Kontrowersyjny film niemieckiej telewizji publicznej ZDF "Nasze matki, nasi ojcowie" otrzymał nagrodę Prix Europa. To kolejne wyróżnienie dla serialu krytykowanego w Polsce za nieprawdziwe przedstawienie żołnierzy Armii Krajowej. Jury uznało trzyczęściowy film ZDF za najlepszy europejski krótki serial telewizyjny - podała w piątek agencja dpa. Uroczystość wręczenia nagród w 13 kategoriach odbędzie się w sobotę w Berlinie. O przyznawane od 1987 roku nagrody ubiegało się ponad 660 programów telewizyjnych, radiowych i internetowych z całej Europy, także z Polski.
Wyemitowany w marcu film pokazuje czasy drugiej wojny światowej od niemieckiego ataku na ZSRR w czerwcu 1941 roku do kapitulacji Niemiec przez pryzmat losów pięciorga młodych Niemców z Berlina. W jednym z epizodów rozgrywających się na terenach okupowanej Polski autorzy serialu przedstawili żołnierzy AK jako zagorzałych antysemitów.
Przeciwko wypaczaniu historii protestowały władze polskie oraz liczne środowiska kombatanckie. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski za "skandalicznie nieprawdziwy" uznał fragment filmu dotyczący Polski. We wrześniu w wywiadzie dla tygodnika "Die Zeit" szef polskiej dyplomacji zarzucił twórcom filmu "selektywną pamięć" i nieznajomość historii Europy Wschodniej pod niemiecką okupacją. W odpowiedzi na polską krytykę ZDF pokazała film dokumentalny przedstawiający polski ruch oporu w bardziej wyważony sposób.
Film "Nasze matki, nasi ojcowie" obejrzało łącznie 21 milionów widzów. ZDF sprzedała go do wielu krajów na świecie. Serial pokazano także w Polsce. Film producenta Nico Hofmanna otrzymał wiele niemieckich nagród. Na początku października dostał prestiżową Niemiecką Nagrodę Telewizyjną za najlepszy serial.
Film wywołał w mediach zaciętą dyskusję o odpowiedzialności Niemców za zbrodnie wojenne. Część publicystów zarzucała twórcom, że wybierając na bohaterów sympatycznych młodych ludzi, podchodzących z dystansem do narodowosocjalistycznej ideologii, zakłamują historię, propagując pogląd, że "nazistami byli ci inni". Literaturoznawca Jan Sueselbeck uważa, że autorzy serialu, stosując metody rodem z Hollywoodu, starają się wzbudzić współczucie dla sprawców zbrodni. Inni publicyści twierdzą, że film dobrze ilustruje uwikłanie całego społeczeństwa w zbrodnie.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ az/ mc/