Ok. 400 osób zabitych lub zmarłych w komunistycznym więzieniu na Zamku Lubelskim w latach 1944-54 może być pochowanych w nieoznaczonych mogiłach na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie – szacują historycy z IPN. Wiele szczątków znajduje się prawdopodobnie pod późniejszymi grobami.
W styczniu IPN dokonał na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie ekshumacji szczątków – jak przypuszczają badacze - żołnierzy AK-WiN Mariana Pilarskiego i Stanisława Biziora, straconych na Zamku 4 marca 1952 r. Znajdowały się one pod grobem zbudowanym w latach 80. Badania genetyczne szczątków prowadzi obecnie Zakład Medycyny Sądowej w Lublinie.
„W toku oględzin ujawnionych szczątków stwierdzono, iż czaszka jednej z osób posiada ślad rany wlotowej pocisku” – powiedział prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie Dariusz Antoniak.
Komunistyczne więzienie na Zamku Lubelskim funkcjonowało w okresie 1944-1954. Więziono tu, represjonowano, skazywano na śmierć i rozstrzeliwano przeciwników ówczesnej komunistycznej władzy. W ciągu 10 lat trafiło tu ponad 30 tys. osób.
Według dotychczasowych ustaleń historyków spośród ponad 500 wydanych w Lublinie wyroków śmierci, ponad 200 zostało wykonane. W więzieniu na Zamku wielu osadzonych zmarło na skutek chorób, przeludnienia, braku właściwej opieki medycznej, braku pożywienia. „Według naszych badań na Zamku zostało straconych i zmarło wskutek warunków, jakie tam panowały, ponad 400 osób” – powiedział szef pionu archiwalnego lubelskiego IPN Marcin Krzysztofik.
Zwłok więźniów nie wydawano rodzinom, bliscy nie byli nawet oficjalnie informowani o śmierci więźnia. „Znaleźliśmy w naszych dokumentach tylko jeden potwierdzony przypadek odbioru zwłok przez rodzinę, w ciągu 10 lat funkcjonowania więzienia. Rodzina najczęściej dowiadywała się o tym, że dany człowiek został stracony, po tym, jak przynosiła paczkę i mówiono jej, że więźnia już nie ma” - dodał Krzysztofik.
Ciała zabitych i zmarłych wywożono nocą na cmentarz przy ul. Unickiej, oddalony od Zamku ok. 1,5 km, a tam zakopywano je w jamach grobowych, bez oznaczania pochówków. Badacze IPN przypuszczają, że część ofiar – nie wiadomo, ile – może być pochowana w zbiorowej mogile, ale jak tłumaczy Krzysztofik, ta kwatera jako więzienna nie mogła wystarczyć na okres 10 lat funkcjonowania więzienia.
W dokumentach dotyczących osób straconych na Zamku w kilku przypadkach funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zapisali miejsce pochowku więźnia na cmentarzu przy ul. Unickiej. Tymczasem z dokumentacji cmentarza wynika, że te groby do końca lat 60. figurowały jako puste.
Pod koniec lat 60., kiedy cmentarz przy ul. Unickiej nie mógł być już powiększany, jego administracja poszukiwała miejsc nieopłaconych lub pustych. „Wtedy te groby z ofiarami więzienia na Zamku przeznaczono znów pod pochówki” – zaznaczył Krzysztofik.
Analizując daty wyroków śmierci wykonywanych na Zamku i daty zgonów mieszkańców Lublina pochowanych w latach 50. na cmentarzu – historycy wytypowali groby, które wtedy, według dokumentów cmentarza, miały być puste, a udokumentowanych pochówków dokonano w nich później. Tam - według badaczy - mogą być szczątki ofiar z więzienia na Zamku.
W ten sposób wskazano miejsce prawdopodobnego pochówku Pilarskiego i Biziora. Jak powiedział Krzysztofik, w miejscu tym jest obecnie grobowiec wybudowany w 1984 r. „Pod nim znaleźliśmy, zabezpieczone w worki, szczątki trzech osób. Formalnie, według dokumentów cmentarza, powinny być szczątki jednej osoby, zmarłej w 1968 r.” – zaznaczył.
Historycy wytypowali kolejnych kilkanaście miejsc na cmentarzu, gdzie mogą być szczątki ofiar więzienia na Zamku. „O tym, czy będą tam przeprowadzane kolejne ekshumacje, zdecyduje prokurator” – powiedział Krzysztofik.
Historycy przypuszczają, że na cmentarzu przy ul. Unickiej może też być pochowanych około 30 żołnierzy podziemia, którzy zostali zabici w okolicach Lublina. Ich zwłoki często były przywożone do Lublina, gdzie miały być identyfikowane przez więzionych na Zamku kolegów.
Krzysztofik powiedział, że ustalanie miejsca pochówków ofiar więzienia na Zamku jest bardzo trudne. Zaapelował, aby do IPN zgłosiły się osoby, które wtedy pracowały na cmentarzu jako grabarze lub mają wiedzę o ich pracy. Historycy zakładają, że grabarze, po napotkaniu szczątków ofiar z Zamku, prawdopodobnie wkopywali je głębiej w ziemię.
Odszukania miejsc pochówku oczekują rodziny i bliscy ofiar więzienia na Zamku, którzy – jak powiedział Krzysztofik – coraz częściej zgłaszają się do IPN.
„Bardzo bym chciała dożyć tego, żeby mój brat został godnie pochowany, a nie leżał tak zagrzebany pod płotem” – powiedziała 87-letnia Antonina Kopeć, siostra żołnierza AK Tadeusza Bujalskiego ps. „Sosna”, rozstrzelanego na lubelskim Zamku w kwietniu 1945 r.
„Rodzina nigdy nie została zawiadomiona o tym, że został na niego wydany wyrok śmierci i że został zabity. Był w więzieniu na Zamku, nosiliśmy mu tam paczki, aż kiedyś nie przyjęli paczki, powiedzieli, że jego tam nie ma. Znajomy grabarz powiedział mojej matce, że jej syna zakopali na cmentarzu na ul. Unickiej. Matka chodziła na cmentarz, szukała, ale zobaczyła tylko świeżo wzruszoną ziemię” – opowiadał kobieta.
Ofiary reżimu komunistycznego, uśmiercone w więzieniu na Zamku Lubelskim w latach 1944-54 upamiętnia Pomnik-Mogiła, odsłonięty w 2015 r. na cmentarzu przy ul. Unickiej. Na pomniku zbudowanym z czarnych marmurowych płyt umieszczono tabliczki z nazwiskami blisko 200 zidentyfikowanych ofiar. Znajduje się tam również cytat z grypsu porucznika AK, Stanisława Siwca, jednego z pierwszych rozstrzelanych w listopadzie 1944 r.: „Ginę za to, co najgłębiej człowiek ukochać może”. (PAP)
ren/ kop/ mow/