Zdjęcia z uroczystości upamiętniających 75. rocznicę lądowania aliantów w Normandii z udziałem królowej Elżbiety II i światowych liderów oraz weteranów zdominowały pierwsze strony czwartkowych wydań brytyjskich gazet.
"Daily Mail" podkreślił, że poświęcenie żołnierzy było "długiem, którego nigdy nie będziemy w stanie spłacić" "Daily Express" zaapelował, "abyśmy nigdy nie zapomnieli ich poświęcenia", a "Daily Mirror" przytoczył słowa królowej Elżbiety II z obchodów w Portsmouth: "w imieniu wolnego świata, dziękujemy!".
Centrowy "The Times" przygotował stonowaną pierwszą stronę ze zdjęciem 99-letniego Johna Jenkinsa, który w środę wspominał w Portsmouth swoje doświadczenia z lądowania w Normandii. "Hołd dla poświęcenia" - napisano o uroczystościach.
Gazeta podkreśliła, że "inwazja na Normandię była nie tylko świadectwem odwagi, ale także inwencji Brytyjczyków i Amerykanów".
Jak przypomniano, D-Day "dało aliantom poczucie wyższej sprawy: przełamania barbarzyńskiego, nieludzkiego reżimu".
"To zwycięstwo jest pamiętane w Wielkiej Brytanii jako ostatnia operacja wojenna, w której brytyjscy dowódcy odegrali kluczową rolę przed przejęciem zwierzchnictwa przez Amerykanów. To było jednak - przede wszystkim - międzynarodowe osiągnięcie: Kanadyjczycy, Australijczycy, Nowozelandczycy, Czesi, Francuzi, Norwegowie i Polacy, wszyscy stracili życie w operacji Overlord i byli reprezentowani wczoraj w Portsmouth" - podkreślono. Dodano, że "część z nich uciekała z terenów okupowanych przez żołnierzy Hitlera; wszystkich napędzało przekonanie, że brutalna ideologia nazizmu była przeciwieństwem cywilizowanego porządku".
Dziennik wyciągnął też "dwie uderzające lekcje polityczne z wydarzeń z czerwca sprzed 75 lat", wskazując na to, że partnerstwo Wielkiej Brytanii ze Stanami Zjednoczonymi opiera się przede wszystkim na współpracy wojskowej i wspólne poczucie bezpieczeństwa.
Jak zaznaczono, oba kraje "uważają, że wydatki na obronność nie są luksusem, ale kluczowym elementem utrzymywania wiarygodności i bezpieczeństwa Zachodu".
Jednocześnie "Times" podkreślił, że "w D-Day chodziło nie tylko o zdobycie przyczółków, ale o wartości", przypominając, że "w trudnych miesiącach walk, kiedy jeden po drugim wyzwalano obozy koncentracyjne, wielu żołnierzy konfrontowało się po raz pierwszy z niezrozumiałą skalą zbrodni".
"Dzisiaj mówi się bardziej o strategicznych rywalach niż wprost wrogach, ale podobne pryncypia wciąż mają zastosowanie. Wielkie siły muszą pracować razem z mniejszymi partnerami, aby zwrócić uwagę na zachowanie autokratycznych reżimów, które naruszają zwykłą ludzką przyzwoitość" - napisano, wskazując m.in. na chińskie obozy reedukacyjne.
Gazeta przestrzegła również przed "nadmiernie triumfalnym" podejściem do lądowania w Normandii, wskazując na popełniane błędy oraz na to, że "w zbyt małym stopniu uznaje się nadzwyczajne wysiłki Armii Czerwonej, której poświęcenie znacznie przewyższyło to pośród aliantów".
"Kiedy jednak weterani umrą, młodsze pokolenie musi zdać sobie sprawę z tego, że lądowanie było wydarzeniem interesującym w większym stopniu niż tylko jako materiał dla holywoodzkich filmów. To był punkt zwrotny w historii" - zakończono.
Z kolei konserwatywny "The Telegraph" skupił się na uroczystych obchodach w Portsmouth, podkreślając, że "75 lat temu europejscy liderzy podjęli decyzje, które zmieniły kurs drugiej wojny światowej, a wczoraj politycy pozostający w ich cieniu odegrali swoją rolę we wspominaniu wydarzeń z 6 czerwca 1944 roku".
Jak zaznaczono, "jedność nie wpisuje się normalnie w styl (amerykańskiego prezydenta Donalda) Trumpa", ale to właśnie "międzynarodowa współpraca sprawiła, że inwazja okazała się sukcesem".
Dziennik ocenił przebieg środowych uroczystości jako "pokaz jedności", wskazując m.in. na obecność Trumpa i będącego jego politycznym przeciwieństwem kanadyjskiego premiera Justina Trudeau, a także udział liderów opozycyjnej Partii Pracy Jeremy'ego Corbyna i Liberalnych Demokratów Vince'a Cable'a, którzy wcześniej odmówili udziału w bankiecie na cześć amerykańskiego prezydenta.
"Telegraph" zwrócił uwagę, że szczególnie poruszające były teksty odczytywane przez światowych przywódców, silnie opowiadające o "determinacji, odwadze i godności" żołnierzy.
Brytyjska królowa Elżbieta II i liderzy piętnastu państw - w tym prezydenci USA Donald Trump i Francji Emmanuel Macron oraz premier Mateusz Morawiecki - oddali w środę hołd weteranom, świętując 75. rocznicę lądowania aliantów w Normandii.
Przygotowana przez brytyjską telewizję publiczną BBC multimedialna uroczystość odbyła się na nabrzeżu w portowym mieście Portsmouth, z którego wyruszali żołnierze uczestniczący w operacji Overlord.
Zaproszonym gościom - wśród nich było ponad 300 weteranów powyżej 90 roku życia - oraz tysiącom widzów zaprezentowano m.in. nagrania archiwalne z okresu drugiej wojny światowej, a także historyczne piosenki i inscenizacje teatralne w wykonaniu czołowych brytyjskich aktorów.
W momencie lądowania w Normandii w ramach Królewskich Sił Powietrznych służyło 12 polskich dywizjonów, z których jedenaście bezpośrednio uczestniczyło w operacjach związanych z D-Day. Wsparcie zapewniały także trzy obsługiwane przez Polaków okręty wojenne, które zostały udostępnione przez Brytyjczyków Polskiej Marynarce Wojennej. Na lądzie istotną rolę odegrała także m.in. 1 Dywizja Pancerna gen. Maczka, która później wyzwoliła Holandię.
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)
jakr/ mobr/ kar/