Hiszpański Sąd Najwyższy poinformował we wtorek, że odrzucił wniosek byłego sędziego Baltasara Garzona o przeniesienie szczątków dyktatora generała Francisco Franco z kontrowersyjnego mauzoleum w Dolinie Poległych, pod Madrytem.
Garzon w listopadzie 2015 roku zwrócił się wraz z dwoma adwokatami do hiszpańskiego rządu, by szczątki dyktatora zostały przeniesione w miejsce, które wybrałaby jego rodzina, i aby frankistowskie symbole zostały usunięte z Doliny Poległych.
Były sędzia przedstawił też propozycję przebudowy mauzoleum, by stało się ono miejscem upamiętnienia wszystkich ofiar hiszpańskiej wojny domowej (1936-1939) i dyktatury Franco. Napisał też, że państwo hiszpańskie powinno prosić o przebaczenie rodziny ofiar wojny domowej i dyktatury, oraz apelował o ekshumację i identyfikację szczątków z Doliny Poległych.
Gigantyczne mauzoleum, znajdujące się ok. 50 km od Madrytu, zostało częściowo zbudowane przez ok. 20 tys. robotników przymusowych, obrońców republiki uwięzionych po przegranej przez nich wojnie.
W latach 50., w ramach "pojednania", reżim Franco przeniósł tam prochy ponad 30 tys. poległych po obu stronach frontu. Ich zwłoki wcześniej spoczywały w zbiorowych mogiłach. W kamiennych kryptach obecnie znajdują się także szczątki wielu przymusowych budowniczych Doliny Poległych, którzy nie wytrzymali pracy w kamieniołomach.
Rodziny ofiar walczą o identyfikację zwłok i domagają się usunięcia szczątków "Caudillo", którego pochowano wewnątrz olbrzymiej bazyliki wykutej w skalistym wzgórzu. Spoczywa tam też założyciel partii nacjonalistycznej Falanga, rozstrzelany przez wojsko republikańskie w 1936 roku Jose Antonio Primo de Rivera.
Konserwatywny hiszpański rząd Mariano Rajoya dopiero we wrześniu 2016 roku zareagował na prośbę Garzona. Władze twierdziły, że w tej sprawie należy zwrócić się do Kościoła, gdyż szczątki Franco znajdują się w bazylice i to Kościół powinien wydać zezwolenie na ekshumację.
We wtorek Sąd Najwyższy uznał, że nie musi wypowiadać się w tej sprawie, gdyż rząd już odpowiedział na wniosek Garzona.
"Sąd stanął po stronie oprawców, przeciwko ofiarom i ich prawu do prawdy, sprawiedliwości i zadośćuczynienia" - ocenili Garzon i jego sojusznicy.
Zapowiedzieli, że odwołają się od decyzji w Trybunale Konstytucyjnym i ewentualnie w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.
Stowarzyszenie na rzecz odzyskania pamięci historycznej wyraziło rozczarowanie decyzją Sądu Najwyższego. "To pewnego rodzaju nadużycie, że państwo zmusza ofiary dyktatury do utrzymywania z ich podatków grobu dyktatora" - powiedział szef stowarzyszenia Emilio Silva.
Hiszpańscy socjaliści niedawno złożyli w parlamencie własną propozycję usunięcia szczątków Franco z Doliny Poległych i przerobienia tego miejsca na centrum informacyjne upamiętniające ofiary obu stron konfliktu.
Garzon, znany z tego, że na jego wniosek aresztowano w 1998 roku w Londynie byłego chilijskiego dyktatora generała Augusto Pinocheta, w 2012 roku został pozbawiony prawa do wykonywania zawodu na lat 11 za nielegalne podsłuchy. (PAP)
jhp/ mc/
arch.