Władze PRL-u wykorzystywały powstanie w getcie warszawskim w dzieleniu Polaków - ocenił Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. Warszawa jednak - jak podkreślił - nie zgodziła się na podział na lepsze i gorsze powstania: to z 1943 i 1944 roku.
"To wynika z polityki PRL-u, bo zaczął PRL stawiając pomnik powstaniu w getcie i odmawiając budowy pomnika Powstania Warszawskiego, co miało też budować pewien warszawski antysemityzm. Miało pokazywać, że jest takie powstanie, o którym wszyscy pamiętają i któremu wszyscy składają hołd i takie powstanie, które jest zapomniane" - powiedział w czwartek w Polsat News Ołdakowski.
"Warszawa jednak nie zgodziła się na ten podział, że są lepsze i gorsze powstania" - podkreślił.
Tłumaczył, że dla zrozumienia współczesnego świata, w tym Polski i Izraela, istotne jest przyjęcie, że w Warszawie były dwa powstania - w getcie w 1943 r. i w całej Warszawie w 1944 r. W tym kontekście pozytywnie ocenił słowa przewodniczącego Światowego Kongresu Żydów Ronalda S. Laudera, który w czwartek z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, wziął udział w głównych uroczystościach z okazji 75. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.
"Był kolejny rozdział, który został napisany w Warszawie, o którym musimy pamiętać. Zaledwie rok po tym, jak mała grupka Polaków żydowskiego pochodzenia powstała przeciwko Niemcom, całe polskie podziemie rozpoczęło walki przeciwko nazistom - były to jedne z najbardziej brutalnych walk podczas całej wojny i musimy oddać szacunek tym dzielnym wojownikom 1944 roku" - powiedział Lauder.
Dyrektor MPW przypomniał też, że kierowana przez niego placówka prowadzi cykl "Warszawa dwóch Powstań", który przybliża wspólnotę dziedzictwa polsko-żydowskiego i jego historię. W tym celu muzeum już od siedmiu lat organizuje m.in. spotkania i wystawy, by wskazać podobieństwa działań Polaków i Żydów, zamiast zbyt często podkreślanej rozbieżności perspektywy żydowsko-polskiej. Organizatorami cyklu są również Instytut Stefana Starzyńskiego i Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego.
"Istotą powstania w getcie warszawskim jest niezgoda na pewien totalitarny plan ludobójczej III Rzeszy, która postanowiła zgładzić wszystkich Żydów (...). Plan co do tych ludzi był zatwierdzony, ale oni postanowili się nie zgodzić na tę politykę, postanowili sami przełamać ten plan (...). Nagle okazało się, że konflikt kilkuset ludzi - uzbrojonych, ale bardzo zdeterminowanych i też całkowicie upodlonych warunkami, w jakich im przyszło funkcjonować - jest w stanie zatrzymać jedną z największych potęg militarnych ówczesnego świata, dlatego że mają siłę i są zdeterminowani" - mówił Ołdakowski.
Dodał, że ta postawa miała olbrzymi wpływ na powstańców warszawskich i na decyzję Polskiego Państwa Podziemnego, by walkę prowadzić w mieście.
Dr Mikołaj Mirowski - historyk, publicysta z Forum Żydów Polskich - zgodził się z Ołdakowskim, że Polacy do dziś w spadku po PRL-u mają przeciwstawienie powstania w getcie i Powstania Warszawskiego. "W PRL-u to przeciwstawianie było grą polityczną i długo trzeba się starać, by ten spadek +odrobić+, żeby pokazać, że oba te powstania (...) łączy stolica Warszawa, ale także ludzie, którzy w nich walczyli" - powiedział Mirowski.
Odnosząc się do sprawy kontrowersji wywołanych ustawą o IPN dodał, że Polacy i Żydzi mają inne pamięci i wrażliwości, które należy zrozumieć. "Ten cały konflikt rozpoczął się od tego, że nie do końca odczytaliśmy izraelską wrażliwość, ale to też jest spadek PRL-owski, bo powstanie w getcie na różnych etapach historii Polski Ludowej było różnie rozgrywane" - mówił Mirowski, wskazując na inną politykę Władysława Gomułki, a po nim Edwarda Gierka i Wojciecha Jaruzelskiego.
Powstanie w getcie warszawskim rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 r. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie, aktem o charakterze symbolicznym, zważywszy na nikłe szanse powodzenia. W nierównej, trwającej prawie miesiąc, walce słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej oraz Żydowskiego Związku Wojskowego stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa i formacji pomocniczych.
W tym czasie Niemcy zrównali getto z ziemią, metodycznie paląc dom po domu. 8 maja w schronie przy ul. Miłej 18 samobójstwo popełnił przywódca powstania Mordechaj Anielewicz wraz z grupą kilkudziesięciu żołnierzy. Nielicznym powstańcom udało się kanałami wydostać z płonącego getta. (PAP)
autor: Norbert Nowotnik
nno/ agz/