To jest teatr myśli, słowa, wzruszenia; najwyższej klasy profesjonalizmu i zwykłej, serdecznej empatii – powiedział o sztuce Anny Polony prof. Józef Opalski. Wybitna aktorka i pedagog 20 stycznia świętuje 80. urodziny i 60-lecie pracy artystycznej.
„Jak nie mówić o wielkiej aktorce, pedagogu banalnie? Jak uniknąć oczywistości? Muza Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdy, Jerzego Grzegorzewskiego. Ale także twórczyni wielkich kreacji u młodych reżyserów, którzy przekonali ją do swoich wizji. Anna Polony ostatnio stworzyła wybitne role w sztukach Ionesco, Grochowiaka, +Arszeniku i starych koronkach+, także w najnowszym przedstawieniu +Spóźnieni kochankowie+, które przed nami... A obok tego niedawno pojawiły się jej ważne kreacje na ekranie, choćby w +Biesiadzie u hrabiny Kotłubaj+ Gombrowicza, +Domu kobiet+ Nałkowskiej, serialu +Drogi wolności+. No i radio, w którym ostatnio często występuje. Wystarczy wspomnieć monolog Wiery Gran czy +Suflerkę+” – powiedział PAP teatrolog, reżyser prof. Józef Opalski.
„To jest teatr myśli, słowa, wzruszenia. Najwyższej klasy profesjonalizmu i zwykłej, serdecznej empatii” – podkreślił. „Drobna, niewysoka blondynka, o rysach, które nic nie mają z nieskazitelnej urody +wiecznej Ewy+, obdarzona niskim, ciemnym, niepokojąco +łamliwym głosem+ – prawie wszystko, co osiągnęła na scenie do zawdzięczenia ma swojemu +ja+ wewnętrznemu – oceniła krytyk teatralny Elżbieta Morawiec („Teatr” 1976 nr 5). W pamięci widzów do dziś pozostała jako neurotyczna Dulska w spektaklu teatralnym i serialu telewizyjnym „Z biegiem lat, z biegiem dni”, pamiętane są jej niezwykła kreacja Królowej Małgorzaty w spektaklu „Król umiera, czyli ceremonie” w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie i rola Babci w filmie „Rewers” Borysa Lankosza.
„Hanka jest osobą zupełnie wyjątkową” – podkreślił Józef Opalski w „Dzienniku Polskim”. „Rozkoszna w swoich awanturach, cudowna na scenie, uwielbiająca studentów. Matkowała im w chorobie i... ochrzaniała ich fundamentalnie. Ma cudowne poczucie humoru na swój temat. Jest kłębowiskiem sprzeczności” – dodał.
Aktorka znana jest z żywiołowego temperamentu i niezłomnego charakteru. „To kula energii. Z jednej strony zrobiona jakby ze szkła, a z drugiej – z ognia. Jest niezniszczalna i prawa” – oceniła ją Anna Dymna.
„Opatrzność obdarzyła mnie hojnie – dała mi zdolności, intuicję, wrażliwość – wszystko to, co potrzebne jest artyście. Natura natomiast obeszła się ze mną niedobrze. Nie otrzymałam od niej wzrostu, urody, kondycji – jestem trochę słaba i chorowita” – powiedziała PAP Anna Polony. Na swój jubileusz artystka przygotowała rolę niewidomej Francuzki Mirabelle w sztuce „Spóźnieni kochankowie” Williama Whartona. Premiera przedstawienia w reż. Błażeja Peszka odbędzie się 20 stycznia na scenie Małopolskiego Ogrodu Sztuki w Krakowie.
Urodziła się 21 stycznia 1939 r. w Krakowie. Jej ojciec, właściciel zakładu introligatorskiego, zmarł na serce przed jej narodzinami. Była najmłodszym dzieckiem w rodzinie - „matkowała” jej
17-letnia siostra. Ale to właśnie matka zaszczepiła w niej miłość do teatru. „Jako ośmioletnią dziewczynkę zabrała mnie do Teatru Słowackiego na przedstawienie o wojnie +Dom pod Oświęcimiem+ Tadeusza Hołuja. Grała w nim wielka aktorka Aleksandra Śląska i Tadeusz Kondrat, ojciec Marka. Mam w oczach obraz: siedzą na scenie i nagle wchodzą mężczyźni w mundurach. Przestraszyłam się, ale ten świat sceniczny wydał mi się fascynujący. Podobał mi się bardziej niż ten prawdziwy” – wspominała w „Dzienniku Polskim” z 24 grudnia 2013 r.
