraniami, tryskał pomysłami, wprowadzał dziesiątki oryginalnych, efektownych etiud".
W Teatrze Współczesnym, gdzie zasłynął m.in. wielką rolę Kordiana w sztuce Słowackiego, pozostał do 1974 r.
Wykreowane przez niego charakterystyczne role dramatyczne i komediowe stały się popisem wirtuozowskiej techniki gry. Przykładem była rola Edgara w sztuce "Play Strinberg", która została uznana przez krytyków za jedną z najwspanialszych kreacji aktora.
W latach 60. i 70. zagrał m.in. Orestesa w "Ifigenii w Paryżu", Arturo Ui w "Karierze Artura Ui" Bertolta Brechta, Łatkę w "Dożywociu" Fredry, Edgara w "Play Strinberg" Friedricha Duerrenmatta, Nikitę w "Potędze ciemności" Lwa Tołstoja.
Był także założycielem i dyrektorem Teatru na Woli, który rozpoczął swą działalność w 1976 r. Zagrał tam m.in. Goyę w "Gdy rozum śpi" Cesara Vallejo, Bukarę w "Przedstawieniu +Hamleta+ we wsi Głucha Dolna" Ivo Bresana, tytułową rolę w "Fantazym" Słowackiego i Salieriego w "Amadeuszu" Petera Shaffera.
Wykreowane przez niego charakterystyczne role dramatyczne i komediowe stały się popisem wirtuozowskiej techniki gry. Przykładem była rola Edgara w sztuce "Play Strinberg", która została uznana przez krytyków za jedną z najwspanialszych kreacji aktora.
W latach 50. rozpoczęła się jego kariera filmowa. W 1954 r. zagrał w "Piątce z ulicy Barskiej" Aleksandra Forda, a rok później uznanie krytyków zyskał rolą w filmie Andrzeja Wajdy "Pokolenie".
Kazimierz Kutz: "Miał w sobie rzadką +nieustanność+ skupienia się na istocie aktorskiego grania. Tam, gdzie inni dochodzili z wysiłkiem, on zaczynał. Grał wszystkim, z czego się składało jego ciało".
"Gdy zaczynałem pracę nad +Pokoleniem+, nie miałem pojęcia o pracy z aktorem. Łomnicki dał mi zaraz na początku kariery szansę uzupełnienia mego wykształcenia. Przychodząc na plan przeprowadził najpierw analizę postaci i wyznaczył poszczególne etapy rozwoju. Miał dar przewidywania zakończenia, będącego dramaturgiczną konsekwencją całości" - wspominał Wajda. Reżyser określa go jako "mistrza wiedzy i aktorskiej samoświadomości".
Łomnicki grał też m.in. w "Eroice" Andrzeja Munka (1958), "Ósmym dniu tygodnia" Forda (1958), "Zamachu" Jerzego Passendorfera (1959), "Niewinnych czarodziejach" Wajdy (1960). Największą popularność przyniosła mu jednak rola Wołodyjowskiego w "Panu Wołodyjowskim" i "Przygodach pana Michała" Jerzego Hoffmana (1969).
"Miał w sobie rzadką +nieustanność+ skupienia się na istocie aktorskiego grania. Tam, gdzie inni dochodzili z wysiłkiem, on zaczynał. Grał wszystkim, z czego się składało jego ciało" - uważa Kazimierz Kutz.
W 1969 roku Łomnicki objął funkcję prorektora warszawskiej PWST. Wystąpił w tym czasie w kolejnych filmach, m.in.: w "Człowieku z marmuru" Andrzeja Wajdy, "Tańczącym jastrzębiu" Grzegorza Królikiewicza, "Kontrakcie" Krzysztofa Zanussiego, "Przypadku" Krzysztofa Kieślowskiego.
W 1981 roku zrezygnował ze stanowiska dyrektora i kierownika artystycznego Teatru na Woli, zakończył też kadencję rektora PWST.
Lata 80. nie były najlepszym okresem w jego życiu i pod koniec dekady miał kłopoty ze znalezieniem pracy.
"Grał niewiele, chorował, miał operację serca. Osobowość wymagająca i choleryczna, nie bardzo pasowała do charakteru ówczesnych teatrów. Łomnicki stał się trochę aktorem wędrownym, tułał się od teatru do teatru" - przypomina redaktor naczelny "Dialogu" Jacek Sieradzki.
W ostatnich miesiącach życia był całkowicie pochłonięty przygotowaniami do "Króla Leara" Szekspira. W Warszawie nie był w stanie namówić nikogo na realizację tej sztuki. Rolę Leara zaproponował mu Eugeniusz Korin, dyrektor Teatru Nowego w Poznaniu.
Tadeusz Łomnicki zmarł 22 lutego 1992 roku w Poznaniu podczas próby do "Króla Lira".
"Jakieś życie świta przede mną" - tak brzmiały jego ostatnie słowa, będące zarazem fragmentem sztuki. Tekst ten znalazł się na płaskorzeźbie w foyer Teatru Nowego w Poznaniu.
Po jego śmierci Jan Kott pisał, że "odszedł jeden z największych aktorów w jego pokoleniu. I w Polsce, i na świecie", a Gustaw Holoubek określił zmarłego "dziedzicem najchlubniejszych zawodowych obyczajów, wzorem postępowania w sztuce". (PAP)
ap/maj/ tot