W Hohenfels w Bawarii odsłonięty został odnowiony pomnik upamiętniający Polaków więzionych w tamtejszym niemieckim obozie jenieckim oraz Amerykanów, którzy ich wyzwolili. W uroczystości wziął udział ambasador Polski przy NATO, Tomasz Szatkowski.
W Hohenfels znajduje się największy amerykański wojskowy ośrodek szkoleniowy w Europie, a pomnik został odsłonięty przed jego budynkiem sztabowym. W uroczystości wzięło udział kilkadziesiąt osób. Pomnik został wzniesiony przez Polaków wyzwolonych przez amerykańską armię w 1945 r. m.in. z miejscowego obozu jenieckiego. Przez lata był zapomniany - zatarta została zainstalowana na nim tablica - jednak dzięki polskim staraniom został odnowiony.
Przemawiając w piątek na uroczystościach Szatkowski podkreślił, że w Hohenfels przetrzymywano więźniów wielu sił alianckich, przy czym polscy więźniowie stanowili ponad połowę z 5 tys. jeńców.
"Podobnie jak cała Trzecia Rzesza, obszar ten był również pełen oddziałów obozów koncentracyjnych i pracy lub innych zakładów pracy przymusowej. Szacuje się, że 3 do 3,5 miliona Polaków zostało wywiezionych przez niemieckie nazistowskie władze okupacyjne i zmuszonych do pracy przy machinie wojennej, często w nieludzkich warunkach, powodujących ich śmierć" - podkreślił ambasador.
24 kwietnia 1945 r. 65. Dywizja Piechoty generała dywizji Stanleya Erica Reinharta zajęła Hohenfelsa i wyzwoliła wielu polskich jeńców wojennych, ale także, jak możemy przeczytać na pomniku, wśród wyzwolonych byli więźniowie obozów koncentracyjnych. W 1946 r. Polacy wznieśli pomnik z tablicą upamiętniającą to wydarzenie, aby wyrazić wdzięczność siłom amerykańskim.
"Jestem naprawdę wzruszony, że armia amerykańska była tak otwarta i wspólnie udało nam się wyremontować ten pomnik, który przypomina nam zarówno o trudnej polskiej historii, jak i o zaangażowaniu USA w wolność" - podkreślił Szatkowski.
Podkreślił też, że ostatnie tygodnie, w których Polska doświadcza silnych ataków propagandowych ze strony Rosji, przypominają o tym jak ważne jest to, aby głośno mówić prawdę o wojnie, o jej początku, który został spowodowany porozumieniem Ribbentrop-Mołotow, jej sprawcach i ofiarach i sprzeciwiać się wszelkim próbom wypaczenia historii.
"Jako Sojusznicy musimy bronić prawdy. A ten pomnik dobrze przypomina nam, jaka jest prawda: w 1945 r. Żołnierze USA uwolnili wielu Europejczyków, w tym więźniów tego obozu" - zaznaczył.
Jak powiedział w niedzielę PAP Szatkowski, dwa lata temu będąc w Hohenfels gościem na ćwiczeniach wojskowych zauważył niewielki monument przy amerykańskiej bazie. Okazał się być zaniedbanym pomnikiem umieszczonym tam przez Polaków wyzwolonych przez Amerykanów, w podzięce ich wyzwolicielom. Sfotografował go i we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej (IPN) postanowił na nowo upamiętnić to miejsce.
Polski dyplomata podkreśla, że historia ma też dla niego osobisty wymiar, ponieważ jego pradziadek oraz dziadek - żołnierze Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych - po zesłaniu do przymusowej pracy w czasie wojny do III Rzeszy zostali wyzwoleni przez wojsko amerykańskie.
W poniedziałkowych uroczystościach wzięli też udział Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Jarosław Mika oraz dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie (USAREUR) gen. broni Christopher Cavoli.
Podczas II wojny światowej w Hohenfels znajdował się niemiecki obóz jeńców wojennych znany jako Stalag 383. Przetrzymywano tu ok. 5 tysięcy więźniów z wielu sił alianckich, przy czym polscy więźniowie stanowili ponad połowę. W latach 1945–1949 w Hohenfels przebywali wysiedleńcy i byli jeńcy wojenni.
Łukasz Osiński (PAP)
luo/ kgod/