Wypowiedzi dziennikarki Andrei Mitchell nie można potraktować jako zaprzeczenie, że doszło do niemieckich zbrodni nazistowskich – napisał prok. IPN Marcin Gołębiewicz w odpowiedzi na zawiadomienie Kukiz'15 ws. możliwości popełnienia przestępstwa w związku z jej wypowiedzią o „polskim reżimie”.
Andrea Mitchell z telewizji MSNBC przeprowadziła w Warszawie wywiad z wiceprezydentem USA Mikiem Pencem, który przebywał w lutym w Polsce na konferencji bliskowschodniej. W swojej relacji dziennikarka poinformowała, że w programie podróży Pence'a i jego żony jest wizyta w dawnym getcie warszawskim, gdzie w czasie powstania w 1943 r. Żydzi - jak powiedziała - "przez miesiąc walczyli przeciwko polskiemu i nazistowskiemu reżimowi".
Po tych wypowiedziach wiceszef klubu Kukiz'15 Tomasz Rzymkowski złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mitchell. Zdaniem Rzymkowskiego, amerykańska dziennikarka mogła popełnić przestępstwo z art. 133 Kodeksu karnego dotyczącego zniewagi narodu lub Rzeczpospolitej Polskiej oraz art. 55 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, który mówi o przypisywaniu narodowi polskiemu lub państwu polskiemu zbrodnie dokonane przez III Rzeszę Niemiecką. "Ta wypowiedź - w naszej ocenie - spełnia dyspozycje przywołanych dwóch artykułów. Jest haniebną wypowiedzią, która zniesławia naród polski" - podkreślił Rzymkowski.
"Apelujemy do organów państwa polskiego, do prokuratury, policji, do organów, które stoją na straży praworządności o bardzo szybką, zdecydowaną reakcje w tej sprawie. Nie może być tak, że będziemy na plucie na nasz naród mówić, że pada deszcz" - powiedział wówczas poseł Kukiz'15.
Do zawiadomienia Rzymkowskiego odniósł się w piśmie prok. Marcin Gołębiewicz, kierujący pracami Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie. Napisał, że po prawnej analizie zawiadomienia nie ma podstaw do wszczęcia i przeprowadzenia śledztwa o czyn z art. 55 ustawy o IPN. Prokurator zaznacza w piśmie, że po ostatniej nowelizacji ustawy o IPN, która weszła w życie 17 lipca 2018 r. "tego rodzaju zachowania nie są penalizowane".
"Wypowiedzi Andrei Mitchell nie można potraktować jako zaprzeczenie, że doszło do niemieckich zbrodni nazistowskich, czyli czynów stanowiących zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości oraz zbrodnie wojenne, popełnione w okresie II wojny światowej przez funkcjonariuszy państwa niemieckiego. Nie ulega wątpliwości, że jest ona przykładem bezpodstawnego i wbrew faktom sugerowania, czy nawet przypisywania Polsce i Polakom współodpowiedzialności za zbrodnie niemieckie, zbrodnie nazistowskie" - podkreślono w piśmie.
Rzymkowski został przy tym poinformowany, że IPN przekazał sprawę Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście, "ponieważ zgodnie z art. 45 ustawy o IPN tego rodzaju przestępstwa są poza właściwością rzeczową prokuratorów oddziałowych komisji". "W tym zakresie uprawnione do zajęcia stanowiska procesowego są powszechne jednostki prokuratury" - zaznaczono.
Na słowa Mitchell zareagowała też ambasada RP w USA. "Dziękujemy ci @mitchellreports @MSNBC za relację z Warszawy. Jednak Powstanie w Getcie Warszawskim w 1943 r. było aktem bohaterstwa przeciwko niemieckim nazistom, którzy założyli getto i dokonali Holokaustu. W czasie drugiej wojny światowej Polska została zaatakowana i była okupowana przez władze nazistowskich Niemiec" - napisała polska ambasada na Twitterze.
Wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk ocenił słowa amerykańskiej dziennikarki jako "skandaliczne i szkalujące". "My oczekujemy w tej sprawie jednoznacznie przeprosin. To jest oczywiste. Jeżeli te przeprosiny i wycofanie się z tych skandalicznych słów nie padną, to będzie odpowiednia, adekwatna reakcja. Reakcja zdecydowana" - zadeklarował.
Mitchell przeprosiła za swą wypowiedź, że powstanie w getcie warszawskim było skierowane przeciwko "polskiemu i nazistowskiemu reżimowi". Sformułowanie to określiła jako "niefortunną nieścisłość". (PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
gb/ godl/