Była esesmanka, która w dowództwie niemieckiego obozu Auschwitz pełniła służbę jako telegrafistka, nie stanie przed sądem. Powodem jest zły stan zdrowia 92-letniej kobiety.
Izba dla nieletnich w Kilonii nie zgodziła się na otwarcie rozprawy - podała agencja dpa, powołując się na biuro prasowe sądu.
"92-letnia kobieta jest niemal całkowicie niewidoma i prawie zupełnie głucha, a w związku z chorobą, którą przeszła na początku roku, jej zdolność do fizycznego, duchowego i psychicznego wysiłku jest mocno ograniczona" - ocenił sąd. Ze względu na wiek oskarżonej w chwili popełnienia czynu sprawę rozpatrywał sąd dla nieletnich.
Kobieta oskarżona była o pomocnictwo w zamordowaniu co najmniej 260 tys. Żydów deportowanych do obozu Auschwitz-Birkenau. Jako telegrafistka w dowództwie KL Auschwitz esesmanka przekazywała dzienne raporty do władz w Berlinie i odbierała od nich polecenia dotyczące obozu.
Niemiecka prokuratura ściga od kilku lat osoby, których nie można co prawda oskarżyć o osobiste dokonywanie zbrodni podczas drugiej wojny światowej, lecz które zdaniem organów ścigania przez swój udział w aparacie przemocy III Rzeszy były współodpowiedzialne za zbrodnie.
Do niedawna byli strażnicy byli bezkarni, ponieważ niemiecki Trybunał Federalny orzekł w 1969 roku, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe.
Przełomowe dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw okazało się skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, byłego strażnika w obozie w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w 2011 roku za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów karalnych. (PAP)
lep/ mc/