Polska to kraj największych osiągnięć w regionie; ostatnie ćwierćwiecze to prawdziwy cud, choć na transformacji nie wszyscy jednakowo skorzystali, a na zachodni standard życia jeszcze musimy poczekać - mówili uczestnicy debaty o 25-leciu polskich przemian.
Cena przemian to m.in. upadek wielu przedsiębiorstw, pojawienie się grup wykluczonych, ale dziś widać, że gdyby transformację gospodarczą przeprowadzać bardziej stopniowo, mogłaby się nie udać - przekonywała część z panelistów.
Wśród uczestników zorganizowanej przez PAP dyskusji byli: b. premier i były przewodniczący PE Jerzy Buzek; ekonomistka, prezydent Konfederacji Lewiatan Henryka Bochniarz; politolog, prezes zarządu Fundacji im. Stefana Batorego - Aleksander Smolar; działacz opozycji demokratycznej w PRL, b. lider Unii Pracy Ryszard Bugaj, prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło oraz ekonomista, minister środowiska Maciej Grabowski.
Jerzy Buzek - jak mówił - zdaje sobie sprawę, że po 25 latach od przemian są w Polsce ogromne obszary biedy, że młodzi ludzie wyjeżdżają masowo z kraju, że jesteśmy biedniejsi niż kraje Zachodu, ale - podkreślał - udało się nam zbudować instytucje takie, jak w rozwiniętych państwach.
Cena przemian to m.in. upadek wielu przedsiębiorstw, pojawienie się grup wykluczonych, ale dziś widać, że gdyby transformację gospodarczą przeprowadzać bardziej stopniowo, mogłaby się nie udać - przekonywała część z panelistów.
"Na pytanie, czy to wyobrażanie (o tym, jak będzie wyglądała Polska) spełniliśmy, odpowiadam: tak. Dziś jak porównujemy się z Francją, Włochami, nawet Wielką Brytanią czy Niemcami, to oprócz standardu życia, który jest niższy, nie możemy mieć kompleksów" - przekonywał prof. Buzek.
Jak wskazywał, dogonienie bogactwa krajów zachodnich jeszcze potrwa, ale już teraz mamy ugruntowaną demokrację, dobry system sądowniczy, do którego mamy zaufanie, policję, która wykonuje swoje zadania, służby specjalne, o których mamy przekonanie, że pracują dla Polski.
Minister środowiska Maciej Grabowski mówił z kolei, że udało nam się dokonać postępu w bardzo wielu obszarach. "My cały czas nie zdajemy sobie sprawy jak wielki skok cywilizacyjny się dokonał. Tym, czym się teraz zajmuję, czyli sprawy środowiska, są właściwie odsunięte na bok, a 25 lat temu byliśmy najbardziej zabrudzonym krajem w Europie" - przypominał Grabowski.
Zwracał uwagę, że od początku lat 90. zredukowaliśmy emisję gazów cieplarnianych o 80 proc., podwajając w tym czasie PKB. Wskazywał, że ćwierć wieku temu 18 proc. gospodarstw na wsi korzystało z wodociągów, a teraz jest to 80 proc. "Wydaliśmy znacznie więcej na ochronę wód niż na autostrady" - mówił minister.
Entuzjastyczne podejście chłodził Ryszard Bugaj. Zwracał uwagę, na uwarunkowania, w jakich dochodziło do przemian w naszym kraju. "Dobry rząd, jeśli ma niesprzyjające warunki, niewiele może" - podkreślił.
Ekonomista zaznaczył, że pod koniec PRL gospodarka Polski była na skraju rozpadu. Ale pomagało nam to - kontynuował - że był to czas, w którym gospodarka światowa rosła szybko. Darowano nam połowę zadłużenia, mieliśmy majątek produkcyjny - wymieniał.
