Na Ukrainie trwa wewnętrzny spór o rolę nacjonalizmu i komunizmu w jej dziejach, co wpływa na jej relacje z Polską - uznali ukraińscy eksperci podczas dyskusji w Fundacji Batorego. Ukraiński konflikt pamięci ma też znaczenie dla kwestii zbrodni wołyńskiej.
W Warszawie w piątek odbyła się debata "Pamięć o XX wieku a współczesność. Ukraińskie spory o przeszłość". Wzięli w niej udział ukraińscy eksperci, w tym badacze z kijowskich ośrodków naukowych m.in. z Instytutu Historii Ukrainy, Uniwersytetu Akademii Kijowsko-Mohylańskiej i Instytutu Ukraińskiej Polityki. Tematem rozmowy była wspólna ukraińska pamięć historyczna i jej rola w budowaniu tożsamości Ukraińców.
Formułując nasze oczekiwania związane ze zbrodnią wołyńską, które są słuszne, bo Ukraińcy powinni ją uznać i opisać, należy jednocześnie być cierpliwym (...). Nie zamykajmy się we własnym bólu" - mówił Aleksander Smolar, prezes Fundacji im. Stefana Batorego.
Na Ukrainie nie ma jednej, wyrazistej polityki historycznej, dzięki której władze pomagałyby obywatelom w budowaniu wspólnej tożsamości - powiedział politolog i historyk Konstantyn Bondarenko z Instytutu Ukraińskiej Polityki w Kijowie. "Na Ukrainie w zależności od regionu jest wiele mitów i stereotypów dotyczących przeszłości, w które wierzą nasi współobywatele. Nie poszukuje się konsensusu, ale trwają spory, czasem wręcz prowokacje dotyczące tego, kogo zaliczyć do narodowych bohaterów" - powiedział badacz.
Największe różnice w ocenie przeszłości Ukrainy idą wzdłuż podziału geograficznego: o ile zachodnia Ukraina jest pronacjonalistyczna, o tyle na jej wschodzie dominują sympatie komunistyczne. "Na wschodzie Ukrainy tacy ludzie jak Stepan Bandera czy Roman Szuchewycz (przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - PAP) są nie do przyjęcia jako bohaterowie. Na zachodzie Ukrainy z kolei nikt nie uzna za bohaterów działaczy komunistycznych związanych z państwem radzieckim" - mówił Bondarenko.
Podkreślił też, że ukraińskie spory historyczne są często powierzchowne, "pełne szkolnych błędów" i wykorzystywane przez polityków do budowania własnej pozycji. "Ukraina jest zmuszona balansować ustawicznie między różnymi tendencjami" - tłumaczył Bondarenko, zaznaczając, że Ukraina jest znacznie mniej stała w swej polityce historycznej niż Polska lub Rosja.
Mykoła Kniażycki, dziennikarz i deputowany do ukraińskiego parlamentu z list partii Batkiwszczyna (z ukr. Ojczyzna) uznał, że Ukraińcy potrzebują obecnie okrągłego stołu, dzięki któremu można byłoby zgodnie ustalić na czym powinien polegać ukraiński patriotyzm. "Ukraina nie rozwija się pod względem gospodarczym i społecznym być może dlatego, że nie ma historii, która by ją zespalała i łączyła" - ocenił Kniażycki.
Ukraińcy najczęściej wspominają - jego zdaniem - okres II wojny światowej, ale przede wszystkim Wielki Głód z lat 1932-1933, który pochłonął miliony ofiar wśród ukraińskiego chłopstwa. "Ta tragedia przeszła przez wiele rodzin" - wyjaśnił Kniażycki. Zaznaczył jednak, że ukraińskie władze nie starają się o promowanie wśród społeczeństwa historii. "Pamięć i kultura są niezależne od państwa i jego instytucji (...). To powoduje, że wciąż pozostajemy wśród radzieckich stereotypów, w których zostaliśmy wychowani w ZSRR lub wśród mitów o UPA" - mówił.
Kniażycki dodał też, że poważnym problemem na Ukrainie jest brak wpływowych mediów społecznych. "Na Ukrainie są głównie media należące do oligarchów, dominuje w nich rozrywka" - mówił ukraiński polityk.
Literaturoznawca, filolog, pedagog Wjaczesław Briuchowiecki z Uniwersytetu Akademii Kijowsko-Mohylańskiej podkreślił, że obecnie dla Ukraińców najważniejsza jest idea samoidentyfikacji narodu. "Ukraina dopiero tworzy swoje państwo. Dlatego samoidentyfikacja ukraińskiego narodu, która powinna być efektem debat o wspólnej pamięci, jest tak dla nas istotna. Ale potrzebujemy na to czasu" - mówił ukraiński humanista.
Przyszłość Ukrainy - jego zdaniem - jest zagrożona przez zwolenników budowania rosyjskiej Ukrainy. "Ukraina jest i będzie. Ale są tacy, którzy uznają ją za nieporozumienie historyczne" - mówił Briuchowiecki.
Ukraiński konflikt pamięci ma znaczenie dla pamięci o zbrodni wołyńskiej. Prezes Fundacji im. Stefana Batorego Aleksander Smolar powiedział PAP, że Ukraina istnieje bardzo krótko jako niepodległe, suwerenne i zintegrowane państwo. "To stwarza Ukraińcom potężne problemy w jednoczeniu się w wyobrażeniu tego, czym jest ukraińskość. Dlatego formułując nasze oczekiwania związane ze zbrodnią wołyńską, które są słuszne, bo Ukraińcy powinni ją uznać i opisać, należy jednocześnie być cierpliwym (...). Nie zamykajmy się we własnym bólu" - mówił Smolar. (PAP)
nno/