Polska zawdzięcza emigracji przechowanie kapsuły państwa niepodległego i suwerennego, oraz jego wszystkich świetnych tradycji - zgodzili się uczestnicy piątkowej dyskusji w BUW „Między niezłomnością a realizmem – dziedzictwo dwudziestowiecznej emigracji politycznej”.
Jak zaznaczył prof. Tomasz Nałęcz ta dwudziestowieczna emigracja różniła się od wszystkich pozostałych. „Emigracja w ośrodku londyńskim, była to jedyna emigracja w naszych dziejach, która nie budowała nadziei na wolną Polskę przez kontakt z krajem”- stwierdził.
„Emigracje po powstaniu listopadowym, styczniowym, polem swojego działania widziały kraj. Inaczej było w XX w. Należy tłumaczyć to tym, że system w Polsce po II wojnie światowej był niezwykle opresyjny, gorszy od najczarniejszej nocy postyczniowej” – tłumaczył prof. Nałęcz.
„Emigracje po powstaniu listopadowym, styczniowym, polem swojego działania widziały kraj. Inaczej było w XX w. Należy tłumaczyć to tym, że system w Polsce po II wojnie światowej był niezwykle opresyjny, gorszy od najczarniejszej nocy postyczniowej” – tłumaczył prof. Tomasz Nałęcz.
Według prof. Andrzeja Friszke kontakt emigrantów z Polską był od samego początku zróżnicowany i ewoluował pod wpływem sytuacji międzynarodowej. Początkowo, od 1945 r., liczono na wybuch III wojny światowej. „Około 1950 r. stwierdzono, że nie będzie wojny, więc kontakt ustał. Po październiku 1956 r. nastąpiły ożywione kontakty, ale często były one nietrafione, np. powodowały rozłam na emigracji, nie przynosiły żadnych pozytywnych rezultatów i znowu nastąpił okres wstrzymania. Potem poszukiwanie kontaktów następuje po roku 1968”- przekonywał.
W żadnym z tych okresów - wskazywali uczestnicy debaty - emigracja nie aktywizowała Polaków w kraju do oporu czy działań zbrojnych, aby nie doprowadzać do rozlewu krwi.
Ogromny wpływ na kształtowanie świadomości historycznej i tożsamości Polaków miały Radio Wolna Europa, paryska „Kultura” czy działalność wydawnicza prowadzona przez ośrodki w Londynie.
„Dzisiaj możemy zadać sobie pytanie: Jak wyglądałaby historia Polski, gdyby nie ta bezcenna działalność?” – pytał prof. Friszke.
Tematem dyskusji był również zmieniający się stosunek Brytyjczyków do Polaków. Kiedy polscy piloci walczyli u boku Wielkiej Brytanii, Polacy byli traktowani z szacunkiem, a potem te relacje stały się chłodne, co było bardzo bolesne dla emigracji.
„Polacy stają się niewygodni bo jest ich za dużo. W Wielkiej Brytanii z jednej strony są kombatanci Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy otrzymują pomoc, ale także przybywają osoby z oflagów pozbawieni środków do życia”- przypominał Robert Kostro.
Prelegenci odnieśli się także do współczesnego zjawiska emigracji. „Wielu niezłomnych Polaków na emigracji nie zdecydowało się na zmianę obywatelstwa. Uważali, że przyjęcie obcego obywatelstwa byłoby zdradą wobec swojego kraju. Chociażby Wanda i Jadwiga Piłsudskie mogły je otrzymać, ale nie chciały- podkreślał dr Arkady Rzegocki. - Dzisiaj w emigracyjnych gazetach regularnie pojawiają się reklamy, +zostań obywatelem brytyjskim+. Większość emigrantów, którzy przyjmują obywatelstwo nie podejmują już refleksji czy robią dobrze czy źle, nie mają obiekcji”.
Kiedy polscy piloci walczyli u boku W. Brytanii, Polacy byli traktowani z szacunkiem, a potem te relacje stały się chłodne, co było bardzo bolesne dla emigracji. „Polacy stają się niewygodni bo jest ich za dużo. W Wielkiej Brytanii z jednej strony są kombatanci Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy otrzymują pomoc, ale także przybywają osoby z oflagów pozbawieni środków do życia”- przypominał Robert Kostro.
Wszyscy uczestnicy debaty podkreślili zgodnie, że wciąż wiedza o fenomenie i roli londyńskiej emigracji jest bardzo uboga.
„Spóźniliśmy się z tym tematem o 20-25 lat, bo wciąż wiemy za mało o londyńskim okresie, nie przyswoiliśmy nazwisk wielu naukowców, ludzi kultury, pisarzy- stwierdził dr Rzegocki. - Gdybyśmy odrobili tę lekcję, to byśmy wyposażyli w bardzo istotny element wiedzy historycznej i spuścizny ideowej emigrantów, którzy w Wielkiej Brytanii znajdują się obecnie. Dziś nie są oni świadomi, że istnieją polskie placówki i że Polacy są tam już od 1940 roku. Nie odrobiliśmy swojego zadania i w związku z tym nasi emigrancii są traktowani jako upływ krwi dla naszego państwa, a nie jako potencjalni ambasadorzy, którzy promują Polskę za granicą”.
W spotkaniu prowadzonym przez dr Krzysztofa Niewiadomskiego (MHP), wzięli udział:, prof. Andrzej Friszke (PAN), Robert Kostro (dyrektor MHP), prof. Tomasz Nałęcz (UW), dr hab. Arkady Rzegocki (UJ).
70 lat temu powołano rząd Tomasza Arciszewskiego – ostatni z polskich gabinetów na uchodźstwie uznawany przez wielkie światowe mocarstwa. Wobec skomplikowanej sytuacji politycznej jego misja zakończył się niepowodzeniem, a Polska stała się sowiecką strefą wpływów. W tym roku minęła również 75. rocznica powołania pierwszego z uchodźczych rządów, któremu przewodził gen. Władysław Sikorski.
Debata jest wydarzeniem towarzyszącym wystawie Londyn - stolica Polski. Emigracja polska 1940-1990, którą można oglądać do niedzieli, 30 listopada w BUW.
Ewelina Steczkowska