Bugaj zaznaczył, że średnioroczny wzrost gospodarczy wyniósł w Polsce w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat ok. 4,5 proc. PKB. Przypomniał, że nie stałoby się to bez udziału kapitału zagranicznego, ale - wskazał - przyszedł on do Polski, by zarabiać pieniądze na bardzo ulgowych warunkach. "Niektóre grupy profesjonalistów zyskały wiele (...), ci, którzy obalili komunę, robotnicy uzyskali troszkę, ledwie troszkę" - skonstatował.
Polemizowała z nim Bochniarz, która mówiła, że przedsiębiorcy to grupa, która jako pierwsza skorzystała ze zmiany 89 r., bo wcześniej, poza niewielkimi wyjątkami, ich nie było. "Ale to samo nie przyszło, wymagało ogromnej pracy" - przekonywała szefowa Konfederacji Lewiatan.
Wskazywała, że teraz w Polsce co 20 sekund zakładana jest firma, a duch przedsiębiorczości jest znaczący dla naszego kraju. Myślę, że u nas grupa ludzi, która przeszła od łóżek na blaszaki, a później na coś większego, to naprawdę nowa jakość - oceniła.
Wtórował jej prezes PKO Zbigniew Jagiełło, który mówił, że w 1989 r. w ślad za tym, że uzyskaliśmy wolność, dostaliśmy też możliwość kształtowania naszej polityki gospodarczej. Jej efekty - przypominał - były uzależnione od naszych możliwości i naszej pracy.
"Na początku przemian bogactwo indywidualne Polaka i Ukraińca było takie samo. Teraz Polak jest przeciętnie trzy razy bogatszy od Ukraińca" - zwracał uwagę. Zaznaczył przy tym, że rozwarstwienie społeczne w Polsce jest niższe niż na Ukrainie.
Smolar przyznał, że pomylił się w swoich ocenach i teraz Polska to kraj największych osiągnięć w regionie. Jego zdaniem wynika to z tego, że była u nas świadomość, że nie ma alternatywny dla Zachodu. Polska miała klasę polityczną na najwyższym poziomie, mieliśmy ekonomistów, którzy byli wykształceni na zachodnich uniwersytetach, a w wyniku stanu wojennego energia Polaków poszła w przedsiębiorczość - wymieniał nasze atrybuty. "Uważam, że te 25 lat to był prawdziwy cud" - skonstatował Smolar.
Szef Fundacji Batorego wspomniał, że przed przemianami był emigrantem i gdy w Waszyngtonie na seminarium w 1988 r. mówił o szansach krajów Europy Środkowo-Wschodniej, to wyrażał niepokój, jeśli chodzi o Polskę. Przypominał wówczas, że w czasie wojny wyeliminowano naszą klasę średnią, mieliśmy dominację bardzo konserwatywnego kulturowego chłopstwa i kościoła katolickiego, a kultura prawna jest na niższym poziomie niż u naszych sąsiadów.
Smolar przyznał, że pomylił się w swoich ocenach i teraz Polska to kraj największych osiągnięć w regionie. Jego zdaniem wynika to z tego, że była u nas świadomość, że nie ma alternatywny dla Zachodu. Polska miała klasę polityczną na najwyższym poziomie, mieliśmy ekonomistów, którzy byli wykształceni na zachodnich uniwersytetach, a w wyniku stanu wojennego energia Polaków poszła w przedsiębiorczość - wymieniał nasze atrybuty. "Uważam, że te 25 lat to był prawdziwy cud" - skonstatował Smolar.