W Krakowie ukończyła studia na wydziale aktorskim (1960) oraz wydziale reżyserii dramatu (1984) Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego. Z tego okresu zapamiętała, że „gdy w 1956 r. wybuchła rewolucja na Węgrzech, a w październiku były wypadki poznańskie, to w Krakowie też się buntowaliśmy”. „Byłam na pierwszym roku studiów, miałam 17 lat i na motorze z Irkiem Iredyńskim rozwoziliśmy ulotki. Przed AGH wiecowaliśmy przeciwko +tyranii Wielkiego Brata+, bo tak się mówiło. Jeden kolega podskakiwał milicjantowi i go zaaresztowali” – wspominała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Podczas studiów poznała też aktora Marka Walczewskiego, z którym w 1961 r. wzięła ślub. Byli małżeństwem przez trzynaście lat.
Polony zadebiutowała na scenie Starego Teatru w 1959 r. rolą Małej Polikseny w spektaklu „Wojny trojańskiej nie będzie” Jeana Giraudoux w reż. Jerzego Kaliszewskiego. Po studiach początkowo występowała przez kilka lat w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, a w 1964 r. związała się ze Starym Teatrem, gdzie pracowała etatowo do 2002 r.
„U Jerzego Jarockiego zagrałam w Starym Teatrze w 1964 r. swoją pierwszą rolę Hanki Filipczakówny w sztuce Marka Domańskiego +Ktoś nowy+. Wtedy na wystawach instytucji państwowych teatry eksponowały zdjęcia z przedstawień. Stary Teatr miał wystawę w Orbisie przy Rynku. Wisiało tam też moje zdjęcie z Ryśkiem Filipskim w pozie łóżkowej. On pochylony nade mną, ja z wysoko podniesioną spódnicą. To zdjęcie wisiało z pół roku, wie pan, jaka czułam się dumna?” – wspominała w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
W Starym Teatrze stworzyła - zdaniem krytyków - szereg wybitnych kreacji, współpracując z reżyserami różnych pokoleń, m.in. Konradem Swinarskim, Jerzym Grzegorzewskim, Andrzejem Wajdą i Krystianem Lupą. W 1974 r. Anna Polony wyreżyserowała swoje pierwsze przedstawienie – „Dwoje na huśtawce” Williama Gibsona w Starym Teatrze. W tym też roku rozpoczęła pracę dydaktyczną w krakowskiej szkole teatralnej - w latach 1999–2005 była prorektorem krakowskiej PWST.
Powszechnie uznawana była za „aktorkę Konrada Swinarskiego”, o którym mawiała, że dał jej prawdziwą „szkołę teatru”. „Byłam dla niego jak Galatea dla Pigmaliona” – wspominała. To role w jego inscenizacjach przyniosły Polony największą sławę i uznanie publiczności. Po raz pierwszy wystąpiła u Swinarskiego jako Orcio w „Nie-Boskiej komedii” (1965 r.); następnie zagrała m.in. Claire w „Pokojówkach” (1966 r.) i Joasa w „Sędziach” (1968 r.). W 1971 r. zagrała u Swinarskiego Dziewczynę w „Żegnaj Judaszu” Ireneusza Iredyńskiego i rolą tą zyskała ogólnopolski rozgłos. Krytycy podkreślali jej kunszt w „kontrastowaniu uczuć, nastrojów, emocji”, pisali o „wewnętrznym emocjonalizmie”. W 1973 r. wzięła udział w słynnej inscenizacji Mickiewiczowskich „Dziadów” Swinarskiego, a w 1974 r. święciła tryumfy jako Muza w jego inscenizacji „Wyzwolenia” Stanisława Wyspiańskiego.
„Czy ta drobna, elegancka, pełna energii kobieta o figurze nastolatki i idealnie zgrabnych nogach może mieć tyle lat? Urodziny urodzinami, wiek wiekiem – ważniejsze jest to, za co się Polony lubi, kocha, uwielbia. W początkach kariery zagrała dzieci. Chłopców – dwie role, z którymi w teatrze zawsze jest kłopot, bo kto może przekonująco zagrać Orcia w +Nie-Boskiej komedii+ Krasińskiego i Joasa w +Sędziach+ Wyspiańskiego? Aktorka, ale nie każda. Polony obie role zagrała – jak mówią recenzje i wspominają świadkowie – olśniewająco. Oba spektakle reżyserował w Starym Teatrze Konrad Swinarski” – napisała krytyk teatralny Joanna Targoń („Gazeta Wyborcza” 2009 nr 19). Przypomniała, że na próbach „Nie-Boskiej”, „kłócili się, bo on chciał, żeby Orcio był małym debilem, a ona – żeby był wrażliwym poetą”. „Z tych sporów urodziła się postać, w której zawierały się obie sporne koncepcje: dziecko chorobliwie wrażliwe” – oceniła.
