Ja i mój brat uważaliśmy się, w jakiejś mierze, w zasadniczo odmiennych warunkach za kontynuatorów myśli marszałka Józefa Piłsudskiego; zawsze najważniejsze było dla nas myślenie w kategoriach państwowych - podkreślił prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Lider Prawa i Sprawiedliwości skierował list do uczestników koncertu w 150. rocznicę urodzin Piłsudskiego, który odbył się we wtorek W Teatrze Palladium w Warszawie.
Kaczyński w swym liście podkreślił, że postać Piłsudskiego od zawsze była bardzo bliska, zarówno jego bratu, b. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, jak i jemu samemu. "Nie tylko upatrywaliśmy w nim jedną z najznakomitszych postaci europejskiego życia politycznego pierwszych dekad XX w. oraz najwybitniejszego Polaka, obok św. Jana Pawła II oraz sługi bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, ale także uważaliśmy się - w jakiejś mierze, rzecz jasna, w zasadniczo odmiennych warunkach - za kontynuatorów jego myśli" - zaznaczył prezes PiS. List Kaczyńskiego odczytał redaktor naczelny tygodnika "Gazeta Polska" oraz dziennika "Gazeta Polska Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
"Były między nami pewne różnice, bo mój śp. brat z dużą rezerwą podchodził do tradycji narodowej, ale zawsze, co zresztą znajduje wyraz we wszystkich dokumentach programowych Porozumienia Centrum oraz Prawa i Sprawiedliwości, było dla nas najważniejsze myślenie polityczne w kategoriach państwowych" - napisał prezes PiS.
"Marszałkowi jako jedynemu człowiekowi, który mógł zjednoczyć pod swoim przywództwem wszystkie proniepodległościowe polskie nurty polityczne, zawdzięczamy niepodległe państwo w takich, a nie innych, niemałych w końcu granicach" - wskazał. Przypomniał, że Piłsudski później dokonał także konsolidacji państwa.
Kaczyński dodał, że pierwsze lata II RP upływały pod znakiem wojen o granice, zagrożenia rewolucją, dezorganizacji i chaosu oraz niewydolności systemu politycznego. "Słaba Rzeczpospolita wymagała po prostu uporządkowania poprzez sprawniejsze rządzenie. W tym miejscu staje rzecz jasna kwestia moralnej oceny przewrotu majowego" - podkreślił.
W jego ocenie, z perspektywy żyjącego w XXI w. Europejczyka sprawa jest oczywista. "Przejęcie władzy siłą, doprowadzenie państwa na skraj wojny domowej, jest nie do zaakceptowania. Nie sposób także nie potępić procesów brzeskich, Berezy Kartuskiej czy innych form nadużywania władzy" - napisał Kaczyński.
Jak jednak dowodził, jeśli spojrzymy na tamte wydarzenia z ówczesnej perspektywy, "uzyskamy o wiele bardziej skomplikowany, wielowymiarowy obraz tamtych lat".
"Mój śp. brat, pytany o to, jakby się zachował w maju 1926 r., gdyby żył w tamtej epoce, zwykł odpowiadać, że opowiedziałby się po stronie Piłsudskiego ze względu na skalę zagrożeń i ówczesne tendencje w polityce europejskiej" - napisał prezes PiS.
"Lech Kaczyński podkreślał, że Józef Piłsudski początkowo wierzył w demokrację, o czym świadczy bardzo szybkie zarządzenie pierwszych wyborów, że nie był dyktatorem, że zachowały się po przewrocie zewnętrzne formy demokracji, że rządy obozu sanacyjnego nie były oparte wyłącznie na sile, co było cechą życia politycznego wielu ówczesnych państw europejskich, nie wspominając już o totalitaryzmie sowieckim i niemieckim" - zaznaczył Kaczyński.
Jak kontynuował, jego brat "był więc zdania, że także tę część życia, tej jednej z najwybitniejszych osobistości w dziejach Polski, należy ocenić pozytywnie, choć nie bez zastrzeżeń".
Marszałek Józef Piłsudski to jeden z architektów polskiej niepodległości - twórca walczących podczas I wojny światowej Legionów Polskich, później bohater wojny polsko-bolszewickiej. 11 listopada 1918 r. to jemu, ówczesna, powołana przez cesarstwa Niemiec i Austro-Węgier Rada Regencyjna Królestwa Polskiego przekazała władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich. Tego samego dnia Niemcy podpisały zawieszenie broni kończące I wojnę światową. Po ponad 120 latach Polska odzyskała niepodległość. (PAP)
autor: Magdalena Cedro
mce/ mrr/