Wpis terenów Stoczni Gdańskiej na listę UNESCO daje gwarancję wszystkim Polakom, całemu narodowi, że świat będzie pamiętał o „Solidarności” – powiedziała wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdalena Gawin.
Gawin przypomniała, że wniosek o wpisanie terenów po Stoczni Gdańskiej został w tym roku złożony w siedzibie UNESCO w Paryżu. "To jest właśnie ta droga, gdzie Polska może zabezpieczyć pamięć o +Solidarności+ na zawsze. Ja tylko przypominam, że sygnatariuszami tych uchwał UNESCO jest ponad 180 państw z całego świata" - powiedziała w czwartek w TVN Info wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdalena Gawin.
"Wpis do UNESCO daje gwarancję wszystkim Polakom, całemu narodowi, że świat będzie pamiętał o +Solidarności+ (...) że dziedzictwo +Solidarności+ zostanie zabezpieczone właściwie" - podkreśliła wiceminister kultury.
"Natomiast co, jeśli samorząd lokalny podburza, jeśli absolutnie ignoruje pewne zasady, które są przyjęte przez cały świat. Bo cały świat walczy o to, żeby być na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO" - oceniła Gawin.
Magdalena Gawin przypomniała, że wpis na listę UNESCO wymaga spełnienia dwóch zasad - zasady oryginalności obiektów i zasady integralności. Jej zdaniem decyzje władz samorządowych Gdańska, które doprowadziły do wyburzenia części obiektów, są "zbrodnią". "Ponad połowa obiektów Stoczni Gdańskiej została wyburzona. (...) Przypomnę, że w grudniu 2014 r. około czterech i pół tys. osób z całej Polski podpisało się pod listem protestacyjnym w sprawie masowych wyburzeń na terenie Stoczni Gdańskiej. Przypomnę, ten list został podpisany m.in. przez Lecha Wałęsę, przez Zbigniewa Bujaka, przez Henrykę Krzywonos, przez Basila Kerskiego, Andę Rottenberg, przez prof. Waldemara Baraniewskiego i wielu, wielu jeszcze innych" - mówiła.
"Najwybitniejsi eksperci zasiadają w Radzie Ochrony Zabytków i w Głównej Komisji Konserwatorskiej. Te dwa ciała zgodziły się z tym, że trzeba zabezpieczyć teren Stoczni Gdańskiej" - podkreśliła wiceminister kultury. "To jest najcenniejszy teren postindustrialny na terenie Europy" - oceniła Gawin, dodając, że "ważą się losy pojedynczych interesów, pojedynczych osób i losy całego narodu".
Poprzednie próby wpisania terenów Stoczni Gdańskiej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO zakończyły się fiaskiem, bo eksperci UNESCO oceniali, że "na tych terenach można zbudować wszystko". Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego przygotowane w gdańskim samorządzie jeszcze w czasach prezydentury Pawła Adamowicza "pozwalają na bardzo dużą dowolność, jeśli chodzi o wysokość zabudowy czy architekturę".
"Inwestorzy teraz powinni naciskać na samorząd lokalny, dlatego, że w interesie inwestorów jest to, żeby zaczęli budować" - oceniła Gawin. Wiceminister kultury przypomniała też, że "niedawno jeden z inwestorów - Eurostel - dostał zgodę już na budowę, ponieważ obniżył piętra i odsunął się od ECS i zaakceptował warunki, które są niezbędnego do tego wpisu (na listę UNESCO - PAP)". "Gdańsk nie jest w stanie spokojnie rozmawiać" - oceniła Gawin, dodając, że władze lokalne "chcą na siłę, kolanem przeforsować swoje własne plany, bez oglądania się na dobro wspólne".
W grudniu 2017 roku wiceminister kultury jako Centralny Konserwator Zabytków wpisała historyczny zespół budowlany Stoczni Gdańskiej do rejestru zabytków. "40 hektarów Stoczni wraz z zabudowaniami trafiło do rejestru zabytków. I ona jest po prostu objęta ochroną konserwatorską" - wyjaśniła Magdalena Gawin.
Wpis do Wojewódzkiego Rejestru Zabytków oznacza ochronę terenów postoczniowych. Nie oznacza zakończenia inwestycji, lecz narzucenie wymogów, aby inwestorzy przestrzegali tego, co zaleca Wojewódzki Konserwator Zabytków, np. by wysokość inwestycji deweloperów nie przekraczała 30 m. (wysokość Europejskiego Centrum Solidarności). Jedną z ostatnich decyzji byłego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków było odebranie samorządowi Gdańska nadzoru nad najważniejszymi zabytkami w mieście.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ mabo/