Dziewiętnastowieczny spór między pozytywistami i romantykami w gruncie rzeczy był obecny w naszej historii jeśli nie od zawsze, to na pewno od czasów nowożytnych. I jest nadal - mówi Henryk Samsonowicz, historyk.
"Plus Minus": Wreszcie mamy decyzję o lokalizacji Muzeum Historii Polski na szczeblu rządowym. Miejmy nadzieję, że pójdą za nią pieniądze na budowę i byt muzeum.
Henryk Samsonowicz, historyk: Mam nadzieję, że tak się stanie. Na razie muzeum jest tworem wirtualnym. Istnieje dyrektor, istnieje zarząd, rada. Odbywają się rozmaite imprezy...
Gościnnie, w różnych miejscach.
Tak. Rada udziela się przy tym bardzo czynnie, ale to nie jest realny żywot muzeum.
Ale projekt architektoniczny jest.
Ten projekt budzi różne pytania. Muzeum miało stanąć na kładce nad Trasą Łazienkowską, najnowsza decyzja zmienia tę lokalizację na teren wokół Cytadeli. Ludzie związani z projektem muzeum uważają to za korzystne, przede wszystkim z uwagi na dużą przestrzeń, którą można zagospodarować z rozmachem. Trzeba będzie rozwiązać pewne problemy prawne i organizacyjne, ale to nie jest aż takie trudne. Ważne, że mamy obietnicę pani premier o włączeniu tej budowy do rządowego programu inwestycji kulturalnych w najbliższym czasie. Kiedy to się stanie, nie musimy od razu otrzymać 15 mln zł (mniej więcej tyle ma kosztować całość), ale 3–4, żeby zacząć budowę. Co będzie dalej, teraz nie wiem, przyznam, że nie jestem do końca optymistą.
Jeśli idzie o decyzję?
Nie. Jeśli idzie o pieniądze, bo potrzebny jest jednak duży grosz – nie na samą budowę muzeum, ale na jego utrzymanie i rozwój, bo przecież ma się rozwijać, powiększać zbiory, wzbogacać ofertę dla zwiedzających.
Cały wywiad z prof. Henrykiem Samsonowiczen na rp.p