W Powstaniu Warszawskim osłaniali walczącą stolicę od południa - powstańcy z Mokotowa. W środę, w 74. rocznicę powstańczego zrywu, ich bohaterską walkę z lata 1944 r. uczcili w stołecznym parku im. gen. Orlicz-Dreszera weterani AK, władze stolicy i warszawiacy.
Uroczystość jak co roku odbyła się przed pomnikiem Mokotów Walczy 1944. Monument upamiętnia powstańców Mokotowa, żołnierzy Armii Krajowej pułku "Baszta" oraz innych oddziałów V obwodu 10 dywizji im. Macieja Rataja, walczących w dniach 1 sierpnia - 27 września 1944 r.
"Kiedy padają pytania, wczoraj i dziś, co ja sądzę o dniu 1 sierpnia, to powtarzam wszystkim, że dzień 1 sierpnia to jest dzień wspomnień. Wspomnień o tym, co było 74 lata temu" - powiedział Eugeniusz Tyrajski "Sęk", którego powstańcze losy przypomniano na uroczystości. Obecnie reprezentuje on środowisko pułku AK "Baszta" i innych mokotowskich oddziałów powstańczych, jest także wiceprezesem Związku Powstańców Warszawskich.
"Dla nas pamięć o powstaniu ma ogromne znaczenie, dlatego ja przytaczam tutaj często taki wierszyk: +Wszystko na świecie przemija powoli, i pamięć o szczęściu i o tym, co boli. Wszystko przemija, tak chce przeznaczenie. Jedno tylko zostaje - wspomnienie+" - dodał Tyrajski.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że 1 sierpnia 1944 r., podobnie jak w dniu dzisiejszych uroczystości, było bardzo gorąco. "I ci młodzi chłopcy i młode dziewczyny, którzy szli do walki - walczyli o wolność, ale też nie wiedzieli o tym, że będą tak zdziesiątkowani i to już pierwszego dnia" - powiedział Gronkiewicz-Waltz. Przypomniała, że na pobliskim Służewcu tylko pierwszego dnia walk zginęło 68 osób. "Po prostu hekatomba" - mówiła.
"Mokotów podczas okupacji był jedną z najsilniej obsadzonych przez Niemców dzielnic, a bronił się aż 57 dni. I miał bardzo ważne zadanie - osłonę walczącej Warszawy od południa. Miał być swoistą tarczą, podobną do tej tarczy, którą trzyma warszawska Syrenka" - dodała prezydent Warszawy.
O roli Mokotowa pod koniec 1944 r., już po jego kapitulacji, mówił dowódca powstania płk Antoni Chruściel "Monter": "Upadek Mokotowa w znacznym stopniu osłabia naszą pozycję w mieście. Utraciliśmy osłonę od południa, a Niemcom zwolniła się pewna ilość jednostek i artylerii, które będą mogły być użyte w Śródmieściu".
Oddziałami AK na Mokotowie, który w 1939 r. liczył zaledwie 88 tys. mieszkańców, dowodził ppłk Józef Rokicki "Karol". Możliwości obrony były tutaj trudniejsze niż w innych miejscach Warszawy m.in. dlatego, że zwarta zabudowa zajmowała tylko 60 proc. powierzchni dzielnicy.
W uroczystości na Mokotowie, która rozpoczęła się od odegrania hymnu narodowego, wzięli udział powstańcy warszawscy i weterani II wojny światowej, żołnierze AK i innych polskich formacji zbrojnych. Pamięć poległych powstańców mokotowskich uczczona została odegraniem przez orkiestrę reprezentacyjną Policji "Marszu Mokotowa", zapaleniem zniczy i złożeniem wieńców przed pomnikiem Mokotów Walczy 1944.
Wcześniej odbyła się też uroczystość przekazania sztafety pokoleń przez powstańców warszawskich pod opiekę stołecznej Straży Miejskiej.
Władze państwowe reprezentowali przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, Prezesa Rady Ministrów, Sejmu i Senatu. Obecna była córka gen. Władysława Andersa senator Anna Maria Anders - pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego. Na uroczystość przybyli również reprezentanci Instytutu Pamięci Narodowej, Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, a także służb mundurowych. Jak co roku obecni są harcerze z różnych organizacji harcerskich, w tym ZHR i ZHP.
W imieniu władz Mokotowa głos zabrał burmistrz dzielnicy Bogdan Olesiński, który przypomniał o zmarłych w ostatnim czasie powstańcach, ważnych dla pamięci o walkach na Mokotowie: Wojciecha Militza "Bystrego", Jerzego Grzelaka "Pilota" i Jadwigi Zielińskiej-Krzyżewskiej "Zielonki".
"Chcemy wyrazić swoją wdzięczność ludziom, którzy w godzinie próby stanęli o wolność ojczyzny i ukochanego miasta" - podkreślił Olesiński.
Przypominając o zacieraniu pamięci o Powstaniu przez władze komunistyczne podkreślił, że obecnie "historia próbuje zatoczyć koło". "Znów żołnierzy Powstania stawia się w cieniu, znów padają w ich kierunku oskarżenia i znów w ich miejsce próbuje się kreować nowych bohaterów. Gloryfikuje się wyłącznie te osoby, które kontynuowały walkę w podziemiu po 1945 roku" - zaznaczył burmistrz, przypominając o rozkazie ze stycznia 1945 r. gen. Leopolda Okulickiego, rozwiązującym AK.
"My tu na Mokotowie nie będziemy dzielić ofiarności i poświęcenia (...) pokolenia Kolumbów. Szanujemy każdy ich wybór, każdą drogę, każdy szlachetny czyn, który był wkładem w budowę kraju i w odzyskanie wolności" - dodał Olesiński.
Tuż po zakończeniu uroczystości z parku im. Orlicz-Dreszera wyruszył Marsz Mokotowa, który przeszedł ulicą Puławską przed obelisk poświęcony pamięci 119 pomordowanych powstańców z "Baszty" przy ulicy Dworkowej.
Powstańcy "Baszty" zostali tam zabici przez Niemców 27 września 1944 r., już po kapitulacji Mokotowa, po tym jak zabłądzili w kanałach, przedzierając się do Śródmieścia i przez pomyłkę wyszli z włazu, który znajdował się przy ul. Dworkowej 3/5. Na tym terenie stacjonowała komenda żandarmerii na powiat warszawski. Niemcy dokonali mordu wbrew umowie kapitulacyjnej dzielnicy, która gwarantowała traktowanie powstańców jako jeńców wojennych.
W drodze do ul. Dworkowej maszerujący złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą twórców "Marszu Mokotowa" - Mirosława Jezierskiego "Karnisza", który napisał słowa do tej piosenki oraz Jana Markowskiego "Krzysztofa", który był autorem muzyki. (PAP)
nno/ agz/