Kubański przywódca Raul Castro wezwał w poniedziałek prezydenta USA Baracka Obamę do zniesienia embarga wobec Kuby. Przywódcy w czasie spotkania w Hawanie zadeklarowali wolę dalszej normalizacji stosunków między obu krajami. Punktem spornym były prawa człowieka.
"Nadszedł nowy dzień" w relacjach między Stanami Zjednoczonymi a Kubą - oświadczył Obama na konferencji, stojąc u boku Castro po spotkaniu przywódców w hawańskim Pałacu Rewolucji. Pochwalił zarazem "ducha otwartości" swego kubańskiego rozmówcy.
Amerykański prezydent przyznał, że pozostały różnice zdań w kwestii demokracji i praw człowieka, zwłaszcza swobody wypowiedzi i stowarzyszeń oraz wolności religijnej, ale obaj politycy mieli "uczciwe i szczere" rozmowy na ten temat. Zapewnił, że droga, którą obrały USA względem Kuby, będzie kontynuowana również przez kolejną administrację.
Raul Castro na zakończenie rozmów wyraził opinię, że Kuba i USA muszą "akceptować i respektować rozbieżności". Odpowiadając na pytanie amerykańskiego dziennikarza, żywiołowo zaprzeczył, by w kraju byli więźniowie polityczni. "Dajcie mi teraz listę, a ich uwolnię. Dajcie nazwisko lub nazwiska... Jeśli będzie lista, zostaną uwolnieni przed nocą" - mówił na wspólnej konferencji.
Oświadczył, że żaden kraj na świecie nie spełnia wszystkich międzynarodowych standardów, jeśli chodzi o przestrzeganie praw człowieka. Jak oznajmił, dla Kubańczyków jest "niewyobrażalne", by rząd nie zapewniał opieki zdrowotnej, edukacji, wyżywienia czy bezpieczeństwa socjalnego obywatelom, co zostało odebrane jako wyraźna aluzja do USA.
Castro kolejny raz wezwał także Waszyngton do zwrotu terenu, na którym znajduje się baza Guantanamo, i zniesienia handlowego embarga. O dotychczasowych wysiłkach Obamy w tej kwestii wypowiedział się z uznaniem, choć ocenił, że są niewystarczające.
To trzecie spotkanie obu przywódców od ogłoszenia pod koniec 2014 roku zbliżenia między krajami. Rozmowy w Hawanie w poniedziałek, drugiego dnia historycznej wizyty Obamy na Kubie, odbywały się za zamkniętymi drzwiami.
Przyjazd Obamy to pierwsza wizyta prezydenta USA na Kubie od 88 lat. Biały Dom podkreśla, że wpisuje się ona w amerykańską politykę otwarcia wobec krajów kontynentu latynoamerykańskiego. Prezydentowi USA towarzyszą Pierwsza Dama Michelle oraz córki Sasha i Malia, a także przedstawiciele kół biznesu, grupa kubańskich Amerykanów oraz około 20 kongresmanów.
Po przylocie Barack Obama spotkał się już z kardynałem Jaime Ortegą, który wraz z papieżem Franciszkiem pomógł w pierwszej fazie wznawiania kontaktów USA z wyspą po ponad 50 latach zimnej wojny. Program wizyty nie przewiduje natomiast spotkania z Fidelem Castro.
W programie znalazły się też rozmowy z kubańskimi przedsiębiorcami i przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego.
USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Kubą za prezydentury Dwighta Eisenhowera w 1961 roku. Była to reakcja na wzrost napięć w relacjach z rewolucyjnym rządem Fidela Castro. Wprowadzone przez Eisenhowera embargo na więzi handlowe z Kubą i oficjalne kontakty międzyludzkie było od tego czasu wielokrotnie zaostrzane przez amerykański Kongres. W grudniu 2014 roku prezydenci USA i Kuby ogłosili historyczne ocieplenie relacji. Od tego czasu USA stopniowo wprowadzają w życie różne ułatwienia w kontaktach z Kubą. (PAP)
ksaj/ mc/
arch.