Prokuratura w Stuttgarcie poinformowała w poniedziałek o postawieniu 94-letniemu obecnie byłemu esesmanowi, strażnikowi w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz, zarzutu pomocnictwa w zamordowaniu kilkunastu tysięcy ludzi.
Podejrzany to obywatel Niemiec urodzony w Serbii. Jego nazwiska nie ujawniono. Według prokuratury był strażnikiem w Auschwitz pod koniec 1942 i na początku 1943 roku; szacuje się, że w tym czasie wysłano tam na śmierć w komorach gazowych ponad 13 tysięcy ludzi.
Prokuratura ujawniła, że oskarżony przekazał za pośrednictwem swej obrończyni, iż nie był świadomy "podłoża i celów tego, co się działo, ani szczegółów zabijania".
O tym, czy były esesman może odpowiadać przed sądem i czy faktycznie wytoczony zostanie mu proces, musi teraz zdecydować Sąd Krajowy w Mannheim (Badenia-Wirtembergia). Sprawa leży w gestii izby sądu dla nieletnich, ponieważ w okresie, którego dotyczy zarzut, mężczyzna miał 19 lat, co oznacza, że zgodnie z ustawą o sądach dla nieletnich był „dorastający” – informuje regionalny nadawca publiczny SWR na swym portalu.
Dawni strażnicy obozów koncentracyjnych byli do niedawna bezkarni, ponieważ zachodnioniemiecki Trybunał Federalny orzekł w 1969 roku, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe.
Przełomowe znaczenie dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw miało skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, byłego strażnika w obozie w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w roku 2011 za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów.
Skazanie Demjaniuka stworzyło nową sytuację prawną, umożliwiającą podjęcie kroków prawnych przeciwko wszystkim osobom, które uczestniczyły w działaniu obozów zagłady, niezależnie od tego, czy nadzorowały działanie komór gazowych, czy też były zatrudnione w obozowej kuchni. (PAP)
az/ ap/
arch.