16 lutego 1665 roku w Sokołówce na Ukrainie zmarł hetman polny koronny Stefan Czarniecki, herbu Łodzia, bohater wojen ze Szwedami i Kozakami, upamiętniony w jednej ze zwrotek polskiego hymnu narodowego.
Dokładna data urodzin Stefana Czarnieckiego nie jest znana, nie można nawet mówić o dacie rocznej. Historycy przyjmują, iż urodził się między 1599 a 1604 rokiem w Czarncy, niedaleko Włoszczowy. Jako jeden z dziesięciu synów niezamożnego szlachcica miał przed sobą dwie drogi kariery: duchowieństwo lub służbę wojskową. Idąc za przykładem czterech starszych braci, wybrał wojsko.
Nie zachowały się żadne źródła mówiące o początkach służby Stefana Czarnieckiego – historycy przyjmują, że jako prosty żołnierz brał udział w walkach z Turkami, bitwie pod Chocimiem (1621) i wojnie ze Szwecją (1626-29), a następnie walczył w służbie cesarskiej jako żołnierz chorągwi lisowczyków.
Czarniecki musiał wyróżniać się talentem wojskowym – już w 1634 roku został porucznikiem chorągwi kozackiej, następnie dowodził chorągwią husarską. Brał udział w tłumieniu powstań Pawluka (1637), Ostrzanina i Huni (1638), sporą sławę przyniosła mu szarża dowodzonej przez niego chorągwi w bitwie z Tatarami pod Ochmatowem (1644).
W czasie powstania Chmielnickiego Czarniecki dwukrotnie dostał się do niewoli kozackiej i dwukrotnie podejmował próby ucieczki. Uwolniony po ugodzie zborowskiej (1649) wziął udział w bitwie pod Beresteczkiem (1651) i przegranej bitwie pod Batohem (1652), a pod Monasterzyskami odniósł ciężką ranę, po której – jak pisał służący pod rozkazami Czarnieckiego Jan Chryzostom Pasek – “wystrzelone podniebienie srebrną do śmierci szpontowal blachą; bo inaczej, kiedy mu ją do przemywania wyjęto, słowa jednego przemówić nie mógł”.
Jako dowódca Czarniecki był typowym przedstawicielem swoich czasów – niezbyt doceniał rolę piechoty czy artylerii, wierzył w siłę jazdy, szybkie manewry i brawurowe wypady za linię wroga. Zdolny „zagończyk” znacznie gorzej radził sobie z wymogami nowoczesnej wojny, często stawiając kawaleryjski impet przed taktyką i ponosząc niepotrzebne straty.
Jako dowódca Czarniecki był typowym przedstawicielem swoich czasów – niezbyt doceniał rolę piechoty czy artylerii, wierzył w siłę jazdy, szybkie manewry i brawurowe wypady za linię wroga. Zdolny „zagończyk” znacznie gorzej radził sobie z wymogami nowoczesnej wojny, często stawiając kawaleryjski impet przed taktyką i ponosząc niepotrzebne straty.
Pełnię swoich wojskowych umiejętności zademonstrował Czarniecki w czasie „potopu szwedzkiego”. Sprawnie dowodził obroną Krakowa, poddając miasto dopiero w obliczu braku jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz. Zdając sobie sprawę z siły regularnych oddziałów szwedzkich, unikał wielkich bitew, prowadząc tzw. wojnę szarpaną, opartą na mobilności oddziałów kawalerii i współpracy z miejscową ludnością chłopską.
Stosując taktykę szybkich ataków i odwrotów, Czarniecki niszczył mniejsze oddziały wroga, zmuszając Szwedów do skupiania się w miastach i utrudniając im poruszanie po kraju. Taktyka wojny partyzanckiej była bardzo skuteczna, jednak gdy Szwedom udawało się zmusić Czarnieckiego do przyjęcia bitwy, ta najczęściej kończyła się jego porażką – Czarniecki przegrywał pod Gołębiem, Kłeckiem, Kcynią i Chojnicami.
„Wojna szarpana” przyniosła Czarnieckiemu sukcesy także w starciach z oddziałami Jerzego Rakoczego i w czasie kampanii pruskiej. Doceniając jego talenty król Jan Kazimierz powierzył mu dowództwo polskich oddziałów w wyprawie wojsk antyszwedzkiej koalicji na Danię. Tam również dała znać o sobie kawaleryjska fantazja Czarnieckiego, który szybkim szturmem zdobył twierdzę Kolding i przeprowadził skuteczny desant lekkich chorągwi jazdy na wyspę Als. To właśnie wydarzenie stało się inspiracją dla Józefa Wybickiego przy pisaniu „Mazurka Dąbrowskiego”, choć trzeba nadmienić, że oddziały Czarnieckiego nie „rzucały się przez morze”, ale korzystały z łodzi, za którymi ciągnięto płynące konie.
W 1660 roku dowodząc wraz z hetmanem wielkim litewskim Pawłem Sapiehą 13-tysięcznym regimentem, Czarniecki pokonał pod Połonką niemal dwukrotnie liczniejsze oddziały rosyjskie Iwana Chowańskiego. Ostatnie lata życia spędził na Ukrainie, walcząc z Rosjanami i pacyfikując wybuchające na zapleczu armii Rzeczpospolitej powstania kozackie. W czasie jednej z potyczek, podczas oblężenia miasteczka Stawiszcze odniósł ranę, która stała się przyczyną jego śmierci 16 lutego 1665 roku.
Stefan Czarniecki cieszył się uznaniem Jana Kazimierza, którego był wiernym stronnikiem i którego wspierał w politycznych planach. Za militarne zasługi król nagradzał go wieloma stanowiskami: oboźnego wielkiego koronnego (1652), wojewody ruskiego (1657), wojewody kijowskiego (1664). Marzeniem Czarnieckiego była jednak przez wiele lat buława hetmańska, którą otrzymał dopiero kilka tygodni przed śmiercią.
Czarniecki uważany był za bardzo zdolnego żołnierza, ale jego oddziały często oskarżano nadmierne okrucieństwo i skłonność do grabieży – działo się tak zarówno w przypadku pacyfikacji powstań kozackich, kampanii w Prusach Wschodnich w czasie „potopu” jak i w czasie oblężenia twierdzy Kolding w Danii.
Samego Czarnieckiego pomawiano kilkukrotnie o defraudowanie żołdu przeznaczonego dla dowodzonych przez niego oddziałów. W pamięci historycznej Polaków pozostaje jednak wciąż obraz stworzony przez Jana Chryzostoma Paska i Henryka Sienkiewicza: ambitnego, ale skromnego rycerza Rzeczypospolitej, który „wyrósł z tego, co go boli” i który „umiał zawsze vincere umiał victoria uti; wojska nigdy nie stracił, umiał je konserwować, a choć też czasem i nadwerężył, umiał je restaurować i chlebem nakarmił”.
Andrzej Kałwa
ls/