8 maja oznaczał dla Polski tylko symboliczny koniec wojny – uważa Karol Nawrocki dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku dodając, że na ten dzień placówka nie planuje szczególnych uroczystości. Konferencje i wystawy, także za granicą, planowane są natomiast na 1 września.
PAP: Czy Muzeum planuje przypomnieć o dacie 8 maja - rocznicy zakończenia II wojny światowej?
Karol Nawrocki: Tego dnia w Gdańsku odbywać się będą uroczystości organizowane przez miasto. My chcemy zaprezentować adekwatny do tej rocznicy eksponat miesiąca. Poza tym nie mamy szczególnego planu na uczczenie tej rocznicy. Ta data w przypadku Polski oznaczała tylko symboliczny koniec wojny. Oczywiście szanujemy tą datę, ale tak naprawdę zmagania wojenne na terenie Polski trwały – przybrały formę wielkiego antykomunistycznego powstania, bo II wojna nie skończyła się dla Polski i całej Europy Środkowo-Wschodniej wyzwoleniem, tylko kolejnym zniewoleniem. W tym kontekście nie jest to dzień z punktu widzenia symbolicznego tak ważny.
PAP: W czerwcu i wrześniu tego roku Muzeum planuje dwie powiązane z sobą tematycznie naukowe konferencje, z których pierwsza poświęcona ma być archeologii miejsc pamięci, w tym miejsc historycznych walk, a druga - muzeom pól bitewnych. Jaką formę przybiorą te spotkania i jakie instytucje będą na nich reprezentowane?
K.N.: Obie konferencje będą miały międzynarodowy charakter. Na drugiej z nich, która ma dla nas szczególne znaczenie, będą obecni przedstawiciele muzeów działających w miejscach bitew, które rozegrały się pod Austerlitz, Waterloo i Pearl Harbor. Spodziewamy się też przedstawicieli muzeum utworzonego w Gallipoli (turecki półwysep, na terenie którego rozegrała się największa bitwa I wojny światowej – PAP) oraz Chińczyków, którzy opowiedzą o moście Marco Polo i działającym w jego pobliżu muzeum upamiętniającym japońską agresję na Chiny (rozegrana w lipcu 1937 r. bitwa na moście Marco Polo rozpoczęła drugą wojnę chińsko-japońską – PAP).
Rozmawiamy jeszcze z kilkoma innymi instytucjami. Z informacji, jakie przekazał mi Adam Koperkiewicz - pracownik muzeum odpowiedzialny za organizację konferencji poświęconej muzeom pól bitewnych, wynika, że będzie to pierwsze tego typu spotkanie na świecie. Sama konferencja będzie powiązana z obchodami rocznicy wybuchu II wojny światowej, ale chcieliśmy, by odnosiła się ona także do innych przełomowych bitew w historii świata.
To spotkanie ma być płaszczyzną wymiany myśli pomiędzy muzeami, które zajmują się tymi szczególnymi miejscami pamięci w Europie i na świecie. W jego trakcie chcielibyśmy omówić sposoby prezentacji historii i pól bitewnych przyjęte przez poszczególne placówki, ale też kwestie związane z utrzymaniem tych placówek i sposobami kultywowania pamięci o historycznych wydarzeniach, jakie muzea te upamiętniają. W trakcie konferencji zaprezentujemy naszą koncepcję zagospodarowania Westerplatte: podzielimy się swoimi pomysłami i problemami. Spotkanie będzie próbą wpisania w międzynarodową dyskusję Westerplatte jako jednej z przełomowych bitew w historii świata, bo to przecież ta bitwa rozpoczęła II wojnę światową.
PAP: W tym roku Muzeum planuje kolejny – trzeci już, etap prac archeologicznych na terenie Westerplatte. Czy wiadomo już, kiedy one się rozpoczną i jaki obszar obejmują?
K.N.: Przeprowadzenie tych prac wymaga wcześniejszego dopełnienia szeregu formalności, ale mam nadzieję, że jeszcze latem badania ruszą. Jak dotąd zostało przebadane zaledwie kilka procent terenu historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej, przed nami więc ogromny zakres badań. Najbliższe badania skupią się na terenie byłego Kasyna Oficerskiego.
PAP: Muzeum II Wojny Światowej bezskutecznie chciało ostatnio pozyskać od miasta Gdańsk należący do samorządu teren Westerplatte. Na jakim etapie są formalności związane z ewentualnym przekazaniem Muzeum stanowiącego niegdyś część Składnicy budynku Elektrowni, który dziś jest w gestii Straży Granicznej?
K.N.: Załatwianie formalności trwa, ale ze strony Straży Granicznej jest dobra wola. Rzecz wymaga bardzo skomplikowanych procedur formalnych, ale mam nadzieję, że do przyszłego roku uda się wszystkie te formalności przeprowadzić. Już dziś możemy z Elektrowni korzystać i na tegoroczną Noc Muzeów chcielibyśmy przygotować w jej okolicy część wydarzeń.
