Tematem przewodnim wrześniowego „Biuletynu” jest historia najnowsza Górnego Śląska. Autorzy przypominają jego znaczenie gospodarcze w II RP oraz toczoną tam walkę z dwoma totalitaryzmami. Symbolem oporu wobec obu okupantów jest również przypominana w miesięczniku postać ks. Franciszka Blachnickiego.
Górny Śląsk był ostatnią z dzielnic II Rzeczypospolitej, która znalazła się w jej granicach. Jego przyłączenie do odrodzonej Polski było rezultatem kilkuletniej walki, której symbolem były trzy powstania. Zarazem śląskie było najmniejszym, lecz najważniejszym gospodarczo województwem II RP. „Stąd pochodziło 75 proc. węgla, 100 proc. produkcji koksu, 87 proc. produkcji cynku i 100 proc. produkcji ołowiu. Tu również miały siedziby największe przedsiębiorstwa Polski” – stwierdza Lech Krzyżanowski z Uniwersytetu Śląskiego. Śląsk odróżniał się od rolniczej Polski. „Ponad połowa ludności czynnej zawodowo była zatrudniona w przemyśle i górnictwie, podczas gdy w całej II Rzeczypospolitej – ledwie 19 proc.” – dodaje autor.
W jego opinii wyzwaniem dla Polski było nie tylko zagospodarowanie potencjału Śląska, ale również zespolenie go z resztą kraju. Służyć temu miało między innymi ustanowienie wyjątkowego, autonomicznego statusu województwa, który wpłynął na propolskie nastawienie większości ludności. Integracji sprzyjał również napływ ludności z innych regionów Polski. Migracja wywoływała sprzeciw części rodowitych mieszkańców: „pojawiały się głosy, że napływowi przybyli do województwa śląskiego tylko po to, by dorobić się znacznego majątku”. Jednocześnie odrębność zachowywała mniejszość niemiecka. „Świeża pamięć o walkach w dobie powstań śląskich wzmagała antagonizm narodowy, łagodzony jednak świadomością wzajemności praw przysługujących mniejszościom po obu stronach granicy” – podkreśla autor.
Kulturowe i społeczne antagonizmy między ludnością polską i niemiecką wykorzystały władze III Rzeszy, jako jeden z propagandowych pretekstów do kampanii zniemczenia tych ziem. Od pierwszych dni okupacji Śląska miejscowi Niemcy popierali te działania między innymi poprzez wspomaganie organów bezpieczeństwa w układaniu list proskrypcyjnych, np. „Sonderfahndungsbuch Polen”. „Osoby uwiecznione w specjalnej księdze Polaków ściganych listem gończym to ludzie zasłużeni dla ojczyzny, którzy zostali skazani przez niemieckich najeźdźców na wyniszczenie” – stwierdza Grzegorz Bębnik z katowickiego IPN. Wyjątkowa, nawet na tle innych dokumentów niemieckich była precyzja „Sonderfahndungsbuch”. „Każde nazwisko jest opatrzone odpowiednimi symbolami, oznaczającymi sposób potraktowania jego właściciela w przypadku ujęcia przez niemieckie formacje policyjne czy wojskowe” – podkreśla autor. Niektóre z oznaczeń oznaczały przekazanie Gestapo lub Einsatzkommando.
Innym sposobem na zniemczenie Śląska były folkslisty. Jak jednak podkreśla Ewa Koj z katowickiego IPN obecność na tej liście „nie przesądzała o przynależności narodowej”. „W marcu 1944 r. na Górnym Śląsku gestapo aresztowało kilkuset żołnierzy i współpracowników inspektoratu katowickiego Armii Krajowej. Wielu z nich zostało wcześniej wpisanych na Niemiecką Listę Narodowościową, co teoretycznie czyniło z nich etnicznych Niemców” – podkreśla autorka opisując losy uczestników podziemia na Śląsku. Symbolem walki o polskość Śląska w trakcie I i II wojny światowej jest rodzina Krzyżowskich z Tychów. „Byli powstańcami śląskimi, organizatorami polskiego życia społeczno-kulturalnego w Tychach i okolicznych miejscowościach oraz członkami konspiracji w latach II wojny światowej” – pisze Agnieszka Ociepa-Weiss, autorka książki „Krzyżowscy. Portret niezwykłej rodziny z Tychów”.
W czasie wojny, mimo jeszcze silniejszego niż w innych regionach terroru wobec Polaków, struktury podziemnego państwa na Śląsku były bardzo dobrze rozwinięte. Ich kontynuacją było poakowskie podziemie antykomunistyczne. „Polacy – Rodacy, stoimy przed fazą wyborczą, żeby nie głosować po stronie PPR-u i tej gangryny bolszewickiej, że oni są nasłani z Moskwy. Polska jest katolicka” – wzywał w jednej z ulotek por. Wiktor Kania z Konspiracyjnego Wojska Polskiego w czerwcu 1946 r. Był to szczytowy moment rozwoju tamtejszego podziemia. Jak podkreśla Artur Dziuba z katowickiego IPN, w kolejnych dwóch latach bezpieka rozbiła większość oddziałów podziemnych. „W tym kontekście istotne wydaje się pytanie o sens działalności podziemia poakowskiego w województwie śląskim. Wprawdzie nie było ono w stanie doprowadzić do obalenia władzy komunistycznej, gdyż w ówczesnej rzeczywistości politycznej było to nierealne, jednak mogło odwlec proces uzależniania Polski od ZSRS i osłabić podatność obywateli na komunistyczną propagandę, a przez to zahamować totalitaryzację społeczeństwa” – podkreśla autor. W „Biuletynie” również historia narodowego podziemia niepodległościowego, którego symbolem na Śląsku jest kapitan Henryk Flame „Bartek”.
