„1 września jest datą początku wojny światowej, ale na Białorusi nie kładzie się na to akcentu. Dla wielu ludzi wojna wciąż zaczęła się 22 czerwca 1941 r.” – mówi PAP historyk Ihar Mielnikau, wymieniając datę agresji Niemiec hitlerowskich na ZSRR.
„W podręcznikach mamy datę 1 września jako początek II wojny światowej. Potem jest ważny dzień – 17 września jako zjednoczenie ziem wschodniej i zachodniej Białorusi. Ale ciągle akcenty rozłożone są tak, że wielu ludzi żyje według sowieckiej wykładni: wojna zaczęła się 22 czerwca 1941 r., w momencie napaści Niemiec hitlerowskich na ZSRR” – powiedział Mielnikau.
„Przez dziesięciolecia tematyka ta była zakłamana przez historiografię radziecką i to ciągle pokutuje” – mówi historyk. „Dopiero dzisiaj stopniowo do ludzi dociera, że już 1 września 1939 r. Luftwaffe bombardowała dzisiejsze białoruskie, a wówczas należące do II RP miasta, takie jak Brześć, Grodno czy Baranowicze” – dodaje.
„Białorusini żyją w dwóch różnych wymiarach historycznych. Jest jedna Białoruś, która żyje w historii rosyjskiej, postsowieckiej. Jest i druga, która ma świadomość narodową, wie, że nasz kraj uczestniczył w wojnie już od jej pierwszych dni, od 1 września” – zauważył w rozmowie z PAP redaktor naczelny niezależnej gazety „Nasza Niwa” Andrej Dyńko.
„Szacuje się, że około 70 tys. Białorusinów, obywateli II RP, walczyło od początku kampanii w szeregach wojska polskiego” – mówi Mielnikau, chociaż przyznaje, że wielu jego rodaków nie zdaje sobie z tego sprawy. „Nasza historia ciągle potrzebuje odczarowania, prawidłowego rozstawienia akcentów” – wskazuje.
17 września 1939 r. ZSRR przystąpił do wojny, by na mocy podpisanego z Niemcami tajnego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow dokonać podziału Europy Wschodniej. Dla Białorusi data ta jest znamienna. To wtedy wschodnią część ziem II RP, określanej jako zachodnia Białoruś i zachodnia Ukraina, przyłączono do tych dwóch sowieckich republik. Sowiecka Białoruś była pierwszą uznaną międzynarodowo formą państwowości tego kraju.
„Zjednoczenie ziem wschodnich i zachodnich miało ogromne znacznie dla tworzenia białoruskiej państwowości, ale – nie ma się co oszukiwać – z punktu widzenia Józefa Stalina była to wyłącznie gra geopolityczna, rozgrywka z Niemcami, której celem było przejęcie kontroli nad tymi terenami. ZSRR od 1920 r. czekał na moment, gdy Polska będzie słaba i będzie możliwy odwet za przegraną wojnę” – mówi Mielnikau.
Historycy zwracają uwagę na to, że na Białorusi, gdzie ciągle obowiązuje sowiecka historiografia, opowiadanie o przeszłości w sposób rzetelny i niezależny nie jest łatwe. „Ciągle łatwiej jest operować sztampą, niż wchodzić w subtelności, wyjaśniać szczegóły” – mówi Mielnikau.
Mielnikau, który jest autorem wielu książek o historii Białorusi w okresie międzywojennym i całego XX wieku, a także pasjonatem rekonstruktorem, przyznaje jednak, że wśród jego rodaków rośnie zainteresowanie historią wolną od sowieckich mitów, czego dowodzi m.in. fakt, że na Białorusi udało się w ostatnich latach zorganizować wystawy poświęcone Białorusinom w wojsku polskim. „Robimy także pikniki historyczne i rekonstrukcje, które cieszą się dużą popularnością. Zgłasza się do mnie bardzo wielu ludzi, którzy zbierają rodzinne historie i pamiątki i próbują je umieścić w szerszym kontekście historii państwa” – opowiada.
Z kolei Dyńko był pomysłodawcą kolorowego dodatku historycznego do gazety „Nasza Niwa”. Pierwszy numer nowego magazynu „Nasza Historia” okazał się wielkim sukcesem wydawniczym. „To znak czasów, który dowodzi, że ludzie chcą znać swoje korzenie, a nie czuć się po prostu trybikiem w maszynie, dodatkiem do Rosji” - wskazuje.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ mmp/ mal/