80 lat temu, 9 listopada 1938 r., w Niemczech doszło do masowego pogromu ludności żydowskiej, zorganizowanego przez nazistów - tzw. Kristallnacht („Noc Kryształowa”). W jego wyniku zamordowano 91 Żydów, spalono 171 synagog, splądrowano 8 tys. sklepów, a ok. 30 tys. Żydów deportowano do obozów koncentracyjnych.
Kristallnacht była pierwszym tak widomym znakiem fizycznej rozprawy z Żydami. Grunt przygotowały wcześniej rasistowskie ustawy norymberskie wprowadzone 15 września 1935 r. – „o obywatelstwie Rzeszy" i "o ochronie czci i krwi niemieckiej", które pozbawiły Żydów podstawowych praw i rozpoczęły proces oddzielania Żydów od reszty społeczeństwa. Ustawy norymberskie całkowicie odrzuciły obowiązujące od XIX wieku akty prawne o równouprawnieniu Żydów na terenie Niemiec. Ustawa "o ochronie krwi niemieckiej i honoru niemieckiego" zabraniała m.in.: zawierania małżeństw między Żydami a obywatelami "krwi niemieckiej lub pokrewnej", współżycia pozamałżeńskiego między Żydami a "obywatelami krwi niemieckiej lub pokrewnej". Na mocy ustawy "o barwach i fladze Rzeszy" Żydzi nie mogli wywieszać flag Rzeszy i flag narodowych.
Za pretekst do wywołania pogromu znanego jako Kristallnacht posłużył nazistom zamach dokonany przez Herszela Grynszpana na niemieckiego dyplomatę Ernsta vom Ratha. 17-letni Grynszpan dostał się do budynku ambasady Niemiec w Paryżu rano 7 listopada 1938 roku pod pretekstem przekazania ważnego dokumentu. Zaprowadzony przez woźnego do sekretarza ambasady Ernsta vom Ratha, oddał do siedzącego za biurkiem dyplomaty pięć strzałów z rewolweru, wołając, że działa w imieniu prześladowanych Żydów. Dwie kule trafiły 29-letniego dyplomatę w ramię i żołądek. Po zamachu Grynszpan odrzucił broń i dał się obezwładnić pracownikom ambasady, nie stawiając oporu.
Do zamachu popchnęła Grynszpana wiadomość, którą otrzymał 3 listopada od swej siostry. Dowiedział się z niej, że cała jego rodzina ze względu na brak niemieckiego obywatelstwa została deportowana przez władze niemieckie z Hanoweru do Polski. Między 27 a 29 października naziści odstawili do granicy z Polską blisko 17 tys. Żydów mających polskie obywatelstwo.
Szef hitlerowskiej propagandy Joseph Goebbels natychmiast zorientował się, że zamach na vom Ratha, który zmarł 9 listopada po południu, może stanowić wymarzony pretekst do rozprawy z Żydami.
Gdy wieczorem wiadomość o śmierci vom Ratha dotarła do Niemiec, uznano go natychmiast za nazistowskiego męczennika. W Monachium naziści obchodzili akurat w tym dniu rocznicę nieudanego puczu z 1923 roku. W przemówieniu do funkcjonariuszy NSDAP Goebbels dał wyraźnie do zrozumienia, że partia nie będzie się sprzeciwiała "spontanicznym" wybuchom gniewu ludu. W Rzeszy mieszkało wówczas jeszcze około pół miliona Żydów.
W nocy z 9 na 10 listopada zamordowano 91 Żydów, spalono i splądrowano 171 synagog. Co najmniej 8 tys. żydowskich sklepów zostało obrabowanych i zniszczonych przez motłoch. Ulice wielu miast pokryły się szkłem stłuczonych witryn sklepowych. Około 30 tys. Żydów deportowano do obozów koncentracyjnych.
Jedna ze spalonych synagog stała przy ul. Grune Schanze (obecnie Dworcowa) w niemieckim wówczas Szczecinie. Świadek wydarzeń, ośmioletni wtedy Bodo Andree urodzony w Szczecinie syn Żydówki i niemieckiego żołnierza, wspominał: "Przed synagogą usypano górę książek, które zostały wyniesione przez esesmanów z synagogi. Ta góra książek została podpalona - to był ogromny płomień. Z synagogi wynoszono też inne przedmioty, które wrzucano w płomienie. - Stało tutaj 500, 600 a może nawet tysiąc osób, wielu z nich było bardzo zadowolonych z tego, co się tutaj działo".
Podpaloną w nocy szczecińską synagogę udało się ugasić 10 listopada w południe. Straż pożarna dostała wcześniej wytyczne, które mówiły, żeby zabezpieczać budynki sąsiadujące z synagogami i innymi żydowskimi zabudowaniami, natomiast powstrzymać się od ich gaszenia. Szczecińska policja porządkowa zamknęła jedynie ruch uliczny w rejonie palącej się synagogi oraz skierowała ruch tramwajów objazdem.
Tej samej nocy, obok szczecińskiej synagogi, podpalono także inne budynki należące do gminy żydowskiej: dom przedpogrzebowy cmentarza żydowskiego oraz zabudowania żydowskich klubów wioślarskiego i tenisowego. Ruiny szczecińskiej synagogi stały do 1941 r., kiedy wysadzono je w powietrze.
Ostatni, najtragiczniejszy rozdział „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” rozpoczął się po wybuchu wojny w 1939 r. Na terenach okupowanych Niemcy tworzyli getta, zamknięte dzielnice, których od jesieni 1941 r. Żydzi nie mogli opuszczać pod karą śmierci. Największe z nich znajdowało się w Warszawie, gdzie na niewielkim obszarze w straszliwych warunkach skupiono około 450 tys. ludzi. W gettach Żydzi masowo umierali z głodu i chorób.
Konsekwencją ataku Niemiec na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 r. były kolejne zbrodnie popełnianie na ludności żydowskiej przez nazistów i ich sojuszników. Na obszarach zajętych przez Niemców specjalne oddziały – Einsatzgruppen – wspólnie z oddziałami SS zamordowały około miliona Żydów.
20 stycznia 1942 r. na konferencji w Wannsee pod Berlinem Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) przedstawił plan „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, którego konsekwencją miała być eksterminacja europejskich Żydów. Według protokołu konferencji, zagładzie miało ulec 11 milionów europejskich Żydów, w tym 5 milionów na terenach ZSRR i ponad 3 miliony w Generalnym Gubernatorstwie.
Po konferencji w Wannsee, w celu przyspieszenia działań eksterminacyjnych, naziści rozpoczęli budowę obozów zagłady, w których Żydzi mieli być mordowani w komorach gazowych. Pierwszy taki obóz powstał jeszcze w grudniu 1941 r. w Chełmnie nad Nerem. W ciągu następnych miesięcy powstały obozy w Bełżcu, Sobiborze, Treblince, na Majdanku i Auschwitz-Birkenau.
Liczbę Żydów zamordowanych przez nazistów i ich sojuszników w czasie II wojny światowej ocenia się łącznie na około 6 milionów. Prawie 5 milionów z nich zgładzono na ziemiach polskich okupowanych przez III Rzeszę. Blisko 3 miliony ofiar to polscy Żydzi. (PAP)
lep/ res/ ls/