Projekt Dom Historii Europejskiej przy europarlamencie w Brukseli, wielkie przedsięwzięcie byłego szefa PE Hansa-Gerta Poetteringa, ma już budżet: 56 mln euro do 2015 r. i najpewniej ruszy już latem 2014 r. Inicjatywa budziła i wciąż budzi wiele kontrowersji.
W środę stan prac nad projekt przedstawił Hans-Gert Poettering, za którego kadencji w PE podjęte decyzję o utworzeniu Domu Historii Europejskiej, oraz przewodniczący jego Rady Naukowej prof. Włodzimierz Borodziej. Projekt uzyskał właśnie budżet na 2012 rok. Do 2015 ma obiecane ponad 56 mln euro ( w tym na renowację pałacyku w parku koło PE oraz stworzenie stałej i czasowej wystawy, tłumaczenia, nabycie eksponatów).
"Projekt będzie przede wszystkim poświęcony historii Europy XX wieku, systemom totalitarnym, pierwszej i drugiej wojnie światowej, a także europejskiej odpowiedzi na te europejskie tragedie, czyli zjednoczeniu Europy" - powiedział PAP Poettering, który jest przewodniczącym 15-osobowej Rady Nadzorczej (Board of Trustees) odpowiedzialnej za strategię muzeum, kwestie polityczne i finansowe.
Te środki będą pochodzić z budżetu PE, natomiast Komisja Europejska - jak obiecał jej przewodniczący Jose Barroso - dołoży się do kosztów bieżących związanych z funkcjonowaniem muzeum.
"Projekt będzie przede wszystkim poświęcony historii Europy XX wieku, systemom totalitarnym, pierwszej i drugiej wojnie światowej, a także europejskiej odpowiedzi na te europejskie tragedie, czyli zjednoczeniu Europy" - powiedział PAP Poettering, który jest przewodniczącym 15-osobowej Rady Nadzorczej (Board of Trustees) odpowiedzialnej za strategię muzeum, kwestie polityczne i finansowe. Zasiadają w niej przedstawiciele wszystkich partii politycznych PE.
Natomiast przygotowywaniem wystaw zajmuje się Rada Naukowa, której przewodniczy prof. Borodziej z Uniwersytetu Warszawskiego. "Czasowe wystawy będą się zmieniać co pół roku. Jednym z pomysłów, ale to jeszcze nie zostało zdecydowane, jest, by kraj, który sprawuje prezydencję, miał prawo zagospodarować jakieś pomieszczenie" - powiedział PAP Borodziej.
Projekt od początku wzbudzał wiele kontrowersji i - co wynika z pytań zadawanych przez dziennikarzy - wciąż wzbudza. Jak bowiem upamiętnić wspólną historię Europy ze wszystkimi ważnymi dla narodów i państw momentami w historii, skoro wciąż nie udało się opracować w UE jednego, wspólnego podręcznika do nauki historii? Prof. Borodziej przyznał, że projekt jest ryzykowny, skoro "nawzajem się wszyscy mordowaliśmy w strasznych ilościach" i wciąż są kwestie, które wzbudzają ostre konflikty jak np. tureckie ludobójstwo Ormian. Zdaniem Borodzieja można jednak tak pokazać dramaty Europy, "by nie było to obraźliwe dla spadkobierców danej tradycji czy sprawców".
Poprawki zgłoszone m.in. przez prof. Wojciecha Roszkowskiego dotyczyły roli Polski w historii Europy (np. pominięto zupełnie wojnę bolszewicką i bitwę pod Wiedniem), oporu Polski podczas II wojny światowej oraz związków między "Solidarnością" i działaniami papieża Jana Pawła II a upadkiem komunizmu.
O tym, że projekt jest trudny, przekonano się już na wczesnym etapie, gdy pojawiły się zastrzeżenia do tzw. założeń koncepcyjnych, sporządzonym przez niezależnych ekspertów. Zgłaszali je głównie polscy eurodeputowani, którzy znaleźli błędy i pominięcia historyczne. Poprawki zgłoszone m.in. przez prof. Wojciecha Roszkowskiego (też zasiada w Radzie Nadzorczej) dotyczyły roli Polski w historii Europy (np. pominięto zupełnie wojnę bolszewicką i bitwę pod Wiedniem), oporu Polski podczas II wojny światowej oraz związków między "Solidarnością" i działaniami papieża Jana Pawła II a upadkiem komunizmu.
Projekt Domu Historii Europejskiej, jak mówi się w PE, to "dziecko Poetteringa". O tej idei wspomniał już w swoim pierwszym przemówieniu programowym 13 lutego 2007 roku.
Placówka ma stanowić nowoczesne centrum wystawowe, dokumentacyjne i informacyjne o powierzchni ok. 4 tys. m kw.
Z Brukseli Inga Czerny (PAP)
icz/ kot/