PAP: 1 września tego roku Muzeum chce otworzyć czasową wystawę panelową poświęconą wojnie obronnej 1939 roku. Wasze plany zakładają pokazanie równolegle tej samej ekspozycji w gdańskiej siedzibie Muzeum oraz w kilku miejscach na świecie. Na czym polega ten pomysł?
K.N.: W tej kwestii chcemy zwrócić się z prośbą o pomoc do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Polskie ambasady i konsulaty, w miejscach w których działają, mają swoich partnerów instytucjonalnych. Właśnie w tych placówkach, w kilku krajach położonych na różnych kontynentach, chcielibyśmy pokazać równolegle tą samą wystawę opowiadającą o początku wojny. Oczywiście będzie to ekspozycja opracowana w kilku językach. Tworzymy ją jako wystawę panelową, bo w ten sposób łatwiej będzie ją dostarczyć w różne miejsca na świecie.
PAP: A w jaki sposób Muzeum włączy się do obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości?
K.N.: Prowadzimy rozmowy z Telewizją Polską o przygotowaniu audiowizualnego widowiska, które miałoby powstać we wnętrzach Muzeum II Wojny Światowej i zostać wyemitowane przez telewizję w okolicach 11 listopada. Tutaj także jest za wcześnie aby mówić o szczegółach. Natomiast z całą pewnością 10 i 11 listopada zorganizujemy w Muzeum Weekend Niepodległościowy, w ramach którego - z pomocą rekonstruktorów, prezentować będziemy polskie tradycje wojskowe.
Zaplanowaliśmy też koncert pieśni patriotycznej i defiladę grup rekonstrukcyjnych. Mamy też w planie wystawę pt. "Adwokaci w służbie Rzeczypospolitej". Będzie to próba pokazania drogi polskiej adwokatury od 1918 roku po czasy współczesne. Chcemy przypomnieć między innymi adwokatów, którzy brali udział w budowaniu II Rzeczypospolitej, ale też tych, którzy stracili życie w czasie II wojny światowej. Zaprezentujemy także wystawę pt. "Kanadyjski przystanek Obóz Kościuszko w Niagara-on-the-Lake 1917-1919" poświęconą Polonii w Ameryce i udziałowi Amerykanów polskiego pochodzenia w szeregach Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera.
PAP: To ciekawy, ale w sumie mało znany wątek związany z walkami o niepodległość Polski.
K.N.: Jest to historia, którą przypomina Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Stanach Zjednoczonych. Współpracujemy z tą organizacją. Wystawa pokaże drogę polskich żołnierzy z kontynentu amerykańskiego do armii generała Józefa Hallera. Tyle będzie wydarzeń związanych ze stuleciem odzyskania niepodległości, że postanowiliśmy pokazać coś, co jest mniej oczywiste. Mam nadzieję, że ta oryginalna wystawa zainteresuje wiele osób.
PAP: Na ten rok planujecie jeszcze jedną wystawę poświęconą Amerykanom o polskich korzeniach – tym, którzy brali udział w II wojnie światowej jako żołnierze amerykańscy.
K.N.: Tak, trzy miesiące temu w konsulacie polskim w Nowym Jorku otworzyliśmy wystawę przypominającą o tej – liczącej milion osób, grupie żołnierzy polskiego pochodzenia. Proszę sobie wyobrazić: milion amerykańskich żołnierzy biorących udział w II wojnie światowej miała polskie korzenie. Wystawa otwarta w konsulacie była ekspozycją panelową. We wrześniu tego roku poszerzymy ją o eksponaty i pokażemy w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Będzie ona nosić tytuł "Milion zza oceanu". Można się tutaj spodziewać eksponatów, które będą odpowiadały o wojennej drodze amerykańskich żołnierzy. Pokażemy m.in. pojazdy, których używała amerykańska armia, w tym dwa auta – Dodge’a i Willysa, które w ostatnim roku pozyskaliśmy do naszych zbiorów. Mamy też nadajnik radiowy, którym posługiwała się armia amerykańska.
PAP: Jakie jeszcze wystawy planuje Muzeum w tym roku?
K.N.: Pracujemy wspólnie z Archiwum Akt Nowych oraz Wojskowym Biurem Historycznym nad wystawą dotyczącą depozytów żołnierzy armii Andersa, które zostały przekazane do magazynów i nigdy nie zostały odebrane (takie depozyty zawierały często osobiste przedmioty, których żołnierze nie chcieli bądź nie mogli mieć przy sobie w czasie działań wojennych – PAP). Depozyty te zostały kilka miesięcy temu zaprezentowane dziennikarzom w Warszawie, a teraz rzecz ma przybrać formę wystawy z prawdziwego zdarzenia. Chcielibyśmy ją otworzyć w Muzeum II Wojny Światowej w okolicach czerwca jako ekspozycję czasową.
PAP: W najbliższych planach Muzeum jest też utworzenie dwóch ścieżek zwiedzania wystawy głównej placówki – ścieżki fotograficznej oraz pomorsko-polskiej. Skąd taki pomysł i do kogo jest adresowany?
