Około 50 slajdów wykonanych w Gdańsku w 1943 roku trafiło w piątek, jako dar do Muzeum Historycznego Miasta Gdańska (MHMG). Zdjęcia przekazały dzieci autora fotografii – Norwega, który w czasie wojny w Gdańsku studiował i tutaj się ożenił.
Slajdy wykonał w 1943 roku Sverre Sondenaa, który przyjechał do Gdańska studiować w Wyższej Szkole Technicznej (dziś w jej obiektach działa Politechnika Gdańska - PAP), na miejscu poznał gdańszczankę niemieckiego pochodzenia, z którą się ożenił. W 1944 roku małżeństwo – w obawie przed możliwymi działaniami wojennymi na terenie Pomorza, wyjechało do Norwegii, gdzie – niedługo potem urodziły im się dwie córki – Eva Marie oraz Ingrid Charlotte i syn – Svein Harald.
W piątek trójka rodzeństwa zjawiła się w Muzeum Historycznym Miasta Gdańska. „Skontaktowali się z nami dzień wcześniej z pytaniem, czy bylibyśmy zainteresowani zdjęciami Gdańska sprzed prawie 70-laty. Odpowiedzieliśmy, że oczywiście” – powiedziała PAP rzeczniczka prasowa MHMG, Monika Krygier.
Slajdy wykonał w 1943 roku Sverre Sondenaa, który przyjechał do Gdańska studiować w Wyższej Szkole Technicznej (dziś w jej obiektach działa Politechnika Gdańska - PAP), na miejscu poznał gdańszczankę niemieckiego pochodzenia, z którą się ożenił.
Rodzeństwo przyniosło z sobą ulokowane w specjalnej drewnianej skrzynce kolorowe slajdy prezentujące różne zakątki miasta poczynając od Nowego Portu, gdzie mieszkał ich autor, po fotografie wykonane w historycznym centrum Gdańska.
Jak zaznaczyli Norwedzy, już od dawna myśleli o tym, by zdjęcia autorstwa ich ojca przekazać jakiejś placówce. „Dla nas te slajdy to część rodzinnej historii, ale nasze dzieci nie mają już do nich takiego emocjonalnego stosunku. Chcieliśmy, by zdjęcia trafiły w miejsce, gdzie mogłyby okazać się użyteczne” – powiedział dziennikarzom Svein Harald Sondenaa.
Norweg dodał, że niedawno zupełnym przypadkiem znalazł w internecie żyjącą obecnie w Szwecji dawną mieszkankę Gdańska, która okazała się być współlokatorką małżeństwa Sondenaa z czasów, gdy mieszkało ono w tym mieście. Właśnie ten przypadek sprawił, że rodzeństwo pomyślało o przyjeździe do Gdańska, w którym jeszcze żadne z nich nie było, i podarowaniu jakiemuś miejscowemu muzeum fotografii ojca.
„Spotkaliśmy się już z dawną współlokatorką naszych rodziców, która przyjechała tutaj specjalne ze Szwecji. Razem obejrzeliśmy kamienicę w Nowym Porcie, gdzie mieszkali. Zdążyliśmy też zwiedzić inne miejsca w Gdańsku. W wielu z nich rozpoznaliśmy miasto z fotografii ojca i teraz trochę trudniej nam się z nimi rozstać” – powiedział Svein Harald Sondenaa dodając, że – na szczęście, zrobił zapobiegliwie elektroniczne kopie zdjęć.
Wizyta w mieście, gdzie poznali się i mieszkali ich rodzice, stała się dla trójki rodzeństwa okazją do wspomnień. „Nasz ojciec, który był zafascynowany samolotami, przyjechał do Gdańska na przełomie 1936 i 1937 roku studiować aerodynamikę. Wcześniej w tej samej szkole uczył się jego starszy brat - studiował budownictwo okrętowe” – opowiedziała dziennikarzom Ingrid Charlotte Sondenaa dodając, że studiowanie w Gdańsku było dla obu braci o tyle łatwe, że między Gdańskiem a Stavanger kursował w tym czasie regularnie statek handlowy.
Dzięki spotkaniu w Gdańsku z dawną współlokatorką rodziców, Norwegowie poznali też nieznane dotąd rozdziały z dziejów swojej rodziny. „Gdy nasi rodzice wyjechali do Norwegii, w Gdańsku pozostali rodzice naszej matki. Dziadek był szanowanym w Nowym Porcie lekarzem. Gdy do miasta weszli Rosjanie, życie ocalił mu jeden z lokatorów – Francuz, który mówił po rosyjsku na tyle dobrze, że potrafił ich przekonać, iż dziadek – jako lekarz, może być także dla nich użytecznym człowiekiem” – opowiedziała Ingrid Charlotte Sondenaa.
Norweżka dodała, że dziadek ocalał – przydzielono mu konny wóz, którym jeździł po mieście i okolicach, by pomagać rannym żołnierzom. „W 1946 roku dziadek dołączył do nas w Norwegii, kilka lat później przyjechała też jego żona, której przez dłuższy czas nie pozwalano opuścić Polski” – opowiedziała Ingrid Charlotte Sondenaa.
aks/ abe/