Od listopada 2015 r. w każdym apelu pamięci są przywoływane ofiary tragedii smoleńskiej - powiedział w środę szef MON Antoni Macierewicz, pytany o wniosek prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka o odstąpienie od wspominania tych osób podczas obchodów 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca.
W piątek Jaśkowiak powiedział, że zarówno jemu, jako prezydentowi Poznania, jak i organizacjom kombatanckim zależy przede wszystkim na tym, aby "godnie uczcić pamięć Czerwca '56". Dodał jednak, że w obecnej sytuacji, kiedy w apelu pamięci miałby się pojawić wątek smoleński, on na taki apel pamięci podczas uroczystości się stanowczo nie zgadza.
Pytany o to w środę w Brukseli Macierewicz powiedział, że nie zna żadnej organizacji kombatanckiej, która by wystąpiła w tej sprawie i ma wrażenie, że "to jest jakieś partykularne nieporozumienie". Zdaniem szefa MON taka sytuacja oznaczałaby, że pozostawiamy poszczególnym osobom "prawo do selekcjonowania ofiar, których pamięć ze względu na ich bohaterstwo, na ich czyny i ich tragiczną śmierć w służbie ojczyzny" czcimy. "Myślę, że wszyscy jesteśmy w tej sprawie zgodni, że taka selekcja byłaby czynem niegodnym" - dodał minister.
"Decyzja o tym, że w apelu pamięci będą przywoływane ofiary tragedii smoleńskiej nie tylko, że została podjęta już w listopadzie ubiegłego roku, ale od listopada ubiegłego roku we wszystkich sytuacjach, w których jest kompania honorowa i jest apel pamięci, (pamięć tych ofiar) jest przywoływana" - powiedział Macierewicz.
W piątek prezydent Poznania zaapelował o odstąpienie od wspomnienia ofiar katastrofy smoleńskiej w treści apelu pamięci podczas obchodów 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca. "Ja się na ten apel nie zgadzam. Odpowiadam za to, żeby te uroczystości przebiegały w spokoju i jeżeli dojdzie do incydentów, w obecności prezydentów państw, to ja za to będę ponosił odpowiedzialność. Nie mogę się uchylać od odpowiedzialności i chować głowy w piasek, i nie mogę unikać również trudnych decyzji. Jestem za to odpowiedzialny, tak jak za pamięć Czerwca ’56 w następnych latach” – tłumaczył Jaśkowiak.
Główne uroczystości upamiętniające Poznański Czerwiec odbędą się 28 czerwca. Planowana jest obecność prezydentów Polski i Węgier. Uroczystościom ma towarzyszyć wojskowa asysta honorowa. Przed tygodniem "Gazeta Wyborcza" napisała, powołując się na słowa komendanta Garnizonu Poznań, że MON zażądał włączenia do odczytywanego apelu pamięci także ofiar katastrofy smoleńskiej.
Do tej koncepcji krytycznie odniosła grupa kombatantów Poznańskiego Czerwca i część miejskich radnych. W czwartek prezydent Poznania poinformował, że wystosował pismo do Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza z wnioskiem o "odstąpienie od zawołania poświęconego upamiętnieniu ofiar katastrofy smoleńskiej w treści Apelu Pamięci podczas obchodów 60. rocznicy Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 r.".
Jaśkowiak zaznaczył, że czym innym jest ofiara poległych w Czerwcu ’56, którzy zginęli w walce o wolność i demokrację, a czym innym "katastrofa lotnicza, która nie miała precedensu w historii Polski, ale to była katastrofa".
Mjr Dariusz Rojewski, pełniący obowiązki oficera prasowego 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu, któremu podporządkowana jest komenda miejscowego garnizonu, powiedział PAP, że po raz pierwszy wezwania ofiar katastrofy smoleńskiej w apelu pamięci były odczytane w Poznaniu podczas obchodów rocznicy Powstania Wielkopolskiego w grudniu ub. roku. Od tego czasu, jak mówił, we wszystkich apelach pamięci odczytywanych na terenie kraju "ta forma i treść jest kontynuowana".
"Jeżeli organizator uroczystości patriotycznej występuje o wojskową asystę honorową, a w trakcie uroczystości odczytywany jest apel pamięci, to my jesteśmy zobowiązani odczytać apel pamięci w treści zatwierdzonej przez Departament Komunikacji Społecznej MON. Treści Apeli Pamięci zawsze były zatwierdzane przez właściwy Departament MON. Ta zasada obowiązywała niezależnie od tego, kto stał na czele Resortu Obrony Narodowej" – dodał mjr Rojewski.
60 lat temu, 28 czerwca 1956 r. poznańscy robotnicy Zakładów Cegielskiego, wówczas Zakładów im. Stalina, podjęli strajk generalny i zorganizowali demonstrację uliczną, krwawo stłumioną przez milicję i wojsko. Następstwem robotniczego wystąpienia stały się dwudniowe starcia na ulicach miasta. Według badań IPN w starciach zginęło co najmniej 58 osób, a kilkaset zostało rannych. (PAP)
ral/ malk/