Ponad 20 tys. osób, w większości Kanadyjczyków, uczestniczyło w niedzielę koło francuskiego miasta Arras w obchodach 100. rocznicy bitwy o wzgórza Vimy, uważanej za przełomowy moment w tworzeniu jednolitej świadomości narodowej mieszkańców Kanady.
W uroczystości wzięli udział między innymi premier Kanady Justin Trudeau, prezydent Francji Francois Hollande oraz brytyjski następca tronu książę Karol z synami Williamem i Harrym.
9 kwietnia 1917 roku, występując po raz pierwszy w pełnym czterodywizyjnym składzie, kanadyjski korpus ochotniczy zaatakował w ramach tak zwanej ofensywy Nivelle'a niemieckie pozycje na linii wzniesień koło miejscowości Vimy w okręgu Arras. Dzięki drobiazgowym przygotowaniom, w tym rozbudowie tuneli chroniących żołnierzy przed ogniem artyleryjskim, zdołano w ciągu trzech dni zmusić Niemców do cofnięcia się na kolejną rubież obronną. W bitwie tej poległo 3 600 kanadyjskich żołnierzy, a ponad 7 tys. zostało rannych. 4 tys. żołnierzy niemieckich wzięto do niewoli, ich straty w zabitych i rannych nie są znane.
Od 1936 roku koło Vimy wznosi się monumentalny pomnik upamiętniający 61 tys. poległych w pierwszej wojnie światowej Kanadyjczyków, w tym ponad 11 tys. żołnierzy, którzy nie mają oznaczonych grobów.
"Byli oni, w większości, młodymi ludźmi, nastolatkami lub mającymi niewiele ponad 20 lat. Nie cofając się przed ofiarowaniem swego życia, ci zarazem zwykli i niezwykli mieszkańcy brytyjskiego dominium walczyli po raz pierwszy jako obywatele jednego i tego samego kraju, ręka w rękę, tutaj pod Vimy" - powiedział Trudeau. Jak zaznaczył, "w tym sensie narodziła się tutaj Kanada".
"Ich ofiara musi inspirować nas do czynienia wszystkiego, by znów nie doszło do takich bezsensownych strat. Dbajmy o to, byśmy pamiętali o ich bohaterstwie w obliczu cierpienia i lęku" - podkreślił książę Karol.
"Mówią oni (żołnierze) nam, że pokój jest najcenniejszym darem i największą zasługą Europy jest zrealizowanie tego marzenia. Tak, żołnierze spod Vimy mówią nam, że nacjonalizm prowadzi tylko do wojny, a fundamentalizm do zniszczenia. Mówią nam, że przyszłość naszych krajów ma być w jedności" - zaznaczył prezydent Hollande. (PAP)
dmi/ kar/