Dzielenie się przez byłe więźniarki KL Ravensbrueck swoimi historiami i przeżyciami z młodzieżą, która może przekazać dalej wiedzę o tych tragicznych doświadczeniach, to zdaniem uczestników czwartkowego seminarium w Senacie, ważny aspekt zachowania pamięci o obozie.
Zastępca przewodniczącego senackiej Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej Jan Michalski podkreślił, że mijająca w tym roku 70. rocznica wyzwolenia obozu Ravensbrueck i zakończenia II wojny światowej, to dobra okazja do przypomnienia tragicznych dziejów Polaków w tamtym okresie. "Jednak żaden podręcznik nie odda dramatu tamtych czasów, dlatego tak ważne jest przekazywanie o nich wiedzy młodzieży, bowiem odzyskiwanie z niepamięci, to także zapisywanie w świadomości młodego pokolenia tamtych przeżyć" - mówił. Przypomniał też, że uchwałą Senatu z 2011 r. kwiecień ustanowiono miesiącem pamięci o ofiarach niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Ravensbruck.
Podczas czwartkowego seminarium przedstawiono poświęcony doświadczeniom obozowym projekt IPN "O tym nie można zapomnieć". "Pięć lat temu pojawił się pomysł spotkania dla młodzieży prezentującego wspomnienia więźniarek Ravensbrueck, bo w Polsce niewiele osób o nim słyszało. I pomyślałam, że warto przybliżyć młodym ten temat, zwłaszcza że okazało się, iż są nim naprawdę zainteresowani i tak powstał projekt. Młodzież najpierw otrzymywała porcję wiedzy, później podczas warsztatów uczyła się przeprowadzania wywiadu, posługiwania kamerą i prezentowania przygotowanego materiału, co potem wykorzystywała nagrywając rozmowy z byłymi więźniarkami. Elementem projektu jest też udział młodzieży w uroczystościach rocznic oswobodzenia obozu" - opowiadała Anna Klimowicz z Biura Edukacji Publicznej IPN.
Zdaniem przewodniczącej Klubu Byłych Więźniów Obozu Koncentracyjnego Ravensbrueck Alicji Gawlikowskiej korzyść z takich projektów, jak ten IPN "O tym nie można zapomnieć", jest obustronna. "Dają jakąś więź z młodymi i możliwość przekazania wspomnień, które może nie są bardzo przyjemne, ale dla nas bardzo istotne" - zaakcentowała.
Wiceprezes Instytutu Paweł Ukielski zaznaczył, że IPN prowadzi szereg działań edukacyjnych, ale ten projekt poszedł o krok dalej. "Przyczynił się do powstania dużej, międzypokoleniowej rodziny - prababć i prawnuków, w której każdy daje z siebie to, co ma najcenniejsze - panie dają doświadczenie, swoje przeżycia i wiele ciepła, które mimo tego wszystkiego w sobie mają. A młodzież - energię i zainteresowanie i ta niezwykła mieszanka daje znakomite efekty. Doświadczenie obozów jest jednym z najważniejszych w totalitarnej historii XX w. By ta historia nigdy się nie powtórzyła musimy pamiętać, co może się wydarzyć, gdy nieludzkie ideologie zawładną umysłami" - powiedział.
Zdaniem przewodniczącej Klubu Byłych Więźniów Obozu Koncentracyjnego Ravensbrueck Alicji Gawlikowskiej korzyść z takich projektów jest obustronna. "Dają jakąś więź z młodymi i możliwość przekazania wspomnień, które może nie są bardzo przyjemne, ale dla nas bardzo istotne" - zaakcentowała.
Wspominając okres przed wybuchem wojny, kiedy zdała maturę podkreśliła, że ona i jej rówieśnicy byli bardzo szczęśliwi. "Mówiło się o wojnie, ale nie było tego uczucia strachu, że coś się zmieni w naszym życiu. Rzeczywistość okazała się inna, przyniosła smutne doświadczenia. Przesiedziałam cztery lata w Ravensbrueck, wcześniej pół roku na Pawiaku za pracę konspiracyjną. Jedynym moim marzeniem było wrócić do Polski, do Warszawy, choć wiedziałam, że nie czeka tam na mnie ani dom, ani rodzice. Oczywiście nie można było od razu zapomnieć co człowiek przeżył, ale staraliśmy się jakoś to odsuwać. Uważaliśmy, że najważniejsze jest planowanie przyszłości" - opowiadała.
Jak zaznaczyła, dla niej kluczowe były studia. "A ponieważ w Warszawie nie bardzo miałam oparcie, skorzystałam z zaproszenia obozowej koleżanki do Krakowa. Zamieszkałyśmy razem w skromnym mieszkanku, dostałam się na medycynę. Jednak nie czułam się tam najlepiej, dlatego zaraz po studiach wróciłam do Warszawy. Muszę też przyznać, że najcięższym okresem w moim życiu wcale nie był obóz, ale powrót do powojennej Polski, pełen niepewności. Pamiętałyśmy tę Polskę inną, a przyjechałyśmy do kraju, który był trochę nie nasz, o różnych rzeczach nie można było mówić, a ci, co za dużo mówili trafiali do więzień. Dlatego to właśnie był najtrudniejszy okres w moim życiu" - podsumowała Gawlikowska.
W Ravensbrueck w pobliżu miejscowości Fuerstenberg w Brandenburgii powstał w 1939 r. największy na terenie Niemiec obóz koncentracyjny dla kobiet. Do końca wojny przeszło przez niego ok. 132 tys. kobiet i 1 tys. dziewcząt z kilkudziesięciu krajów Europy. Ponad 90 tys. z nich zamordowano lub zmarły w wyniku głodu, chorób lub dokonywanych na nich eksperymentów medycznych. Wśród więzionych w Ravensbrueck kobiet było 30-40 tys. Polek, z których wiele deportowano tam po upadku powstania warszawskiego; 17 tys. Polek zginęło. W Ravensbrueck więziono też 20 tys. mężczyzn. 30 kwietnia 1945 r. oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do obozu, w którym pozostało jedynie 2 tys. chorych więźniów. (PAP)
akn/ dym/