Nasza wiedza o PRL opiera się na sentymentach, wciąż za mało mówimy o wszystkich aspektach tej epoki - uważają uczestnicy konferencji "PRL-owskie re-sentymenty", która w środę zakończyła się w Białymstoku. Ich zdaniem teraz jest dobry czas, by spróbować ocenić PRL.
Interdyscyplinarną konferencję naukową zorganizował Zakład Wiedzy o Kulturze Uniwersytetu w Białymstoku. Obrady trwały dwa dni, wzięli w niej udział naukowcy z całej Polski.
Jak powiedziała dziennikarzom jedna z organizatorek konferencji prof. UwB Alicja Kisielewska, warto przyjrzeć się kulturze PRL-u, bo "jest to temat pozornie znany", szczególnie jeśli chodzi o młode pokolenie. Przypominała panującą wśród młodych ludzi modę na PRL. Jej zdaniem ten sentyment wynika z opowieści rodziców, którzy pamiętają z tamtego okresu tylko to, co dobre. A powodów do wspominania PRL-u sentymentalnie jest dużo - zaznaczyła. "Z perspektywy czasu wszystko wydaje się łagodniejsze i ten PRL nie jest dzisiaj taki straszny, jak 20 lat temu" - mówiła.
Zauważyła, że obiegowa wiedza na temat PRL-u, to jest wiedza przefiltrowana np. przez popularne kino i komedie, takie jak kultowy "Miś" czy serial "Alternatywy 4". "Tam PRL jest groteskowy. Myślę, że jest groteskowo-straszny dla osób, które znają tę epokę i groteskowo-śmieszny dla osób, które jej nie znają" - uważa Kisielewska.
Ale - jak dodała - PRL to także resentyment. "To jest wrogość, nienawiść, to jest manipulowanie przez władzę, to jest takie oblicze PRL-u mało znane studentom. Nawet te osoby, które żyły w czasach PRL-u, chcą o tym zapomnieć" - mówiła Kisielewska.
Jej zdaniem, teraz jest dobry czas, aby podejmować próby oceny tej epoki. "Perspektywa naukowa wymaga pewnego dystansu, właśnie ten dystans już jest, 27 lat to dystans pokolenia. To jest bardzo dobry czas, żeby popatrzeć już bez zbędnych emocji, spróbować go lepiej poznać" - przekonywała.
Dr hab. Barbara Giza z Uniwersytetu SWPS, która wygłosiła referat o współczesnych filmach nawiązujących do PRL, mówiła, że sentyment za PRL-em pełni ważną funkcję. "Pełni rolę społeczną i kulturotwórczą. Wracając do PRL-u, w coraz to nowych i w coraz większej liczbie filmów, ale również pokazując ten PRL jako coraz bardziej odczarowany, dokonujemy jako społeczeństwo pewnego powrotu czy próby nawiązania tej zerwanej tradycji z roku 1989" - mówiła Giza dziennikarzom. W jej ocenie, "odrzucając wtedy świat PRL na wszystkich poziomach - od codzienności po światopogląd - dokonaliśmy cięcia wspólnej świadomości społecznej, ale dzisiaj to cięcie powoli zaczyna się zabliźniać i zacierać".
Zdaniem Gizy widać to w filmie. "Zwłaszcza to, co się dzieje w kinie ostatnich kilku lat jest czymś, co jest powrotem do PRL bez obciążeń rozliczeniowych, ale nawiązywaniem do tamtego okresu i pokazaniem codzienności" - mówiła, jako przykład podając film "Ostatnia rodzina" w reżyserii Łukasza Muszyńskiego, opowiadający o Beksińskich. Chodzi o to - jak mówiła - aby pokazywać PRL nie jako krainę mroczną, ale jako krainę, w której żyli wszyscy, nadać jej wymiar bardziej humanitarny.
Giza dodała, że dzięki m.in. filmowi zaczyna się próba "odczarowywania" PRL z cech niezwykłych i nadzwyczajnych, i skupieniu się właśnie na "normalizowaniu" PRL-u.
Konferencji towarzyszyła wystawa kultowych przedmiotów z PRL. Prezentowano m.in. pralkę Franię, magnetofon Unitra, gramofon Bambino czy suszarkę do włosów Farel.(PAP)
swi/ mow/