Tak jak co roku życie w Izraelu zamarło na dwie minuty, gdy w czwartek rano zawyły syreny z okazji Dnia Pamięci Ofiar i Bohaterów Holokaustu (Jom HaSzoa). W tym dniu Izraelczycy składają hołd sześciu milionom Żydów wymordowanych podczas drugiej wojny światowej.
O godz. 10 (godz. 9 w Polsce) kierowcy ze spuszczonymi głowami na dwie minuty wysiedli z samochodów, autobusy zatrzymały się, a ludzie stanęli na ulicach, by uczcić pamięć i pomodlić się za Żydów wymordowanych przez nazistów podczas drugiej wojny światowej.
Godzinę później w instytucie Yad Vashem w Jerozolimie i w izraelskim parlamencie Knesecie rozpoczęto odczytywanie nazwisk ofiar Holokaustu podczas ceremonii o nazwie "Każda osoba ma imię".
"Zawsze, gdy nadchodzi ten dzień i wyją syreny, mam gęsią skórkę. Przez te dwie minuty mogę tylko myśleć o tym gigantycznym ludobójstwie i o tych, którzy nigdy nie poznali Izraela" - powiedział agencji EFE Jakow Hazon.
Jak relacjonuje agencja AP, w tym smutnym dniu w szkołach i centrach kultury w całym kraju odbywają się oficjalne uroczystości. Restauracje i kawiarnie na zazwyczaj tętniących życiem ulicach Tel Awiwu są zamknięte, a w telewizji i radiu emitowane są programy o Zagładzie.
Rano wieńce w Yad Vashem złożyli przedstawiciele władz, a także osoby, które przeżyły Holokaust oraz delegacje przybyłe do Jerozolimy z całego Izraela.
W środę wieczorem podczas uroczystości w Yad Vashem premier Benjamin Netanjahu ostrzegł Iran, największego wroga państwa żydowskiego, by w związku z coraz bardziej napiętą sytuacją w Syrii nie testował determinacji Izraela.
"Także dzisiaj zagraża nam morderczy reżim, zagraża on pokojowi na świecie" - oświadczył Netanjahu. "Ten reżim wyraźnie ogłosił, że chce zniszczyć państwo żydowskie. Mam wiadomość do przywódców Iranu: nie testujcie determinacji Izraela" - powiedział.
Według agencji AFP w środę wieczorem osoby, które przeżyły Holokaust zapaliły sześć pochodni, by upamiętnić sześć milionów żydowskich ofiar. (PAP)
jhp/ ap/