„Zakochałam się w Swinarskim wielką duchową miłością. Śmiało mogę powiedzieć, że Swinarski mnie stworzył jako aktorkę i jako kobietę. Kochałam go, mimo że byłam mężatką. Ale inaczej kochałam męża, a inaczej jego. Oczywiście próbowałam różnych rzeczy, żeby go uwieść” – przyznała w jednym z wywiadów Polony. Te duchową więź przerwała 19 sierpnia 1975 r. śmierć reżysera w katastrofie samolotu pod Damaszkiem. tragiczna wieść dotarła do niej w garderobie, gdy przymierzała czarną suknię Gertrudy, wdowy po Hamlecie - wspominała.
Na deskach Starego Teatru była też niezapomnianą Rachelą w „Weselu” Wyspiańskiego (1977) w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego, oraz Dulską w widowisku Andrzeja Wajdy „Z biegiem lat, biegiem dni” (1978). W 1981 r. zagrała Ofelię w „Hamlecie” wyreżyserowanym przez Wajdę. Jak podkreślali krytycy, w wieku 40 lat zagrała „na przekór tradycji, pokazując inne oblicze Ofelii i wychodząc z tej próby zwycięsko”. Szczególnie ciepło wspomina pracę z Andrzejem Wajdą. „To był mój +mąż opatrznościowy+. Kiedy zapadłam się po śmierci Swinarskiego, Wajda podał mi pomocną dłoń. Nie tylko obsadzał mnie w spektaklach, ale także pozwalał je reżyserować. Zawsze będę mu za to wdzięczna” – powiedziała PAP.
Zagrała też w „Lunatykach” (1995) w inscenizacji Krystiana Lupy. „Mieszczańską starą pannę tęskniącą za uczuciem Polony zagrała wspaniale w +Lunatykach+. To nerwowe krzątanie się wokół niespodziewanie przybyłego do domu mężczyzny, no i komicznie rozpaczliwa, pełna napięcia scena, gdy Polony podsłuchuje, co ów mężczyzna (grał go Jan Frycz) robi w pokoju obok. Niewiele jest aktorek, które potrafią w jednej roli zmieścić tyle odcieni. I to z taką naturalnością i wdziękiem” - napisała Joanna Targoń.
Pod koniec 2013 r. Anna Polony zapowiedziała, że w związku z kontrowersyjnymi realizacjami Starego Teatru pod dyrekcją Jana Klaty i planowaną realizacją „Nie-Boskiej komedii” przez Olivera Frljicia kończy współpracę z tym teatrem (występowała tam w spektaklu „Chłopcy” Stanisława Grochowiaka w reż. Adama Nalepy). O rozstaniu ze Starym Teatrem mówiła w rozmowie w radiu RMF: „Przyznam się, że nie podoba mi się też ten styl teatru; ja się w ogóle źle czuję w takim teatrze. W związku z tym żegnam się już ze sceną, z którą byłam związana prawie 50 lat”.
Po ponad pół wieku od debiutu aktorka powróciła do Teatru im. Słowackiego, gdzie wystąpiła w spektaklu „Arszenik i stare koronki” Josepha Kesselringa w reż. Krzysztofa Babickiego. „Przez całe życie krzyczałam ze sceny o ludzkim dramacie w sztukach Szekspira, tekstami Mickiewicza, Krasińskiego, Słowackiego, Wyspiańskiego. A teraz jestem już mocno dojrzałą kobietą i chcę się trochę na scenie zabawić. Jak za dobrych czasów, znów zagram rolę tytułową, czyli… arszenik” – powiedziała w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego”.
Teatrowi brakuje dziś – jej zdaniem – „urody, subtelności, delikatności i poezji, która jest przecież metaforą”. „Reżyserzy mają w nosie intencje autora, podpisując afisz jego imieniem, nazwiskiem i tytułem sztuki, wjeżdżają w nią buldożerem i nie zostawiają nic z pierwotnego zamysłu. Postacie w ramach eksperymentu zamienia się płciami i mamy na scenie zniewieściałych mężczyzn i pozbawione kobiecości panie. Wszystko jest efekciarskie i ma zrobić wrażenie lub zbulwersować widza” – oceniła aktorka w „Rzeczpospolitej” (11 stycznia 2018 r.). Swoje teatralne motto wyłożyła w rozmowie z „Dziennikiem Polskim” (24 grudnia 2013 r.): „Teatr może być poszukujący, prowokujący, nawet bolesny – taki był przecież między innymi teatr Kantora, Grotowskiego i również Swinarskiego – ale nie chamski, brutalny, poniżający i obrażający. Konrad prowokował niektórymi sytuacjami scenicznymi, ale to była prowokacja intelektualna, a nie dla wywołania skandalu”.