Druga część debaty poświęcona była m.in. temu, co się nie udało. Smolar przyznał, że w ciągu ostatnich 25 lat były trzy nurty rzeczywistości III RP. Pierwszy nurt krytykował utrzymanie ciągłości z PRL, na tym właśnie opierała się, jak mówił, idea IV RP. "Jednak dziś widać, że społeczeństwo nie chciało mieć rewolucji" - ocenił. Drugi nurt to krytyka demokracji od strony aksjologicznej, przede wszystkim ze strony Kościoła katolickiego, który chciał narzucić przekonanie, że nad demokracją powinny być jakieś wyższe normy. "Ta krytyka nie brała jednak pod uwagę tego, że w demokracji to lud jest suwerenem" - podsumował. I trzeci nurt - krytyka zmian społecznych, którą reprezentował m.in. obecny podczas debaty Bugaj. Nurt ten koncentrował się na krytyce tego, że transformacja gospodarcza była zbyt szokowa i zbyt wiele grup społecznych zapłaciło za nią wysoką cenę. "Tymczasem dziś wydaje się, że te zmiany trzeba było przeprowadzić całościowo, bo cząstkowe by nic nie dały. Byłyby niczym samochód poruszający się w ruchu drogowym według innych reguł" - zaznaczył Smolar.
Zgodziła się z nim Bochniarz, która przyznała, że gdy w 1991 roku była ministrem przemysłu i handlu, stykała się z padającymi masowo zakładami przemysłowymi, ale - mówiła - nic wtedy nie można było zrobić. Nawet nie było się od kogo uczyć, jak ten problem rozwiązać - dodawała. "Moim zdaniem nie było wtedy innego wyjścia, ale miało to też pozytywne skutki, bo wymusiło przedsiębiorczość" - powiedziała Bochniarz. "Nawet jeśli przemiany w przemyśle przebiegały zbyt żywiołowo, to dziś fundament, który mamy, pozwala nam myśleć pozytywnie o przyszłości" - dodała.
Polemizował z nią Bugaj, którego zdaniem po 1989 r. "stwarzano warunki, by przedsiębiorstwa padały w cenie złomu", m.in. po to, by umożliwić ich jak najszybszą prywatyzację. "Czy o 25 latach powinniśmy mówić tylko jako o cudzie? Nie. Przyjęta droga nie była jedynie słuszna, były inne, choć dziś to już sfera historii alternatywnej" - powiedział Bugaj.
Jeszcze inaczej kwestie prywatyzacji przedstawił minister środowiska Maciej Grabowski. Przyznał, że na początku lat 90. świadomość elit gospodarczych i politycznych była inna niż dziś. Wtedy uważano, że prywatyzacja powinna być przeprowadzona jak najszybciej i powinna mieć możliwie największy zakres. Dziś jednak widać fakt - mówił - że prywatyzacja nie była tak szybka i masowa oraz że miała różne formy, okazało się korzystne. Tak samo po latach korzystny, zdaniem Grabowskiego, okazał się brak reprywatyzacji.
Zbigniew Jagiełło zwrócił z kolei uwagę, że co prawda polskie przemiany opierały się na kopiowaniu rozwiązań z krajów bardziej cywilizowanych, ale było to słusznym wyborem. Właśnie od kopiowania, przypominał, zaczynały gospodarki krajów dalekiego wschodu, które dziś już narzucają innym swoje rozwiązania.
Jerzy Buzek za miarę polskiego sukcesu uznał fakt, że dziś w Niemczech sformułowanie "polnische wirdschaft" już nie jest synonimem wszystkiego co najgorsze, ale wręcz przeciwnie, w niektórych aspektach polska gospodarka jest odbierana w Niemczech jako wzór. "Wielokrotnie mi to tam mówiono" - zaznaczył Buzek.
Były premier dodał, że przed Polską są nowe, trudne wyzwania, związane choćby z sytuacją na Ukrainie i ze wzrostem nastrojów eurosceptycznych w Unii, czego skutkiem będzie wzrost liczby eurosceptyków w Parlamencie Europejskim z kilkunastu do ponad stu. Zdaniem Buzka jedyną szansą dla Polski na ograniczenie bezrobocia i podtrzymanie wzrostu gospodarczego jest postawienie na innowacyjność gospodarki i na rozwój badań naukowych, służących przemysłowi. (PAP)
pś/ stk/ as/ mag/