Książce Pawła Kowala „Koniec systemu władzy. Polityka ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego w latach 1986-1989” poświęcone było spotkanie, które odbyło się w czwartek w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Paweł Kowal napisał swoją książkę wykorzystując m.in. rozmowy z czołowymi politykami PZPR, w tym z Wojciechem Jaruzelskim i Czesławem Kiszczakiem. Dużo miejsca poświecił stosunkom państwo-Kościół.
Publicysta Piotr Zaremba zwrócił uwagę na to, że książka Pawła Kowala cechuje się bardzo rzetelną analizą źródeł. „To już jest prowokacja, bo taki stosunek do badania historii zanika” - stwierdził Zaremba, dodając, że obserwuje zjawisko tabloidyzacji w pisaniu o historii. Jego zdaniem Paweł Kowal wywiązał się z podstawowej powinności historyka, która polega na tym, by zbadać „jak było”. Teraz natomiast formułuje się najpierw oceny, a dopiero potem przygląda się faktom.
Dariusz Gawin zwrócił uwagę na to, że „Polska Jaruzelskiego i Kiszczaka to Polska służb specjalnych”. Jak powiedział, pod koniec lat 80. było 20 tys. etatowych pracowników służb specjalnych i 100 tysięcy tajnych współpracowników, którzy nie tylko donosili, ale także dezintegrowali środowiska w których działali.
Historyk Dariusz Gawin, wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, podkreślił, że Paweł Kowal pokazał w książce umiejętność opisywania tego jak się robi politykę, ponieważ posiada w tej mierze doświadczenie jako polityk. Historycy są takiego doświadczenia pozbawieni.
Jak powiedział podczas dyskusji autor „Końca systemu władzy”, system polityczny końca PRL wyczerpuje wszelkie znamiona tradycyjnej definicji totalitaryzmu. Zgodził się z nim prof. Wojciech Roszkowski. Zwrócił uwagę na to, że był to system totalitarny, ponieważ wyznawał skrajną formę darwinizmu społecznego. „Hasło Lenina +kto kogo+ zatruło politykę i jest pozostałością po komunizmie” - mówił prof. Roszkowski. Jego zdaniem polski totalitaryzm upadł, bo brakło mu już zakotwiczenia w Moskwie.
Dariusz Gawin zwrócił uwagę na to, że „Polska Jaruzelskiego i Kiszczaka to Polska służb specjalnych”. Jak powiedział, pod koniec lat 80. było 20 tys. etatowych pracowników służb specjalnych i 100 tysięcy tajnych współpracowników, którzy nie tylko donosili, ale także dezintegrowali środowiska w których działali.
Władza „rozerwała na strzępy to czym Polska mogłaby być, gdyby nie stan wojenny”. W jego opinii stan wojenny nie tylko uratował władzę komunistyczną, lecz także zniszczył „pierwiastek republikańskiego ludu”. W tym sensie można powiedzieć, że autorzy stanu wojennego odnieśli sukces.
Na pytanie w dyskusji o to, kiedy Jaruzelski i jego ekipa zrozumieli, że trzeba oddać władzę, Paweł Kowal odpowiedział, że nastąpiło to w kwietniu 1989 roku, gdy stało się jasne, że Kościół ich nie poprze. (PAP)
tst/ abe/