Budowa biurowca przy Kuropatach nie zagraża terenowi zabytku, jakim jest teren masowych grobów ofiar represji. Narusza jednak szereg białoruskich przepisów – mówi PAP niezależny ekspert w dziedzinie ochrony zabytków Anton Astapowicz.
„Działka budowlana, wokół której toczą się protesty, znajduje się poza terenem uroczyska Kuropaty i masowych grobów ofiar represji; w żaden sposób im nie zagraża” – mówi PAP prezes Białoruskiego Ochotniczego Towarzystwa Ochrony Pomników Historii i Kultury Anton Astapowicz, niezależny ekspert w dziedzinie ochrony spuścizny kulturowej.
Uroczysko Kuropaty znajduje się na liście białoruskich zabytków historyczno-kulturowych i jego obszar jest pod szczególną ochroną.
„Komercyjny projekt budowlany w pobliżu uroczyska w Kuropatach narusza jednak szereg białoruskich przepisów dotyczących stref ochronnych wokół terenów zabytków historyczno-kulturowych i w tym sensie jest nielegalny” – ocenia.
Kuropaty to masyw leśny leżący tuż za obwodnicą Mińska (MKAD) w północnej części miasta, na terenie którego znajdują się masowe groby ofiar represji stalinowskich, mordowanych przez NKWD od drugiej połowy lat 30. do 1941 r. Kilka dni temu na działce po przeciwnej stronie obwodnicy rozpoczęła się budowa nowego biurowca. Przedstawiciele środowisk niezależnych, przede wszystkim Młodego Frontu, prowadzą od tego czasu protest, próbując przeszkodzić budowie i domagając się jej odwołania. Do protestów opozycji dołączyli też miejscowi mieszkańcy.
Inwestor argumentuje, że budowa mieści się poza granicami otaczających zabytek – Kuropaty - stref ochronnych, jednak, jak przekonuje Astapowicz i inni specjaliści, zostały one w ostatnich latach nielegalnie zmniejszone, tak by umożliwić realizację projektu.
Według szacunków historyków w Kuropatach może spoczywać nawet do 250 tys. ofiar represji. Część historyków uważa, że to właśnie tam należy szukać grobów nieodnalezionej dotąd części polskich oficerów, ofiar zbrodni katyńskiej z wiosny 1940 r. Niezależny białoruski badacz Ihar Kuzniecau twierdzi, że ofiar tamtej zbrodni należy szukać jednak w innych miejscach masowego pochówku ofiar NKWD w Mińsku i okolicach. W Kuropatach z pewnością spoczywają Polacy i polscy oficerowie, m.in. wzięci do niewoli w czasie kampanii wrześniowej.
Strefa ochronna, przypomina ekspert, to stosowana powszechnie w Europie instytucja, „rodzaj strefy buforowej, która chroni zabytek, tak by przez działalność gospodarczą czy obiekty architektoniczne nie został zaburzony jego odbiór, oddziaływanie”.
„W 2013 r., gdy ta działka była wystawiana na przetarg, znajdowała się na terenie strefy ochronnej ustalonej w 2004 r. To było pierwsze złamanie prawa. Kolejnym było przygotowywanie w tych warunkach dokumentacji budowy, zatwierdzenie jej przez miejskie biuro ekspertyz” – mówi Astapowicz. Podkreśla, że w przypadku budowy obiektów na terenie strefy ochronnej konieczne jest uzyskanie zezwolenia ministerstwa kultury, co w tym przypadku nie miało miejsca. Kolejna sprawa to brak konsultacji społecznych, które powinny były się odbyć, ponieważ w przypadku działek bez szczegółowego planu zagospodarowania jest to wymagane.
„W końcu pod koniec 2014 r. przyjęto nowy plan stref ochronnych, który jest korzystny dla inwestora i nie obejmuje terenu działki” – podsumowuje Astapowicz, dodając, że kierowane przez niego Ochotnicze Towarzystwo Ochrony Pomników Historii i Kultury złożyło już zawiadomienia do prokuratury generalnej i Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB), który odpowiada za walkę z korupcją.
„Teren budowy nie narusza miejsc pochówku ofiar represji, ale w chwili ogłaszania przetargu i sporządzania dokumentacji znajdował się na terytorium strefy ochronnej. A zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami na tym terenie był wtedy zakaz prowadzenia takich projektów” – podsumowuje Astapowicz.
Zaznacza, że tego rodzaju przypadki faworyzowania przez państwo projektów inwestycyjnych kosztem zabytków i przy naruszeniu przepisów dotyczących ich ochrony są na Białorusi „nagminne”.
„W tym sensie Kuropaty nie są wyjątkiem na tle innych zabytków. W swojej działalności miałem już wiele podobnych negatywnych doświadczeń” – stwierdza. Przyznaje, że jest pesymistą, ale mimo wszystko ma nadzieję, że „władzom starczy rozumu, by nie kontynuować tego projektu”.
Według szacunków historyków w Kuropatach może spoczywać nawet do 250 tys. ofiar represji. Część historyków uważa, że to właśnie tam należy szukać grobów nieodnalezionej dotąd części polskich oficerów, ofiar zbrodni katyńskiej z wiosny 1940 r. Niezależny białoruski badacz Ihar Kuzniecau twierdzi, że ofiar tamtej zbrodni należy szukać jednak w innych miejscach masowego pochówku ofiar NKWD w Mińsku i okolicach. W Kuropatach z pewnością spoczywają Polacy i polscy oficerowie, m.in. wzięci do niewoli w czasie kampanii wrześniowej.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ lm/ mc/