Szef izraelskiego biura Centrum Wiesenthala Efraim Zuroff rozpoczął we wtorek w Berlinie akcję poszukiwania ukrywających się w Niemczech zbrodniarzy hitlerowskich. Za informacje prowadzące do ujęcia przestępców oferuje nagrody w wysokości do 25 tys. euro.
"Chcemy wykryć i oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości żyjących jeszcze zbrodniarzy" - oświadczył Zuroff podczas symbolicznej inauguracji "Operation Last Chance" na Placu Poczdamskim w Berlinie. Centrum Szymona Wiesenthala przygotowało dwa tysiące plakatów z informacjami o akcji, które przez dwa tygodnie będą wisiały w centralnych punktach Berlina, Kolonii i Hamburga.
Tło plakatu stanowi zdjęcie bramy wjazdowej niemieckiego obozu zagłady Birkenau, na którym widnieje napis "Późno, lecz nie za późno" oraz apel o pomoc w schwytaniu przebywających na wolności przestępców, a także informacja o nagrodzie oraz numer telefonu organizacji.
"Chcemy wykryć i oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości żyjących jeszcze zbrodniarzy" - oświadczył Zuroff podczas symbolicznej inauguracji "Operation Last Chance" na Placu Poczdamskim w Berlinie. Centrum Szymona Wiesenthala przygotowało dwa tysiące plakatów z informacjami o akcji, które przez dwa tygodnie będą wisiały w centralnych punktach Berlina, Kolonii i Hamburga.
Jak wyjaśnił Zuroff, jego akcja skierowana jest przede wszystkim przeciwko członkom załóg obozów koncentracyjnych i zagłady oraz grup operacyjnych SS (Einsatzgruppen), odpowiedzialnych za masowe morderstwa na tyłach frontu w Polsce i ZSRR. Przedstawiciel Centrum Wiesenthala ostrzegał przed poglądem, by ze względu na zaawansowany wiek przestępców zrezygnować z ich ścigania. "Upływ czasu nie zwalnia od kary. Osoby, które dziś są stare i chore, w młodości miały w sobie przestępczą energię, która pchała ich do wielkich zbrodni, dlatego dziś trzeba je postawić przed sądem" - argumentował.
Zuroff szacuje, że 98 proc. z około 6 tys. osób służących w czasie II wojny światowej w obozach koncentracyjnych i Einsatzgruppen najprawdopodobniej już nie żyje. Połowa z żyjących jeszcze 120 osób nie może odpowiadać ze względu na stan zdrowia. "Gra toczy się o około 60 osób" - powiedział.
Mieszkający w Niemczech żydowski historyk i publicysta Michael Wolffsohn skrytykował działania Centrum Wiesenthala jako "szukanie poklasku" i "robienie niepotrzebnego szumu". Wyznaczenie nagrody do 25 tys. euro za informacje o największych zbrodniarzach nazwał pomysłem "absurdalnym, pozbawionym szacunku (dla ofiar)". "Uważam, że to wszystko jest niesmaczne" - powiedział Wolffsohn w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk.
Jego zdaniem ściganie osób w podeszłym wieku wzbudzi niepotrzebne współczucie nie tylko u zapiekłych neonazistów. "O wiele ważniejsze jest to, by proces badania zbrodni nazistowskich przez historyków był kontynuowany" - wyjaśnił historyk, zabierający głos we wszystkich ważnych dyskusjach dotyczących stosunków niemiecko-żydowskich.
Dodał, że placówka ścigająca przestępców wojennych nosi co prawda nazwisko swego założyciela, Szymona Wiesenthala, jednak ostatnie akcje centrum mają niewiele wspólnego z postawą Wiesenthala, który "chciał sprawiedliwości, a nie zemsty".
Obecna akcja jest drugą edycją poszukiwania zbrodniarzy hitlerowskich w Niemczech. Poprzednia, rozpoczęta w grudniu 2011 roku, nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Centrum Wiesenthala otrzymało od obywateli Niemiec łącznie 27 wskazówek. Tylko w jednym przypadku prokuratura wdrożyła postępowanie, jednak zakończyło się ono umorzeniem.
Wcześniej podobne akcje prowadzone były między innymi w krajach bałtyckich, na Węgrzech, a także w Polsce. "W Polsce, inaczej niż chociażby w krajach bałtyckich, nie było w czasie wojny żadnych instytucjonalnych form współpracy z SS i Trzecią Rzeszą" - powiedział Zuroff w rozmowie z PAP.
Nowym impulsem do ścigania hitlerowskich zbrodniarzy był w 2011 roku wyrok na strażnika z obozu zagłady w Sobiborze Johna Demjaniuka. Sąd w Monachium uznał go za winnego współuczestnictwa w zbrodniach jako członka załogi obozu, pomimo braku dowodów i świadków na popełnienie konkretnych przestępstw. Wyrok stworzył zdaniem prawników nową sytuację, umożliwiającą skuteczniejsze ściganie innych zbrodniarzy.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ akl/ ap/