Z okazji Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie zorganizowano w piątek międzynarodową konferencję. W jej trakcie odbyła się debata pt. „Wokół rozliczeń przeszłości. Próby dekomunizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości po 1989 r.”.
W debacie wzięli udział m.in. historycy i publicyści.
"Kwestia rozliczeń jest bardzo ciężka. Współpracujemy z różnymi organami historycznymi, archiwalnymi i te działania będziemy kontynuować" - mówił w swoim wystąpieniu prokurator Marek Rabiega, naczelnik oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie.
Podkreślił, że rozliczenia i dekomunizacja polskiego wymiaru sprawiedliwości są bardzo trudne z kilku powodów. Po pierwsze znaczna część sędziów i prokuratorów, którzy orzekali w tamtym okresie, już nie żyje, a część żyjących nie może uczestniczyć w postępowaniach ze względu na stan zdrowia.
"Drugim powodem jest fakt braku weryfikacji tych kadr sądowniczych po roku 1990. W sądownictwie w demokratycznej Rzeczpospolitej orzekali nadal ci sami ludzie lub wykształceni przez te osoby. Wsławili się orzeczeniami, które bardzo często miały chronić ich samych przed odpowiedzialnością" - mówił Rabiega.
Dr Grzegorz Majchrzak: Osoby represjonowane starały się o zadośćuczynienie, ale to rozliczenie nie wygląda dobrze. Nowe solidarnościowe władze naiwnie przyjęły założenie, że środowiska prawnicze same się oczyszczą. Nic takiego się nie zdarzyło. Mało tego, sędziowie z PRL-u robili karierę, zostając prezesami sądów, awansując do Sądu Najwyższego. W żaden sposób nie ułatwiło to środowisku rozliczenia stanu wojennego, bo po części byłoby to autorozliczenie.
Dr Grzegorz Majchrzak, pracownik naukowy biura badań IPN, zauważył z kolei, że osoby represjonowane starały się o zadośćuczynienie, ale to rozliczenie "nie wygląda dobrze".
"Nowe solidarnościowe władze naiwnie przyjęły założenie, że środowiska prawnicze same się oczyszczą (...) Nic takiego się nie zdarzyło. Mało tego, sędziowie z PRL-u robili karierę, zostając prezesami sądów, awansując do Sądu Najwyższego. W żaden sposób nie ułatwiło to środowisku rozliczenia stanu wojennego, bo po części byłoby to autorozliczenie" - zaznaczył Majchrzak.
Dodał, że prokuratorzy IPN skierowali do sądów około 100 aktów oskarżenia. "W efekcie toczą się postępowania w sprawie kilku osób, 35 osób zostało skazanych prawomocnie, 5 zostało uniewinnionych, umorzone zostały sprawy 38 osób" - wyliczał.
Natomiast historyk dr Piotr Gontarczyk zauważył, że polscy sędziowie i Sąd Najwyższy doprowadzili szybko do tego, że ustawa lustracyjna stała się "martwym prawem". W jego opinii "postawa wymiaru sprawiedliwości, ta obstrukcja stosowana przez Sąd Najwyższy spowodowała, że lustracja jest dzisiaj martwą literą". "Ta ustawa realnie nie działa w państwie polskim" - stwierdził Gontarczyk.
"Mamy do czynienia z korporacją sędziowską, która przeciwstawia się rozliczeniu. Przeciwstawia skutecznie i konsekwentnie" - podsumował z kolei publicysta, w PRL działacz opozycyjny, Bronisław Wildstein. Według niego w III RP sądy dyscyplinarne w odniesieniu do sędziów "właściwie nie działały". "Mieliśmy do czynienia z gigantyczną ilością przypadków korupcji, nadużyć i ci sędziowie pozostali na swoich stanowiskach" - powiedział Wildstein.(PAP)
Autor: Aleksandra Kuźniar
akuz/ mark/