Historia złamania przez pracowników polskiego Biura Szyfrów sowieckich kodów radiowych i wpływ tego faktu na losy wojny polsko-bolszewickiej i Bitwy Warszawskiej 1920 roku znalazły się w najnowszej książce doc. Grzegorza Nowika "Rozszyfrowano +rewolucję+".
Jak przypomniał, w trakcie kwerend zespół naukowy miał okazję przejrzeć tysiące teczek znajdujących się w Centralnym Archiwum Wojskowym, które przez lata nie były udostępniane badaczom. "W trakcie tych kwerend, osiem lat temu udało się odnaleźć akta polskiego Biura Szyfrów. I te akta do pewnego stopnia zmieniły nasz obraz wojny. Wcześniej opracowując dokumenty zastanawialiśmy się, skąd polski wywiad miał tak precyzyjne informacje na temat działań nieprzyjaciela" - podkreślił historyk.
Zaznaczył równocześnie, że dopiero kiedy natrafił na akta Biura Szyfrów okazało się, że każda niemal decyzja polskich sztabów była oparta na informacjach z komórek radiowywiadu. Zespoły te przechwytywały rosyjską korespondencję, następnie poddawały ją dekryptażowi i na jej podstawie formułowały własne plany działań zbrojnych. "Te informacje były wykorzystywane od szczebla dywizyjnego aż po strategiczny. Dzięki szyfrom m.in. dowiedzieliśmy się, że Rosjanie przygotowują się do wojny 1920 roku. Dlatego uderzenie Piłsudskiego na Kijów było uderzeniem prewencyjnym, wyprzedzającym rosyjskie działania" - mówił Nowik.
Historię złamania sowieckich kodów radiowych historyk opisał w publikacji, której pierwszą część zatytułował "Zanim złamano Enigmę... Polski radiowywiad podczas wojny z bolszewicką Rosją". Część druga jest dopełnieniem pierwszej i nosi tytuł "Rozszyfrowano +rewolucję+".
"Tytułowa +rewolucja+ to szyfr rosyjski, wprowadzony 12 sierpnia 1920 roku. Jednak rozszyfrowanie rewolucji to nie tylko złamanie szyfru, ale także zatrzymanie pod Warszawą pochodu bolszewickiej rewolucji idącej na Zachód. Zatrzymanie symboliczne, ponieważ szyfr w ciągu kilku godzin złamali por. Jan Kowalewski, kierujący polskim radiowywiadem i sekcją łamania szyfrów zagranicznych Biura Szyfrów i prof. matematyki Stefan Mazurkiewicz, później prorektor Uniwersytetu Warszawskiego" - powiedział Nowik.
Część druga książki - jak relacjonował - rozpoczyna się polskim odwrotem z Ukrainy w 1920 roku, który "wbrew utartym opiniom nie był ucieczką, ale regularnym odwrotem", w czasie którego systematycznie starano się przeciwstawić Armii Czerwonej. "Polski plan prowadzenia wojny wystudiował Józef Piłsudski na podstawie sposobu prowadzenia działań na Wschodzie w minionych epokach. Kluczowym punktem było opanowanie błot poleskich, które stanowiły łącznik między Ukrainą i Białorusią i dawały możliwość swobodnego manewru zbrojnego na tamtych terenach. Do pełnej swobody tych działań potrzebny był: radiowywiad informujący gdzie uderzy przeciwnik i dobrze zorganizowane wojska kolejowe umożliwiające ruch przez Polesie" - powiedział historyk.
Zwrócił także uwagę na fakt, że zasadniczym celem Bitwy Warszawskiej było wyeliminowanie słabszego frontu na Ukrainie, a zwłaszcza pokonanie najsłabszej - w opinii Piłsudskiego - armii konnej Budionnego. Marszałek uważał - jak dodał Nowik - że jeżeli przeciwnik zostanie zatrzymany na Ukrainie, wówczas wojska z tego obszaru będzie można przerzucić na Białoruś i tam pokonać armię Tuchaczewskiego maszerującą na zachód.
"Realizację tego planu umożliwiło przejęcie dokładnych rozkazów frontu ukraińskiego, które zmieniały dotychczasowy plan wojny z Polską, zakładający zjednoczenie wojsk z Białorusi i Ukrainy w rejonie Brześcia i wspólne uderzenie na Warszawę. Tymczasem według przejętych przez Polaków dzięki kodom rozkazów, wojska sowieckie z Ukrainy miały za zadanie zdobycie Lwowa i marsz na Nizinę Węgierską, potem na Wiedeń, Bałkany i do Włoch, czyli że rewolucję zamierzano wzniecić nie tylko przez Warszawę - w Berlinie i w Paryżu, czyli w Europie Zachodniej, ale również w Europie Południowej" - zaznaczył Nowik.
Jak podkreślił, przejęte dzięki kodom rozkazy umożliwiły zorganizowanie przeciwdziałania i po starciu w rejonie Brodów i Beresteczka zmuszenie armii konnej Budionnego na pewien czas do odwrotu, co dało stronie polskiej czas do przegrupowania do Bitwy Warszawskiej. "Bitwa pierwotnie miała mieć miejsce w rejonie Brześcia. Nie udało się to jednak, bo po pierwsze miasto upadło, a polski radiowywiad wykrył koncentrację nieznanej armii rezerwowej sowieckiej w rejonie Lidy. Znalazłaby się ona dokładnie na linii uderzenia z rejonu Brześcia, więc marszałek odwołał decyzję o ataku spod Brześcia" - opowiadał historyk.
Po wyjaśnieniu sytuacji okazało się, że nie była to armia rezerwowa, ale radiostacje 3. Armii, które nie nadążyły za sztabami. "Kiedy zostało to wyjaśnione, marszałek zaczął na nowo konstruować plan bitwy, która została przesunięta w rejon Wieprza i Wisły, na połowę sierpnia. Piłsudski zastanawiał się, jaki będzie pomysł sowiecki na bitwę - czy pójdą wprost na Warszawę od wschodu czy obejdą ją od zachodu. Przyjęty plan, jak się okazało, był połączeniem obu koncepcji, na szczęście mieliśmy jednak możliwość obserwacji jego powstawania dzięki kodom oraz kontrwywiadowi" - dodał Nowik.
Podsumowując zaznaczył, że głównym celem jego książki było pokazanie, w jaki sposób sztaby polskie podejmowały decyzje oparte na wiedzy uzyskanej dzięki radiowywiadowi. "I tak samo decydowano później w kolejnych kampaniach - bitwie niemeńskiej, zamojskiej czy na Wołyniu, i tak już było aż do 1939 roku. Wydaje się, że odkrycia te mogą skłaniać do znaczącej zmiany spojrzenia na Bitwę Warszawską" - podkreślił historyk.
"Od Bitwy minęło już 90 lat, a polska nauka historyczna - zdaniem doc. Nowika - nie zdobyła się na zebranie, zanalizowanie, opracowanie i wydanie dokumentacji politycznej i wojskowej tego okresu. W Polsce przed II wojną zaczęto publikować dokumenty dotyczące wojny polsko-bolszewickiej, jednak do 1939 roku udało się dojść tylko do 12 sierpnia 1920 roku".
Wydanie publikacji jest planowane na wrzesień.
Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z doc. Grzegorzem Nowikiem. (PAP)
akn/ abe/ gma/