To Izrael rozpoczął ostatni kryzys w relacjach z Polską i to Izrael powinien go zakończyć – oświadczył prezydent Andrzej Duda w opublikowanym w piątek wywiadzie dla „Jerusalem Post”.
"Jestem prezydentem Polski i nigdy nie zaakceptuję obrażania lub poniżania Polaków i zniekształcania faktów tak, że ranią naszą godność" - powiedział w rozmowie z Jakowem Katzem, redaktorem naczelnym "Jerusalem Post".
Prezydent podkreślił, że "nigdy nie zgodzi się ze stwierdzeniami, że Polacy jako naród brali udział w Holokauście lub Polska brała udział w Holokauście". "To nas poniża oraz rani" - dodał.
Duda zastrzegł, że "uznaje historyczne fakty i nigdy nie będzie próbował im zaprzeczać".
Odnosząc się do kryzysu w relacjach polsko-izraelskich, oznajmił, że "strona, która rozpoczęła kryzys, powinna go zakończyć". Dopytywany przez Katza, czy chodzi mu o Izrael, odpowiedział: "Tak. Oczekuję przyjaźni i szacunku. Z dwóch stron".
"Mam nadzieję, że uda nam się to rozwiązać kanałami dyplomatycznymi i dobrą wolą między stronami" - dodał. "Oczywiście (w Izraelu) trwa kampania (wyborcza - PAP), a temperatura kampanii nie sprzyja teraz rozwiązaniu kryzysu, ale musimy pamiętać, że są sprawy, które są ważniejsze" - zastrzegł.
Do napięcia w relacjach polsko-izraelskich doszło, kiedy media izraelskie przytoczyły domniemaną wypowiedź premiera Benjamina Netanjahu z jego lutowej wizyty na konferencji bliskowschodniej w Warszawie, z której wynikało, że Polacy kolaborowali z Niemcami w Holokauście. Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oraz kancelaria premiera Izraela. Według przedstawionych przez stronę izraelską wyjaśnień w rzeczywistości Netanjahu podczas rozmowy z dziennikarzami mówił o Polakach, nie o polskim narodzie ani państwie i odnosił się jedynie do tych Polaków, którzy współpracowali z nazistami.
P.o. szefa izraelskiego MSZ Israel Katz, odnosząc się do słów przypisanych przez media Netanjahu, powiedział: "Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (były premier Izraela - PAP), któremu Polacy zamordowali ojca - +Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki+". Katz oświadczył później, że nie żałuje swej wypowiedzi.
W związku z incydentami do polskiego MSZ dwukrotnie wzywana była Azari. Po wypowiedzi p.o. szefa izraelskiej dyplomacji odwołany został udział polskiej delegacji w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie. Ponadto szefowie rządów Słowacji, Czech i Węgier odwołali oficjalnie szczyt V4 z Izraelem w Jerozolimie i poinformowali, że odbyli tam jedynie rozmowy dwustronne.
Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz oświadczył pod koniec lutego, że polskie władze oczekują wycofania się przez szefa izraelskiego MSZ ze swoich słów. Zapewnił przy tym, że Polska nie zamierza zmienić swojego podejścia do Izraela, czy eskalować konflikt.(PAP)
mobr/ mal/
arch.