Ważnym działaniem, które może zbliżyć w tej chwili oba społeczeństwa jest wspólne upamiętnienie ofiar i zapewnienie im godnego pochówku - komentuje Łukasz Kamiński, prezes IPN toczącą się dyskusję pomiędzy Polakami a Ukraińcami na temat wydarzeń na Wołyniu w 1943 roku.
Na początku czerwca opublikowano apel dwóch byłych prezydentów Ukrainy, przywódców Kościołów i intelektualistów, którzy w związku z nadchodzącą 73. rocznicą zbrodni wołyńskiej nawoływali do ustanowienia wspólnego dnia pamięci konfliktów ukraińsko-polskich na rzecz wzajemnego pojednania.
W poniedziałek w Kijowie poseł Michał Dworczyk przedstawił list-odpowiedź na ukraiński apel, pod którym podpisało się ponad 200 polityków PiS. W dokumencie podkreślono, że w Polsce problemem jest stosunek do sprawców ludobójstwa, dokonanego na Polakach w latach II wojny światowej. "Z szacunkiem odnosimy się do ukraińskiej państwowości, jednak nie możemy zaakceptować polityki pamięci historycznej Ukrainy" – napisali posłowie i senatorowie PiS. List ten w środę skomentował szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz, oceniając go, jako "jednostronne oskarżenia", które świadczą o braku chęci zrozumienia sytuacji Ukrainy.
Komentując tę wymianę listów i apeli prezes IPN Łukasz Kamiński podkreśla, że przeszłość jest w tej chwili jedyną istotną przeszkodą we wzajemnych relacjach polsko-ukraińskich, które jak się wydaje są najlepsze w całej historii. "Pojednania nie można jednak osiągnąć tylko drogą deklaracji politycznych. Koniecznym warunkiem jest wytrwały i często bolesny dialog o przeszłości. Problemem w jego prowadzeniu są nie tylko odmienne perspektywy postrzegania wzajemnych relacji, ale także zbyt mała wiedza obu narodów na temat wydarzeń z okresu II wojny światowej. Potrzebny jest więc nie tylko dialog historyków, który niedawno wznowiły polski i ukraiński IPN, lecz także działania edukacyjne" - podkreśla prezes IPN.
"Rozumiejąc, że strona ukraińska odwołuje się w chwili obecnej do walki UPA przeciwko sowietyzacji Ukrainy, Polacy nie mogą zaakceptować pomijania wcześniejszych zbrodni popełnionych przez ukraińskie podziemie na polskiej ludności. Nie można też zaakceptować prób budowania fałszywego obrazu symetrii konfliktu polsko-ukraińskiego, w tym stawiania znaku równości między działaniami UPA i Armii Krajowej. Ważnym działaniem, które może zbliżyć w tej chwili oba społeczeństwa jest wspólne upamiętnienie ofiar i zapewnienie im godnego pochówku" - podkreślił Kamiński.
W liście parlamentarzystów PiS napisano: „W Polsce na poziomie państwowym i samorządowym nie upamiętniamy ludzi, którzy mają na rękach krew niewinnej ludności cywilnej. Boli (dokonany na Ukrainie) wybór pamięci historycznej, w której otwarta deklaracja sympatii do Polski idzie w parze z gloryfikacją tych, którzy mają na rękach krew naszych rodaków – bezbronnych kobiet i dzieci. Nie możemy zaakceptować nazywania zaplanowanej i zrealizowanej w okrutny sposób akcji przeciw ludności cywilnej mianem polsko-ukraińskiej wojny”.
Autorzy listu zwrócili uwagę, że rozumieją heroizm walki z narzuconą Ukraińcom po wojnie władzą sowiecką, ale nie rozumieją, dlaczego korzeni tej walki poszukuje się w działaniach wymierzonych w ludność cywilną. „Rozumiemy, że Ukraina potrzebuje swojej historii i swoich bohaterów, ale dla przyszłości nie jest obojętne, jaką przeszłość wybieracie” – zaznaczyli.
Na list polityków PiS odpowiedział w czwartek szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz publikując na ukraińskich portalach tekst, w którym napisał, że polscy politycy „uparcie” nie chcą zrozumieć, że szacunek wobec Ukraińskiej Powstańczej Armii na Ukrainie nie ma żadnych antypolskich konotacji. „Ukraińscy powstańcy uważani są za bohaterów nie za sprawą ich udziału w konflikcie polsko-ukraińskim, lecz z racji zaciętej (...) walki przeciwko reżimowi komunistycznemu” – napisał Wiatrowycz.(PAP)
aszw/ mow/