Opublikowanie przez portal Onet.pl kwestionowanego zdjęcia było "przykrą pomyłką" fotoedytorki - mówił przed krakowskim sądem świadek w procesie o znieważenie przez portal pamięci Marii Brodackiej - konspiratorki i więźniarki rozstrzelanej w Palmirach podczas niemieckiej okupacji.
Sprawa dotyczy zdjęcia, opublikowanego 15 marca 2016 r. na portalu Onet.pl, przedstawiającego kobiety prowadzone na egzekucję w Palmirach. Ilustrowało ono tekst o romansach Polek z Niemcami i prostytucji podczas okupacji.
Na zdjęciu swoją matkę rozpoznał Krystian Brodacki, który z inicjatywy Reduty Dobrego Imienia złożył pozew przeciwko portalowi. Domagał się w nim przeprosin za znieważenie matki oraz 150 tys. zł zadośćuczynienia.
W poniedziałek w procesie zeznawali kolejni świadkowie: dyrektor zarządzający segmentu Onet, odpowiedzialny za zarządzanie biznesowe i produktowe redakcji, oraz fotoedytorka.
Dyrektor poinformował, że opublikowanie zdjęcia było błędem, "przykrą pomyłką" fotoedytorki, która wybrała je z serwisu fotograficznego pomimo opisu w języku angielskim, że dotyczy ono kobiet prowadzonych na egzekucję. Podał również, że zdjęcie wraz z tytułem, odnoszącym się do artykułu, widniało na stronie głównej portalu od godz. 16.51 do 21.29; potem zostało zdjęte. Według jego relacji, artykuł był anonsowany na stronie głównej przez dwa różne zdjęcia – to feralne mogło zobaczyć ok. 20 proc. czytelników.
Świadek poinformował również, że po reakcji Reduty Dobrego Imienia Onet wysłał oświadczenie, w którym poinformowano o pomyłkowym wykorzystaniu zdjęcia i usunięciu go oraz przeproszono osoby urażone. Link do oświadczenia Onetu zamieszczono także przy artykule. Ponadto fotoedytorka została zawieszona na miesiąc; udała się także do Palmir, gdzie złożyła kwiaty i wykonała zdjęcia do artykułu o zbrodni palmirskiej, jaki ukazał się dwa tygodnie później na stronie głównej Onetu. Także w tym roku w czerwcu Onet opublikował artykuł o zbrodni w Palmirach – podał świadek.
Przesłuchanie fotoedytorki odbyło się z wyłączoną jawnością – o co wnosiła pełnomocniczka Onetu. Sąd nie podał w postanowieniu powodów wyłączenia jawności; według pełnomocniczki również były one niejawne.
Na następnej rozprawie w grudniu sąd prawdopodobnie przesłucha wydawcę strony głównej Onetu w dniu publikacji zdjęcia i odda głos stronom. Prawdopodobnie dojdzie wtedy do zakończenia procesu.
Jak powiedział PAP przed pierwszą rozprawą powód Krystian Brodacki, zestawienie artykułu ze zdjęciem kobiet prowadzonych na egzekucję "było niedopuszczalne i dowodzące absolutnego nieprofesjonalizmu dziennikarskiego". "Tu nie chodzi tylko o moją mamę - tu chodzi o obrażenie wszystkich kobiet polskich, które walczyły z okupantem, czy też dzielnie się w tym czasie zachowywały" - mówił Brodacki.
Według początkowych informacji prasowych ze strony powodów, jedną z kobiet ubraną w charakterystyczny płaszcz w kratę była Maria Brodacka. W toku procesu strona pozwana dostarczyła do sądu informacje, że tożsamość kobiety w płaszczu w kratę została już dawno ustalona i nie jest nią Maria Brodacka.
