Prace archeologiczne na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej w Warszawie rozpoczął w poniedziałek IPN. Na cmentarzu, drugim co do wielkości stołecznym miejscu grzebania ofiar represji komunistycznych z lat 1945-1956, może spoczywać nawet tysiąc ofiar komunizmu.
Jak podkreślił w rozmowie z PAP kierujący ekshumacjami prof. Krzysztof Szwagrzyk, cmentarz parafii św. Katarzyny przy ul. Wałbrzyskiej, to – poza kwaterą „Ł” na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach oraz Cmentarzem Bródnowskim – największe pole grzebalne ofiar komunizmu w Polsce. W latach 1946-1948 – tłumaczył Szwagrzyk – komuniści pochowali na nim kilkaset, a być może nawet ok. tysiąca osób.
„Chcemy potwierdzić, że ten cmentarz rzeczywiście jest miejscem, gdzie w latach 40. chowano ofiary komunizmu. Drugim celem jest określenie zakresu wielkości obszaru badanego pola” – wyjaśnił. Wśród działaczy niepodległościowych, których szczątki są poszukiwane, znajdują się członkowie Komendy Głównej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.
„Chcemy potwierdzić, że ten cmentarz rzeczywiście jest miejscem, gdzie w latach 40. chowano ofiary komunizmu. Drugim celem jest określenie zakresu wielkości obszaru badanego pola” – wyjaśnił. Wśród działaczy niepodległościowych, których szczątki są poszukiwane, znajdują się członkowie Komendy Głównej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.
W zespole badawczym kierowanym przez Szwagrzyka są antropolodzy, medycy sądowi, genetycy, archeolodzy i historycy. „Metoda jest taka sama, którą stosowaliśmy na +Łączce+, czyli doprowadzenie, poprzez punktowe działania poszukiwawcze, do ujawnienia miejsc pochówków, a następnie wydobycie i przebadanie szczątków; na koniec – ich identyfikacja” – tłumaczył Szwagrzyk dodając, że w pierwszym dniu poszukiwań udało się odnaleźć dwie jamy grobowe, w których mogą znajdować się kości ofiar komunistycznych represji.
Badacz podkreślił, że na cmentarzu na Służewcu spoczywają nie tylko byli więźniowie aresztu na Mokotowie, ale również innych warszawskich więzień, aresztów oraz obozów. Nie były to - tłumaczył kierujący ekshumacjami - wyłącznie osoby stracone na podstawie wyroków sądowych, tak jak w przypadku działaczy podziemia grzebanych na „Łączce”, ale także zmarłe z tortur lub wycieńczenia - w wyniku brutalnych śledztw lub w związku z nieludzkimi warunkami, panującymi w więzieniach.
Szwagrzyk zaznaczył, że sposób uśmiercania oraz grzebania swych ofiar przez komunistów był w różnych miejscach podobny, dlatego też eksperci uczestniczący w poszukiwaniach spodziewają się, że na Służewcu znajdą groby przypominające niedbałe pochówki w kwaterze „Ł” na Powązkach Wojskowych. „To są ci sami sprawcy (…). Jestem przekonany, że znajdziemy wiele podobieństw” – dodał badacz.
Zaapelował do krewnych ofiar represji komunistycznych o zgłaszanie się do obecnych na służewieckim cmentarzu naukowców, którzy pobiorą materiał genetyczny, potrzebny do przyszłej analizy porównawczej.
Prace na cmentarzu na Służewcu potrwają kilka tygodni.
Prof. Szwagrzyk kieruje projektem naukowo-badawczym "Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956" prowadzonym przez Instytut Pamięci Narodowej, Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i Ministerstwo Sprawiedliwości. W ramach projektu, w wyniku ekshumacji prowadzonych w latach 2012-2014, w kwaterze "Ł" Cmentarza Wojskowego na Powązkach odnaleziono szczątki prawie 200 ofiar terroru komunistycznego. Byli wśród nich m.in. mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka" oraz mjr Hieronim Dekutowski "Zapora". (PAP)
wmk/ ls/