Złożeniem kwiatów pod Pomnikiem Martyrologii, wspólną modlitwą, apelem pamięci oraz salwą honorową uczczono w czwartek w Łodzi 72. rocznicę spalenia przez Niemców więźniów Radogoszcza i zakończenie okupacji niemieckiej w Łodzi.
19 stycznia mieszkańcy Łodzi, rodziny ofiar, kombatanci wojenni, władze samorządowe miasta i regionu, związkowcy, przedstawiciele środowisk religijnych oraz kompania honorowa Wojska Polskiego, oddali hołd ofiarom hitlerowskiego więzienia oraz poległym w czasie II Wojny Światowej. Uroczystość odbyła się na terenie dawnego więzienia, dziedzińcu dzisiejszego Muzeum na Radogoszczu - oddziału Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.
Utworzono je w miejscu, w którym od 1940 r. najpierw funkcjonował niemiecki obóz, a później więzienie policyjne. Na kilkadziesiąt godzin przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Łodzi, w nocy 17/18 stycznia 1945 r., Niemcy podpalili więzienne budynki. W płomieniach zginęło ok. 1,5 tys. osób.
Podczas uroczystości przypominających tragiczne wydarzenia sprzed 72 lat wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski zwrócił uwagę, że choć te fakty wydają się dziś odległą historią, nadal pozostają w zasięgu zaledwie jednego pokolenia.
"Fragmenty murów, pośród których każdego roku stoimy, kamienny bruk na dziedzińcu dawnej fabryki zamienionej podczas wojny w hitlerowskie więzienie, wciąż wydają niemy krzyk trwogi, który nakazuje nam pamiętać o tych tragicznych wydarzeniach i oddać hołd ofiarom wojny" – powiedział Piątkowski.
Ostatni żyjący były więzień Radogoszcza Donat Doliwa: To było straszne więzienie. Trzy razy dziennie były apele i trzy razy dziennie bicie. Trzymano nas rozebranych do pasa na mrozie tak długo aż żandarm nie odliczył, czy są wszyscy więźniowie. Ale żeby ktoś mógł stąd uciec nie było mowy. A warunki były gorsze niż w różnych obozach. W obozach było więcej swobody, tu jej nie było wcale. Jeśli ktoś poczuł się źle - trafiał do sanitariusza Mateusza, który miał laskę grubszą od mojej - i nie wracał już na górę. To była wykańczalnia.
Dodał, że bardzo ważne memento "dla nas współczesnych" wyryto na kamiennej tablicy radogoskiego mauzoleum: "Tu spoczywamy zamordowani w przeddzień wolności; imiona i ciała zabrał nam ogień; żyjemy tylko w waszej pamięci; niech śmierć tak nieludzka nie powtórzy się więcej".
"Dymy wojennej pożogi rozwiewa powoli wiatr historii. Coraz mniej pośród nas świadków tamtych zdarzeń, ale to nie zwalnia nas z ciągłych starań o utrwalanie wartości najwyższych: tolerancji, pokoju oraz życia w bezpiecznym, wolnym kraju" – podkreślił wiceprezydent.
Przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Tomasz Kacprzak zaznaczył, że dawne więzienie na Radogoszczu "niesie ze sobą przestrogę - jedną z najbardziej ważnych, jaką dała nam historia – przestrogę przed nienawiścią, totalitarnymi rządami opartymi o kłamstwo i pogardę". "Te zahartowane ogniem mury ostrzegają przed każdą ideologią, której przedstawiciele są przekonani, że nic nie znaczą moralność, empatia, prawda, szacunek dla człowieka – jego praw, godności, a także inności pod wieloma względami" – mówił Kacprzak.
Z apelem o kultywowanie pamięci o historii zwrócił się do młodych pokoleń przewodniczący Wojewódzkiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych Mirosław Pejka. "Róbcie wszystko, żeby był pokój na świecie i żeby nie spotkał was taki los, jak nas" – powiedział.
Obecny na uroczystościach ostatni żyjący były więzień Radogoszcza 96-letni dziś Donat Doliwa opisał zgromadzonym swój pobyt w tym miejscu. Trafił do niego w grudniu 1943 r. i przebywał do stycznia 1944 r. Został zwolniony na rok przed podpaleniem więzienia.
"To było straszne więzienie. Trzy razy dziennie były apele i trzy razy dziennie bicie. (…) Trzymano nas rozebranych do pasa na mrozie tak długo aż żandarm nie odliczył, czy są wszyscy więźniowie. Ale żeby ktoś mógł stąd uciec nie było mowy. A warunki były gorsze niż w różnych obozach. W obozach było więcej swobody, tu jej nie było wcale. (…) Jeśli ktoś poczuł się źle - trafiał do sanitariusza Mateusza, który miał laskę grubszą od mojej - i nie wracał już na górę. To była wykańczalnia" – mówił Doliwa.
Więzienie na Radogoszczu Niemcy utworzyli w byłej fabryce włókienniczej Samuela Abbego.
W latach 1940-41 trafiali tam głównie Polacy masowo wysiedlani ze swoich gospodarstw. Od połowy 1942 r. Radogoszcz był przede wszystkim więzieniem przejściowym dla mężczyzn, których wysyłano do więzień, obozów pracy karnej lub obozów koncentracyjnych.
Niemcy ogień pod więziennymi budynkami podłożyli w nocy 17/18 stycznia 1945 r., skazując na śmierć ok. 1,5 tys. osób. Uratowało się ok. 30 więźniów. 19 stycznia 1945 r., do miasta wkroczyła 69. Armia I Frontu Białoruskiego, co uznaje się za dzień zakończenia okupacji niemieckiej w Łodzi. (PAP)
bap/pat/