"W muzeum w Palmirach znajduje się zdjęcie, na którym stwierdzono tożsamość osoby w płaszczu w kratę, ta informacja jest również dostępna w prasie w relacji o otwarciu ekspozycji w Palmirach. Przynajmniej od 2011 roku ta osoba nie jest bezimienna. Dokonaliśmy takiego potwierdzenia i materiały wpłynęły do sądu - stąd może pytania sądu dotyczące tej osoby i zdziwienie nimi na sali" – wyjaśniła PAP po poprzedniej rozprawie pełnomocniczka strony pozwanej mec. Anna Cichońska.
Z kolei reprezentująca powoda mec. Monika Brzozowska-Pasieka poinformowała PAP, że tożsamość osoby w płaszczu w kratę, która - jak się okazuje - nie jest matką powoda, absolutnie nie wpływa na roszczenia pozwu. "Trzeba na ten problem szerzej popatrzeć. Tak naprawdę nie ma to znaczenia dla procesu. Dla pana Krystiana Brodackiego to zdjęcie to jest ostatnie zdjęcie jego matki, i to tuż przed tragiczną śmiercią. Kwestia tożsamości nie jest kwestią sporną, jak przyznawaliśmy. Tu chodzi o szerszy kontekst i pamięć ofiar" - powiedziała mec. Brzozowska-Pasieka.
Także prezes Reduty Dobrego Imienia Mira Wszelaka powiedziała PAP, że wspierany przez Redutę Krystian Brodacki "domaga się zadośćuczynienia w postaci 150 tys. zł na cele społeczne za obrazę jego mamy i wszystkich Polek, które zostały zniesławione w artykule o kolaboracji Polek z Niemcami, a dokładnie poprzez zdjęcie, które ilustrowało bohaterskie Polki prowadzone na egzekucję w Palmirach". "Zdjęcie to w wyjątkowy sposób szkalowało, obrażało te właśnie bohaterskie kobiety" – podkreśliła prezes Reduty Dobrego Imienia.
Jak wyjaśniła, "przeprosiny na łamach Onetu zdecydowanie nie były wystarczające, nie wskazano, kogo Onet przeprasza, zamieszczone były w miejscu, które absolutnie nie było widoczne, w związku z czym pan Krystian Brodacki, jak również Reduta Dobrego Imienia absolutnie tego nie akceptuje". "Domagamy się przeprosin w widocznym miejscu, przeprosin konkretnie pana Krystiana Brodackiego. Jest to o tyle ważne, że będzie to przykład dla kolejnych mediów i sygnał, że tego typu oszczerstwa i szkalowanie dobrego imienia jest absolutnie niedopuszczalne w cywilizowanym kraju, w jakim żyjemy" - dodała prezes RDI.
Maria Brodacka z domu Jaxa-Rożen, wdowa po zmarłym w 1939 r. w obronie Warszawy Antonim Stanisławie Brodackim, córka generała Wojska Polskiego Władysława i siostra pułkownika WP Stanisława, od pierwszych dni okupacji była zaangażowana w konspirację. Działała w organizacji PLAN (Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa) i ukrywała ściganego listami gończymi dowódcę wydziału bojowego PLAN Kazimierza Andrzeja Kotta, którego potem wyekspediowała z Warszawy. Za pomoc w jego schwytaniu wyznaczono wysoką nagrodę pieniężną.
Została wydana gestapo przez nianię jej 2,5-letniego syna Krystiana i aresztowana na początku 1940 r. Przeszła okrutne śledztwo w warszawskich więzieniach przy ul. Rakowieckiej i na Pawiaku, nie wydając nikogo. 14 czerwca 1940 roku została rozstrzelana w Palmirach pod Warszawą, miejscu masowych mordów na Polakach, gdzie Niemcy zabili 2,2 tys. osób.
Na opublikowanym przez Onet.pl zdjęciu niemiecki fotograf uwiecznił ostatnie chwile kobiet przywiezionych z Pawiaka do Palmir w czerwcu 1940 r. (tzw. styczniówek - aresztowanych w styczniu 1940 r.). Na zdjęciu, znajdującym się w Muzeum Zbrodni w Palmirach, jedna z kobiet prowadzonych na rozstrzelanie jest ubrana w charakterystyczny płaszcz w kratę. (PAP)
hp/ itm/