29.06.2009 Warszawa (PAP) - Profanacją szczątków ludzkich nazwała w swym oświadczeniu Federacja Rodzin Katyńskich odkryte w ubiegłym tygodniu w magazynach Szkoły Policyjnej w Legionowie skrzynie z m.in. kilkudziesięcioma przestrzelonymi ludzkimi czaszkami.
"Kilkaset kości i kilkadziesiąt czaszek polskich funkcjonariuszy służb mundurowych, ekshumowanych w 1991 roku w Miednoje, porzucono i zapomniano na blisko dwadzieścia lat. Łatwo sobie wyobrazić ból, jaki przeżywają rodziny, których Bliscy zostali zamordowani w Twerze i spoczywają w Miednoje. Od kilku dni zadają sobie pytanie: czy wśród przestrzelonych i sprofanowanych czaszek jest może czaszka lub szczątki mojego męża czy ojca? Sprawę należy nazwać po imieniu - jest to profanacja szczątków ludzkich - czyn w Polsce karalny" - napisano w komunikacie Federacji Rodzin Katyńskich.
Federacja oczekuje, że sprawą zajmą się organa ścigania, "dając szybką i jednoznaczną odpowiedź na nurtujące społeczność Rodzin Katyńskich pytania: kto w 1991 roku podjął decyzję o sprowadzeniu szczątków do Polski?, kto jest odpowiedzialny za porzucenie ich w magazynach Policji? I najważniejsze pytania: po co w ogóle te szczątki przywożono? Czemu, czy komu, miały w Polsce służyć? Czym +zasłużyły+ sobie na takie potraktowanie?".
"Oczekujemy również, że po zakończeniu procedur śledczych, możliwie jak najszybciej, szczątki zostaną pochowane, z godnością, z zachowaniem ceremoniałów religijnych i wojskowych, tam gdzie ich miejsce - na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje. Mamy zapewnienie sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, pana Andrzeja Przewoźnika, że razem z nami przejmie od policji szczątki ofiar i zorganizuje ich pochówek" - podkreślono w oświadczeniu.
Informacja o odkryciu skrzyń zawierających kilkadziesiąt przestrzelonych ludzkich czaszek podczas inwentaryzacji w szkole policji w Legionowie pojawiła się w czwartek.
O znalezisku zadecydował przypadek, komendant Centrum Szkolenia Policji w Legionowie po śmierci jednego z pracowników zarządził komisyjne otwarcie pomieszczeń, którymi zmarły się zajmował i inwentaryzację ich zawartości. Wewnątrz odnaleziono skrzynie nieznanego pochodzenia, a w nich kilkaset ludzkich kości, w tym kilkadziesiąt przestrzelonych czaszek.
W rozmowie z PAP historyk Antoni Dudek ocenił, że mogą to być ofiary UB i NKWD z lat 1944-45. W jego opinii, raczej nie są to ofiary z Katynia. "Nie wierzę, żeby strona rosyjska do roku 1990 przekazała jakieś szczątki z Katynia. Sowieci musieliby się wówczas przyznać do zbrodni katyńskiej, a równocześnie jest to jedyny okres, kiedy takie przekazanie mogło się odbyć bez rozgłosu. Nie sądzę także, żeby było możliwe przekazanie ich po roku 1990 tak, by nikt tego nie zauważył. Widziałem trochę dokumentów na ten temat i nie znalazłem tam żadnej wzmianki o przekazywaniu szczątków" - mówił historyk. Wyraził również nadzieję, że uda się ustalić stan faktyczny. "Wyjaśnienie, czyje to szczątki i jakie były ich losy może się okazać sprawą dość trudną" - ocenił Dudek.
Rzecznik komendanta głównego policji podinsp. Mariusz Sokołowski poinformował PAP w poniedziałek, że szczątki zostały przekazane do zakładu medycyny sądowej, gdzie są badane. Prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Jak podał portal gazeta.pl niejasna jest także sprawa śmierci funkcjonariusza zajmującego się magazynami w legionowskiej szkole policji, który zmarł w stołecznym szpitalu MSWiA. Rzecznik policji pytany o tę kwestię odparł: "Nie sądzę by był jakikolwiek związek między tymi sprawami". Po szczegółowe informacje odesłał do prokuratury, która wyjaśnia okoliczności śmierci policjanta. (PAP)
agz/ dsr/ abe/ gdy/ mow/