Opór wobec systemu komunistycznego odżył na Śląsku w 1956 r. Dziś niemal zupełnie zapomniany jest epizod manifestacji antysowieckich w wielu śląskich miastach. „Na Opolszczyźnie najwięcej takich wystąpień odnotowano w Brzegu. Podczas demonstracji 23 października padały żądania wycofania z Polski wojsk sowieckich, usunięcia z zajmowanych stanowisk ministra obrony narodowej marsz. Konstantego Rokossowskiego, zniesienia obowiązkowej nauki języka rosyjskiego w szkołach, a nawet odebrania ZSRS Kresów Wschodnich” – podkreśla Krzysztof Tarka z Uniwersytetu Opolskiego.
Wciąż wiele dyskusji wzbudza historia Śląska w PRL. Z jednej strony uważany był za region hołubiony przez reżim. Z drugiej strony Śląsk stał się jednym z najważniejszych regionów legalnej i podziemnej Solidarności. Tak jak przed wojną Śląsk przyciągał wielu migrantów z mniej rozwiniętych regionów Polski wyższymi zarobkami w przemyśle. Jednocześnie jednak ze Śląska wyjeżdżało wielu jego rodowitych mieszkańców, nie tylko pochodzenia niemieckiego. W cytowanym przez Adama Dziubę z IPN w Katowicach raporcie wojewódzkich władz PZPR czytamy: „W Milkulczycach był wypadek, że staruszek, powstaniec [śląski] wyjeżdżający do Niemiec, miał jako cały swój bagaż worek z piaskiem. Opowiadał, że chce mieć w grobie trochę polskiej ziemi, a zebrani wśród których byli milicjanci płakali”.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych sytuacja gospodarcza Śląska zaczynała się pogarszać, choć nadal była lepsza niż w pozostałych regionach. Mimo to dla władz zaskoczeniem była skala zaangażowania robotników w strajki w sierpniu 1980 r. „Region Śląsko-Dąbrowski NSZZ +Solidarność+ okazał się największy w Polsce. Zrzeszał niemal 1,13 mln członków w 1325 komisjach zakładowych” – podkreśla Jarosław Neja z IPN. W jego opinii karnawał Solidarności to również okres ożywienia tradycji śląskich, takich jak kult patronów hutnictwa i górnictwa. „Święcenie figur tych patronów miało charakter uroczystych nabożeństw. Były to wydarzenia ważne nie tylko dla poszczególnych grup zawodowych, lecz także dla całych społeczności lokalnych” – stwierdza autor. Symbolem żywotności tamtejszej Solidarności, mimo tragedii w kopalni „Wujek”, był wybuch strajków w sierpniu 1988 r., których przebieg i polityczne konsekwencje przypomina Bogusław Tracz z IPN.
„Wydana w podziemiu i na emigracji powieść Rymkiewicza +Rozmowy polskie latem roku 1983+ wzbudziła zachwyt czytelników i znawców literatury” – podkreśla Justyna Błażejowska, opisując problemy z komunistyczną cenzurą pisarza i poety Jarosława Marka Rymkiewicza. Już w latach siedemdziesiątych swoimi poglądami prowokował władze komunistyczne, dając temu wyraz między innymi podpisaniem Listu 101 przeciwko planowanym zmianom w konstytucji PRL. Prawdziwą wściekłość komunistycznych władz wzbudziła jednak dopiero pisana latem 1983 r. i opublikowana w podziemiu, powieść, w której stwierdzał, że „imperium” rozleci „się na naszych oczach”. „Jakaż to ładna i rozumna książka” – oceniał Gustaw Herling-Grudziński. Zdania wybitnego emigracyjnego pisarza nie podzielał konsultant bezpieki o pseudonimie „Ewa”, zdaniem którego Rymkiewicz: „ujawnia dziki kanibalizm, pokazywany w scenie, w której – z urlopującym w tym samym pensjonacie drukarzem podziemnego czasopisma antysocjalistycznego – wznosi toast: +Na pohybel im [komunistom]. I żeby szybciej zdechli+.
Osobny tekst został poświęcony osobie księdza Franciszka Blachnickiego. Stworzony przez niego „Ruch oazowy przełamywał monopol państwa komunistycznego na wychowanie młodzieży, co było wydarzeniem bezprecedensowym w skali Europy Środkowo-Wschodniej” – podkreśla historyk Andrzej Grajewski. Po powstaniu Solidarności ksiądz Blachnicki „stał się twarzą nowej formy antykomunizmu, obliczonego na rozsadzenie systemu nie przemocą, lecz życiem w prawdzie ludzi, którzy sami doświadczyli życia w grzechu”.
Dodatkiem do „Biuletynu IPN” jest płyta z filmem „Prorok nie umiera. Ks. Franciszek Blachnicki” w reżyserii Adama Kraśnickiego.
Michał Szukała PAP