Chcielibyśmy, by data 17 czerwca 1953 r. oraz odwaga ludzi, którzy za nią stoją, czyli uczestników buntu przeciwko komunistycznym władzom NRD, były w Polsce i Europie znane – powiedział w czwartek na konferencji w Opolu ambasador Niemiec w Polsce.
Okazją do przypomnienia wydarzeń powstania antykomunistycznego w NRD z roku 1953 było spotkanie z cyklu „Rozmowy o Niemczech” zatytułowane „17 czerwca 1953 r. 60-ta rocznica powstania w NRD”. Organizował je w czwartek Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej wraz z Fundacją Konrada Adenauera w Polsce. Gościem honorowym był ambasador Niemiec w Polsce Ruediger Freiherr von Fritsch, który wygłosił wykład nt. niemieckiego zrywu sprzed 60 lat.
Zarysował on przebieg wydarzeń z tamtego okresu i opowiedział, że na początku czczona była – wbrew komunistycznemu reżimowi – pamięć o nich. Jednak w późniejszych latach odprężenia, pamięć o 17 czerwca blakła.
Historyk z Uniwersytetu Warszawskiego i b. dyrektor Instytutów Polskich w Lipsku i Duesseldorfie dr Kazimierz Wóycicki mówił z kolei, że w Polsce świadomość tamtych wydarzeń w NRD, jeśli zaistniała, to na krótko, bo był to dla nas „najciemniejszy moment stalinizmu”. Poza tym zryw był - jego zdaniem - zbyt krótki i nie było czasu na interakcję z polskiej strony. Dziś problem związany z nagłaśnianiem tamtych wydarzeń polega na tym, że „nie miały one twarzy”; „Stał za nimi tłum” – dodał dr Wóycicki.
Historyk z Uniwersytetu Warszawskiego i b. dyrektor Instytutów Polskich w Lipsku i Duesseldorfie dr Kazimierz Wóycicki mówił z kolei, że w Polsce świadomość tamtych wydarzeń w NRD, jeśli zaistniała, to na krótko, bo był to dla nas „najciemniejszy moment stalinizmu”. Poza tym zryw był - jego zdaniem - zbyt krótki i nie było czasu na interakcję z polskiej strony.
Wieloletnia senator ziemi opolskiej prof. Dorota Simonides obecna w czwartek na spotkaniu zaznaczyła, że informacja o zrywie w Niemczech dotarła do niej, gdy była na studiach. „Bardzo to nami wstrząsnęło, bo – za co przepraszam Niemców – byliśmy przekonani, że nie są przygotowani do prawdziwej rewolucji. I nagle się okazało, że byli” – mówiła.
Zaciekawienie uczestników spotkania wzbudziła osobista opowieść ambasadora o tym, jak w czasach największych obostrzeń na granicy NRD-RFN postanowił pomóc swojemu kuzynowi i jego kolegom uciec z NRD fałszując paszport. „To się już przedawniło, więc mogę przyznać, że za to fałszowanie odpowiadałem ja” – zdradził i opowiedział m.in. jak podrabiał stemple potrzebne do paszportu.
Spotkaniu w ramach cyklu „Rozmowy o Niemczech” towarzyszyła wystawa ”Opozycja i opór w NRD”, będącą częścią polsko-niemieckiej wystawy: „Polacy i Niemcy przeciwko komunistycznej dyktaturze”.
Wśród przyczyn wydarzeń z czerwca 1953 r. wymienia się kryzys polityczny i ekonomiczny, podwyżki cen żywności czy zwiększenie norm wydajności pracy.
W maju 1953 roku Komitet Centralny Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED), zapowiedział podwyższenie norm produkcyjnych. Robotnicy z prestiżowej budowy Stalin-Allee w Berlinie 16 czerwca na znak protestu przerwali pracę, domagając się odwołania tej decyzji.
Tego dnia przed siedzibą rządu NRD odbyła się wielotysięczna demonstracja przeciw polityce gospodarczej. 17 czerwca protest objął cały Berlin oraz inne miasta NRD. Przed siedzibą rządu zgromadził się liczący kilkadziesiąt tysięcy osób tłum. Dowództwo sowieckich wojsk w NRD ogłosiło trwający blisko miesiąc stan wyjątkowy w Berlinie i niemal całym kraju. Protesty krwawo spacyfikowano, a władze komunistyczne rozpoczęły nagonkę na "prowokatorów". Do wieczora 17 czerwca Rosjanie opanowali sytuację. Choć, jak stwierdził w czwartek w Opolu ambasador RFN, w niektórych miejscach protesty trwały dłużej.
Historycy oceniają, że podczas wydarzeń czerwcowych z 1953 r. w NRD zginęło ok. 80-100 osób, a 15 tys. aresztowano i skazano na długoletnie wyroki. Podczas procesów wykazywano, że bunt sterowany był przez "klasowego wroga" z Berlina Zachodniego. W RFN 17 czerwca szybko zaczęto obchodzić jako Dzień Jedności Niemiec, co trwało do zjednoczenia państw niemieckich w 1990 r. (PAP)
kat/ mrt/ rda/