K.N.: Jest to odpowiedź na zapotrzebowanie osób zwiedzających naszą ekspozycję główną. Widzimy, że nie każdego naszego gościa stać czasowo lub emocjonalnie na obejrzenie całej wystawy. Takie ścieżki testowaliśmy w ubiegłym roku, podczas pierwszej w naszej placówce Nocy Muzeów. Zaproponowaliśmy wówczas kilka ścieżek zwiedzania, między innymi szlakiem polskich bohaterów. Nasza wystawa główna jest tak duża – ma przecież pięć tysięcy metrów kwadratowych, że należy tworzyć alternatywne sposoby zwiedzania modułowego dla osób, które mają mniej czasu, ale też dla grup edukacyjnych – np. uczniów. Dzięki ścieżkom modułowym zyskujemy doskonałe narzędzie do edukacji szkolnej. Dzieci, które widziały z grubsza całą wystawę, mogą wrócić i przejść ją raz jeszcze poznając na przykład pomorskie i polskie doświadczenia związane z II wojną.
PAP: Jeśli chodzi o działania edukacyjne uruchomiliście niedawno zajęcia adresowane do przedszkolaków. Na czym one polegają?
K.N.: Jest to między innymi nauka znaczenia symboli narodowych – flagi, godła. Takie zajęcia praktykowane były przez lata w Instytucie Pamięci Narodowej w ramach projektu "Polak mały". Jest to odwołanie się do zakresu zagadnień akceptowalnych dla przedszkolaków, ale też wyjście naprzeciw zwiedzającym. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy muzeum chcą zwiedzić rodzice z cztero-, pięcio- czy sześcioletnim dzieckiem. Chcemy dać rodzicom możliwość obejrzenia wystawy, a my zagospodarujemy czas dziecka wokół zajęć historycznych, edukacyjnych.
PAP: Jakie jeszcze działania edukacyjne prowadzi obecnie Muzeum?
K.N.: Jednym z najważniejszych jest i będzie projekt zajęć plenerowych dla uczniów – "Westerplatte – klucz do historii". W tych terenowych lekcjach pomagają nam rekonstruktorzy. Priorytetem są też różne formy zajęć związanych z Rokiem Ireny Sendlerowej. Mamy cotygodniowe przeglądy filmów dokumentalnych o Irenie Sendlerowej oraz warsztaty poświęcone jej osobie i ratowaniu dzieci z warszawskiego getta. Ogłosiliśmy też konkurs plastyczny na plakat promujący Rok Ireny Sendlerowej.
PAP: Macie też w planach przygotowanie teki edukacyjnej poświęconej życiu Żydów i powstaniu w warszawskim getcie. Do kogo adresowana będzie ta oferta?
K.N.: Do nauczycieli. Teka ma dać narzędzie do samodzielnego poprowadzenia przez nich zajęć w szkołach.
PAP: Od przyszłego roku Muzeum ma wydawać rocznik naukowy "Wojna i pamięć". Jaka jest idea tego wydawnictwa?
K.N.: Będzie to rocznik naukowy: solidny, z porządną radą i kolegium naukowym z udziałem naukowców z Polski ale też ze świata. Materiały zamieszczone w roczniku będą poświęcone zdarzeniom, które miały miejsce w czasie II wojny, ale także w okresie poprzedzającym ten światowy konflikt. Znajdą się tam też materiały dotyczące kwestii samej pamięci o II wojnie światowej. Wydawnictwo skierowane będzie do wszystkich specjalistów z całego świata zajmujących się tą problematyką.
PAP: W ciągu ostatniego roku liczące dziś ponad 50 tysięcy eksponatów zbiory Muzeum powiększyły się o prawie cztery tysiące nowych. Które z tych eksponatów uznaje Pan za szczególne?
K.N.: Choćby przed kilkoma dniami do naszych zbiorów trafił kielich, z pomocą którego odprawiano mszę w obozie koncentracyjnym Stutthof. Podarował go nam ksiądz z gdańskiej Bazyliki Mariackiej. Kielich należał do jego wuja – również księdza, który trafił do Stutthofu jako więzień obozu i z jego pomocą odprawiał tam nabożeństwa. Duchowny przeżył obóz i przekazał kielich bratankowi. Gdy pozna się historię tego skromnego, niewielkiego szklanego kielicha, staje się on naprawdę szczególnym eksponatem.
W naszych zasobach znalazł się też w ostatnim roku chociażby gwizdek przedwojennego polskiego policjanta. Został on nam przekazany przez jego wnuczkę. Z Podkarpacia - z Olszewnicy Starej, trafił do nas także krzyż należący do rodziny, która ukrywała w czasie II wojny żydowską rodzinę. Krucyfiks wisiał w piwnicy, w której mieszkali Żydzi i miał on świadczyć, że jest to rodzina katolicka. Ostatnio otrzymaliśmy też bardzo ciekawą kolekcję darów dotyczącą Konstantego Ralkiewicza - żołnierza generała Andersa, który po wojnie żył w Pasłęku, a zmarł w latach osiemdziesiątych w Elblągu. Przeszedł szalenie ciekawą drogę - od Korpusu Ochrony Pogranicza w Augustowie poprzez Związek Sowiecki i dalej - cały szlak generała Andersa.
Rozmawiała Anna Kisicka (PAP)
aks/ hgt/