Ambasada RP w USA wciąż nie otrzymała odpowiedzi na swój protest wobec firmy Mattel, producenta edukacyjnej gry karcianej, w której pojawiło się kłamliwe określenie "nazistowska Polska". Firma wyprodukowała kilka wersji gry; nie we wszystkich jest kontrowersyjny napis.
"Wciąż nie dostałem odpowiedzi, ale proszę pamiętać o różnicy czasu" - powiedział PAP w piątek ambasador RP w Waszyngtonie Ryszard Schnepf. W czwartek późnym wieczorem ambasada wysłała list Schnepfa do prezesa firmy Mattel, największego w USA producenta zabawek, z siedzibą w Kalifornii, żądając wycofania ze sprzedaży gry edukacyjnej, która określa Polskę jako kraj nazistowski.
"To sformułowanie jest tak ewidentnie nieprawdziwe i bulwersujące, że wielu wyjaśnień nie trzeba. Natomiast oczekujemy wycofania tych gier ze sprzedaży i jakiegoś odniesienia się dyrekcji (do zaistniałej sytuacji)" - powiedział Schnepf, pytany, co napisał w liście do dyrekcji firmy Mattel. Przyznał, że błąd jest tym większy, iż chodzi o grę edukacyjną. "Jako ojciec uważam, że to świetny pomysł, by dzieci uczyły się przez zabawę, ale pod warunkiem, że treść, którą przekazujemy, jest zgodna z prawdą" - dodał.
Chodzi o popularną grę karcianą "Apples", w której dzieci mają łączyć hasło z jednej karty z definicją znajdującą się na drugiej. W jednej z edycji gry pt. "Party Tin" znalazła się karta, na której dzieci mogą przeczytać, że film "Lista Schindlera" w reżyserii Stevena Spielberga z 1993 roku opowiada "prawdziwą historię katolickiego przedsiębiorcy, który uratował 1 tys. Żydów z nazistowskiej Polski".
Na opakowaniu pudełka, w którym znalazła się ta kontrowersyjna karta, producent zamieścił informację, że sprzedano już ponad 3 mln egzemplarzy. O jej istnieniu jako pierwszy poinformował w czwartek wieczorem polonijny "Nowy Dziennik", zaalarmowany przez jedną z czytelniczek.
Na rynku istnieje kilka wersji i wydań gry "Apples" i nie we wszystkich znajduje się karta z określeniem "nazistowska Polska". Nie ma jej w wydaniu dostępnym obecnie w sprzedaży w Waszyngtonie, na opakowaniu którego Mattel chwali się już 7 mln sprzedanych egzemplarzy.
"Nie wiemy, w jakim momencie dokonano zmiany i ile wyszło do dystrybucji i sieci sprzedaży (gier z kłamliwym określeniem). Ale ile by nie wyszło, to dobrze byłoby, by rodzice dowiedzieli się, że tam są takie rzeczy. Aczkolwiek nie oznacza to, że podejmą decyzję, by pozbyć się gry" - powiedział Schnepf.
Firma Mattel dotąd nie odpowiedziała na skierowane przez PAP zapytania ws. kontrowersyjnej gry.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
icz/ az/ mc/ je/