Polony od 1969 r. współpracowała z Teatrem Telewizji - zagrała w ponad 50 spektaklach. W ostatnich latach coraz chętniej występuje w słuchowiskach Teatru Polskiego Radia. Znacznie rzadziej można było zobaczyć ją na filmowym ekranie. W jej filmowym dorobku znajduje się m.in. postać Anieli Dulskiej w filmie Andrzeja Wajdy „Z biegiem lat, z biegiem dni”, a także rola Magdy Egri w „Dzienniku dla moich dzieci” (1982) Marty Meszaros. Polony zagrała też w innych filmach Meszaros: „Dzienniku dla moich ukochanych” (1987), „Dzienniku dla mojego ojca i matki” (1990) oraz w „Siódmym pokoju” – filmowej biografii Edyty Stein (1995). Zapamiętano ją z ról w siódmej części „Dekalogu” (1988) Krzysztofa Kieślowskiego i w „Rewersie” (2009) Borysa Lankosza. Wystąpiła również w kilku serialach filmowych m.in. w „Lekarzach” i „Drogach wolności”.
„Wybieram role, ale jestem już stara i gwiżdżę na honor aktorski. Zagrałam w kilku odcinkach +Na dobre i na złe+, +Magda M.+, w +Stacyjce+. Przepraszam moich reżyserów, Michała Kwiecińskiego, który rozumie, że czasem aktorowi potrzeba pieniędzy, ale udział w serialach odczuwałam jako coś przykrego. Mam do siebie pretensję, że przyjęłam rolę szalonej babci w serialu dla młodzieży +Trzy szalone zera+. Ale pieniądze były mi potrzebne, żeby pomóc bliskim” – wyjaśniła w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Annę Polony - uważaną za znakomitą pedagog w szkole teatralnej - studenci często nazywali „prawdziwą petardą”. „Tak naprawdę Pani Ania jest smoczycą, która ma wirtualny ogon i jak jest zadowolona, to nim lekko faluje, a jak jest zdenerwowana, to energicznie uderza nim o podłogę. Ale trzeba dostać od Pani Ani przyzwolenie, by ten ogon zobaczyć” – mówiła „Dziennikowi Polskiemu” aktorka Sonia Bohosiewicz. Wspominała, że Anna Polony w szkole teatralnej była jej najsroższą panią pedagog. „Prof. Polony jest po prostu cudownym człowiekiem” i „będąc kruchą istotą o gołębim sercu chciała, by studenci się jej bali” – dodała.
Pięćdziesięciolecie swojej pracy artystycznej aktorka świętowała w 2010 r. na scenie Teatru Śląskiego w Katowicach rolą tytułową w „Wizycie starszej pani” Friedricha Duerrenmatta, w reż. Magdaleny Piekorz. „Byłam zarazem Klarą i sobą, grając Klarę Zachanassian w +Wizycie starszej pani+ (…). Doznałam trochę krzywd od mężczyzn, więc z satysfakcją wypowiadałam kwestie na ich temat” – mówiła Polony w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” (2019 nr 2).
Anna Polony uhonorowana została wieloma nagrodami i odznaczeniami, m.in. Złotym Krzyżem Zasługi (1977), Krzyżem Kawalerskim (1987) i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (2003). W 2005 r. wręczono jej Złoty Medal Gloria Artis – Zasłużony Kulturze. W 2007 r. uhonorowana została Złotym Laurem za Mistrzostwo w Sztuce i Nagrodą Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, a w 2011 r. – Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W 2013 r. odebrała nagrodę Mistrza Mowy Polskiej i Wielką Nagrodę Festiwalu „Dwa Teatry – Sopot 2013” za wybitne kreacje aktorskie w Teatrze Polskiego Radia i Teatrze TVP. W kwietniu 2016 r. prezes Olgierd Łukaszewicz wręczył artystce Nagrodę Gustawa – najwyższy laur przyznawany przez ZASP – Stowarzyszenie Polskich Artystów Teatru, Filmu, Radia i Telewizji. (PAP)
autorka: Agata Szwedowicz
aszw/ pat/